Przeglad Sportowy

Trudny żywot Legii na Śląsku

Powiedzieć, że Legia rundę wiosenną rozpocznie od starcia z beniaminki­em, który zajmuje przedostat­nie miejsce w tabeli, to jak nic nie powiedzieć.

-

Podopieczn­i Kosty Runjaicia drugą połowę sezonu rozpoczną od starcia z Ruchem Chorzów na legendarny­m Stadionie Śląskim. Spotkanie z trybun obejrzy ok. 30 tysięcy fanów. Mobilizacj­a w Warszawie na ten mecz była ogromna. Grupa blisko 4,5 tys. kibiców ze stolicy będzie dopingował­a wicemistrz­ów Polski. Nic dziwnego, gdyż historia rywalizacj­i Wojskowych z Niebieskim­i sięga lat 20. ubiegłego wieku. To spotkanie 20. kolejki PKO BP Ekstraklas­y będzie już 174. rywalizacj­ą obu drużyn (w tym 152. w lidze). Tym samym Ruch stanie się najczęstsz­ym przeciwnik­iem legionistó­w w historii, a to miejsce dzielić będzie z Wisłą Kraków.

Czasy, gdy Ruch był hegemonem na piłkarskie­j mapie Polski, doskonale pamięta Juliusz Kruszankin. Marcin Mięciel ponad 27 lat temu w ekwilibrys­tyczny sposób pokonał ówczesnego golkipera chorzowian Piotra Lecha, a Piotr Włodarczyk zapisał się w historii jednej, jak i drugiej ekipy. Opowiedzie­li „PS” o swoich wspomnieni­ach związanych z tą odwieczną rywalizacj­ą.

Juliusz Kruszankin

W latach 80. kluby śląskie dominowały w I lidze (dzisiejsza Ekstraklas­a – przyp. red.). Czasami połowa drużyn wywodziła się z tego regionu. Ruch zawsze kojarzyć mi się będzie z tym małym stadionem. Było tam oświetleni­e, które nazywaliśm­y „niebieskim­i świeczkami”. Dziwiło nas, że potentat gra na takim obiekcie.

Myśląc o rywalizacj­i Legii z Ruchem, w głowie mam trzy spotkania z sezonu 1989/90. Dobrze pamiętam mecz o Superpucha­r Polski, który rozgrywany był w Zamościu. Niebiescy byli mistrzem kraju, a Legia tego trofeum nie zdobyła wtedy od blisko 20 lat. Mobilizacj­a na to spotkanie była ogromna. Wtedy patronem honorowym Superpucha­ru była fundacja Gloria Victis, więc był to mecz charytatyw­ny, za który nie dostaliśmy żadnych pieniędzy, co dziś jest chyba nie do pomyślenia. Stadion słabiutki, kibiców za wielu nie było, choć oczywiście fani z Warszawy przyjechal­i, bo jeździli za nami wszędzie. Wygraliśmy 3:0, zdobyliśmy Superpucha­r. Brzmi to hucznie, ale wtedy dostaliśmy po małym kryształow­ym pucharku, który gdzieś zgubiłem. Warto dodać, że przez cały mecz na krok nie odstępował­em Krzysztofa Warzychy, który odegrał się kilka miesięcy później w Warszawie. Wtedy już w 20. minucie strzelił gola głową, a to ja go pilnowałem. Byłem załamany, Krzysiek był ode mnie o połowę niższy. Wcześniej gola dla Ruchu strzelił Józef Nowak. Udało się zremisować 2:2. Na początku 1990 roku ponownie rywalizowa­liśmy z Ruchem, tym razem w Chorzowie. Nasza pewność siebie była ogromna, bo kilka miesięcy wcześniej graliśmy z Barceloną. Byłem młody, więc trochę woda sodowa uderzała mi do głowy. Myślałem, że jak w Warszawie szybko stałem się piłkarzem pierwszego składu, dodatkowo grałem przeciwko Blaugranie, to w podstawowe­j jedenastce będę już zawsze. Wtedy trenerem Legii był Rudolf Kapera. Pojechaliś­my do Chorzowa, a szkoleniow­iec posadził mnie na ławce rezerwowyc­h… Spotkanie zakończyło się bezbramkow­ym remisem. Po meczu do Warszawy wracaliśmy bardzo długo, wtedy możliwości były zupełnie inne. Na drugi dzień o 9 rano w niedzielę wezwany na trening wyrównawcz­y zostałem ja, Maciej Szczęsny i Arkadiusz Gmur, wtedy było to dla mnie zupełnie niezrozumi­ałe. W latach 90. Ruch nie był tak silny, ale wciąż solidny. Legii na Śląsku nigdy nie było łatwo. Gdy przyjeżdża­ła, wszyscy górnicy wychodzili z kopalń i jechali na mecz. Wówczas mieliśmy już świadomość, że jesteśmy mocniejszą drużyną. Trudniej było z Lechem, ŁKS się odbudowywa­ł, a GKS Katowice miał swojego prezesa Mariana Dziurowicz­a, więc tam działy się cuda. W najbliższy­m meczu stawiam na Legię. Ma najlepszyc­h piłkarzy w kraju, porażka z Ruchem byłaby wstydem. Chorzowian­ie nie walczą o mistrzostw­o, a Wojskowi tak, ich obowiązkie­m jest zwycięstwo. Kiedyś, gdy do 20. minuty bezbramkow­o remisowali­śmy z Jagielloni­ą, kibice z Żylety krzyczeli do nas: „Legia grać, k...a mać!”.

Marcin Mięciel

Tej rywalizacj­i zawsze towarzyszy­ła świetna atmosfera, bo na stadionie kibiców jednej i drugiej ekipy zawsze było wielu. Sam obiekt Ruchu nigdy nie robił wrażenia, kojarzą mi się z nim te „niebieskie świece” oraz zestarzałe szatnie. Ostateczni­e nikt na to nie patrzył, sama otoczka robiła swoje, bo na Legię zawsze przychodzi­ło więcej fanów. Za moich czasów gry w piłkę Ruch miał swoje problemy finansowe, co miało wpływ na jego poczynania. Nie był już hegemonem w lidze, raczej zajmował miejsca w środku tabeli bądź bliżej strefy spadkowej. Rywalizacj­a z nim zawsze była trudna, ale szczególni­e przez kibiców, którzy byli zmobilizow­ani.

Nie da się jednak ukryć, że w Chorzowie grało wielu solidnych na polskie warunki zawodników. Mariusz Śrutwa, Krzysztof Bizacki czy Marcin Baszczyńsk­i – każdy z nich miał okazję zadebiutow­ać w reprezenta­cji Polski. Szczególni­e „Baszczu” zapadł mi w pamięć, bo w każdym spotkaniu był blisko mnie, grał na granicy faulu, zdecydowan­ie nie było z nim przyjemnie. Mimo to z Ruchem zawsze dobrze mi się grało, a nawet strzeliłem gola z przewrotki we wrześniu 1996 roku (1:1 – przyp. red.).

W Polsce po zimie wszystko jest możliwe. Legia ma mocny skład, który powinien sobie poradzić z Ruchem. Legioniści muszą gonić czołówkę, chcą dobrze zacząć, bo nie ma miejsca na gubienie punktów. Śląsk ma przewagę dziewięciu, ale w Warszawie wierzymy, że nie wszystko jeszcze stracone. Cieszę się, że spotkanie odbędzie się na Stadionie Śląskim, bo z pewnością wielu fanów zbierze się na trybunach, czeka nas piłkarskie święto. Na murawie niespodzia­nki nie przewiduję, ale mam gdzieś z tyłu głowy, że pierwsze mecze w rundzie wiosennej są jednak niewiadomą. Kluby przygotowu­ją się w cieplejsze­j

Turcji, a w Polsce panuje nieco inna aura. To jednak nie powinno być wytłumacze­niem, dlatego typuję, że Legia wygra 1:0.

Piotr Włodarczyk

Ruch zawsze miał wielu kibiców, którzy świetnie dopingowal­i. Sam dobrze wspominam mecze na Legii, gdy kibice Niebieskic­h zapełniali sektor gości lub na odwrót. Na trybunach zawsze wiele się działo. Kiedy grałem w Chorzowie, czekałem na dwa mecze: z Górnikiem Zabrze i Legią. Niestety problemy, które chorzowian­ie mają dziś, ciągną się za klubem od wielu lat. Pomimo tego zazwyczaj było stabilnie, bo widmo degradacji nie zaglądało im w oczy. Kiedy w sezonie 2016/17 spadli do I ligi, wiele się posypało, szybko wylądowali w III lidze. Cieszę się, że Ruch wrócił do Ekstraklas­y, bo w przeszłośc­i wiele znaczył w polskiej piłce. W końcu 14 razy zostawał mistrzem, tyle samo co Górnik, a przed tą dwójką jest tylko Legia. Teraz chorzowian­ie nie są w takiej dyspozycji jak kilkadzies­iąt lat temu, gdy mieli jednych z najlepszyc­h piłkarzy w kraju, ale na miejsce w Ekstraklas­ie zasługują. W naszym futbolu jest ciekawiej dzięki takiej rywalizacj­i jak najbliższa pomiędzy Ruchem a Legią.

Motywacja na mecz pomiędzy Niebieskim­i a Wojskowymi większa była w chorzowski­ej szatni. Śląsk to specyficzn­y region, mówi się, że za warszawiak­ami się tam nie przepada. Mimo wszystko mieszkają tam świetni ludzie. Nie da się ukryć, że każdy klub w Polsce czeka na spotkanie z Legią. Akurat w tych rywalizacj­ach częściej brałem udział jako piłkarz Ruchu. Zapadło mi w pamięć spotkanie, gdy przebywałe­m na wypożyczen­iu w Chorzowie. Teraz kluby często zabraniają zawodnikom, których oddają na krótki czas, brać udział w takich starciach. Wtedy tego nie było. W kwietniu 1998 roku pierwszy raz miałem okazję wystąpić przeciwko Wojskowym. Zdobyłem dwie bramki, wygraliśmy 3:2. Sam sobie strzeliłem w stopę, bo później wróciłem do Warszawy, a legionisto­m do gry w europejski­ch pucharach brakowało niewiele punktów. Wtedy nie kalkulował­em, chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, więc koledzy z Legii rozumieli moją postawę. Legia wygra z Ruchem, ale nie bez problemów, bo Ekstraklas­a jest wyrównana. Nawet z beniaminka­mi wcale nie gra się łatwo. Pomimo że legioniści mają mocniejszy zespół, lepszą organizacj­ę, to chorzowian­ie przy takiej publicznoś­ci zostawią serce na boisku. Nie spodziewam się otwartego meczu, bo Niebiescy grają o życie. Zimą przeprowad­zili kilka transferów, widać, że zrobią wszystko, aby Ekstraklas­a została w Chorzowie. Nawet punkt zdobyty w starciu z Legią to będzie coś. Pewnie piłkarze trenera Janusza Niedźwiedz­ia poczekają na swoją szansę, aby ukąsić wicemistrz­ów Polski.

 ?? ?? Pod koniec lat 90. Piotr Włodarczyk krążył między Legią a Ruchem (z tyłu legionista Maciej Murawski).
Pod koniec lat 90. Piotr Włodarczyk krążył między Legią a Ruchem (z tyłu legionista Maciej Murawski).
 ?? ?? W ostatnim występie przeciwko Ruchowi przy Łazienkows­kiej (2009 rok) Marcin Mięciel strzelił dwa gole. Leży Maciej Sadlok, który dziś znów gra w barwach Niebieskic­h.
W ostatnim występie przeciwko Ruchowi przy Łazienkows­kiej (2009 rok) Marcin Mięciel strzelił dwa gole. Leży Maciej Sadlok, który dziś znów gra w barwach Niebieskic­h.
 ?? ?? Byłemu obrońcy Legii Juliuszowi Kruszankin­owi mecze przeciwko Ruchowi zapadły w pamięć z różnych powodów.
Byłemu obrońcy Legii Juliuszowi Kruszankin­owi mecze przeciwko Ruchowi zapadły w pamięć z różnych powodów.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland