ZACHOWAĆ DOBRE WSPOMNIENIA
W czwartek Legia gra w Molde pierwszy mecz 1/16 finału LKE. Bez największej gwiazdy jesiennych spotkań w europejskich pucharach – w piątek Ernest Muci został sprzedany do Besiktasu Stambuł za 10 mln euro.
Zdarzało się to Legii niezwykle rzadko, ale jednak. Po raz ostatni – w marcu 1991 roku. Wtedy warszawianie najpierw wygrali wiosenny mecz w europejskich pucharach (1:0 z Sampdorią w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów), a potem wyeliminowali włoskiego przeciwnika (pamiętne 2:2 w rewanżu w Genui). Od tamtej pory stołeczny zespół rozegrał na wiosnę 10 meczów w Europie. Bilans: Manchester United (1:3, 1:1 – półfinał PZP, 1991 rok); Panathinaikos Ateny (0:0, 0:3 – ćwierćfinał Ligi Mistrzów, wiosna 1996); Sporting Lizbona (2:2, 0:1 – 1/16 finału Ligi Europy, wiosna 2012); Ajax Amsterdam (0:1, 0:3 – 1/16 finału LE, wiosna 2015), Ajax Amsterdam (0:1, 0:0 – 1/16 finału LE, wiosna 2017). Cztery remisy, sześć porażek, ale i rywale byli godni oraz wymagający.
Teraz historia nie musi się powtórzyć, bo w tym sezonie zespół Kosty Runjaicia sprawił w pucharach kilka niespodzianek, a mecze z Austrią Wiedeń (rewanżowe 5:3), Midtjylland (3:3 w Danii oraz 1:1 i wygrana w Warszawie po karnych, która dała awans do fazy grupowej) czy 3:2 z Aston Villą i 2:0 z Alkmaar w stolicy zapadną w pamięci kibiców na długo.
W dwumeczu z Molde Legia ma szansę przerwać serię wiosennych, europejskich spotkań bez wygranej. Do pokonania tej przeszkody wystarczą też dwa remisy, które będą oznaczać dogrywkę i karne. Na razie droga do tego daleka – do Norwegii Legia leci po wynik, który da nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się 22 lutego w rewanżu w Warszawie.
Rekordowy transfer Muciego
Latem i jesienią ubiegłego roku zespół Runjaicia zadziwiał w Europie. W eliminacjach poradził sobie z zespołami silniejszymi od siebie. W grupie sprawił sensację, pokonując m.in. Aston Villę 3:2 oraz pieczętując awans do fazy play-off wygraną 2:0 z AZ Alkmaar. Bohaterem kilku spotkań pucharowych był Ernest Muci – albański „Bello di notte” („Piękność nocy”) z Legii. Błyszczał w pucharach, strzelając kapitalne gole w obu starciach z Austrią Wiedeń oraz w dwumeczu z Aston Villą. Jesienią Albańczyk zagrał w 12 meczach w Europie, choć tylko raz od początku do końca, spędził na boisku 590 minut, czyli średnio 49 minut na mecz, ale strzelił 5 goli. Został dostrzeżony, okazało się, że nawet wyśmiewana przez niektórych LKE może wypromować zawodnika. W Ekstraklasie w meczach ze słabszymi rywalami Muci był mniej skuteczny – zdobył tylko 4 gole w 19 występach (1216 minut na murawie).
– Wokół Ernesta zrobił się szum, szczególnie po wrześniowym meczu z Aston Villą, kiedy trafił na 2:1 i 3:2 – opowiadał kilka tygodni temu dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński. – Nie zamierzamy sprzedawać Ernesta zimą, celujemy, by był najdrożej sprzedanym zawodnikiem w historii klubu – dodawał jeszcze w grudniu. Plan był taki: Muci zostaje do końca sezonu, ewentualnie przedłuża umowę z Legią, która kończyła się w czerwcu 2025 roku, gra w EURO (Albania trafiła do grupy z Hiszpanią, Chorwacją i Włochami) i dopiero latem odchodzi. Wszystko wskazywało, że tak właśnie się stanie, oferty nie napływały. – Ernest ma rozsądnych agentów, wie, że w Legii nie osiągnął jeszcze wszystkiego, że tutaj dostanie szansę rozwoju, dlatego nie spieszy się z wyjazdem – to z kolei słowa właściciela klubu Dariusza Mioduskiego. Na początku lutego do gry wkroczył jednak prowadzony przez Fernando Santosa Besiktas Stambuł. Były selekcjoner reprezentacji Polski, który prowadzi tureckiego giganta, uparł się na transfer Albańczyka. Pierwszą ofertę – 6 mln euro – dyrektor Zieliński odrzucił. Drugiej – 8 mln euro plus 2 mln w bonusach zależnych od wyników klubu i osiągnięć piłkarza – już przyjął. Turcy byli zdeterminowani – piątek był ostatnim dniem, w którym można było dokonywać tam transferów. Piłkarz i jego otoczenie byli zdecydowani na przeprowadzkę do Stambułu. W czwartek Muci szykował się do meczu z Ruchem, ale na Śląsk nie pojechał. W piątek rano prywatnym odrzutowcem przyleciał po niego prezydent Besiktasu Hasan Arat. Potem Albańczyk pozował z biało-czarnym szalikiem. Muci podpisał 3,5-letni kontrakt, ma zarabiać netto 1,8 mln euro rocznie. Jest najdroższym piłkarzem sprzedanym z Legii – wcześniej AS Monaco zapłaciło za bramkarza Radosława Majeckiego 7 mln euro. 10 procent od kwoty transferowej trafi do poprzedniego klubu Albańczyka – KF Tirana, z którego przyszedł na Łazienkowską za 0,5 mln euro. Transfer Muciego jest też drugim najdroższym w historii Besiktasu (choć kupiony za 11 mln euro Al Musrati przyjdzie dopiero w lipcu).
Wysłannik z Warszawy
Zimą Legia zarobiła już ponad 11 mln euro, bo wcześniej za 3,5 mln dolarów do Atlanty United odszedł Bartosz Slisz. Kadrowo jest słabsza, za to kasa nie świeci pustkami. Dzięki wynikom w Europie zarobiła od UEFA ponad 5 mln euro, a będzie lepiej. Nawet odpadnięcie w konfrontacji z Molde oznaczałoby kolejne 300 tys. w europejskiej walucie, jednak w War
szawie mierzą w awans i kolejne 600 tys. euro.
Piąta drużyna ligi norweskiej poprzedniego sezonu (grają tam systemem wiosna-jesień) na razie wybudza się z zimowego snu – w ostatnich dniach wzięła udział w towarzyskim turnieju Atlantic Cup (2:1 z duńskim FC Midtjylland, 1:3 z FC Köbenhavn). Norweski zespół oglądał na żywo Aleksander Trukan, jeden z asystentów Kosty Runjaicia, stołeczny klub zadbał też o to, by do Warszawy trafiło wideo z meczu Molde przeciwko Duńczykom. – Wiemy, czego się spodziewać, będziemy gotowi – słyszymy w stołecznym klubie. Liga norweska rusza 1 kwietnia, rywal nie będzie w odpowiednim rytmie. Przetarciem dla Legii było spotkanie z Ruchem, które rozegrano na kiepskiej, namokniętej murawie Stadionu Śląskiego. W Norwegii nawierzchnia boiska jest sztuczna, co budzi pewne obawy w stolicy, ale na podobnej legioniści rywalizowali w Norwegii latem 2021 roku w I rundzie el. Ligi Mistrzów i pokonali Bödö/ Glimt 3:2. Legia ma też dobre wspomnienia z obiektu Aker Stadium w Molde. W 2013 roku, w III rundzie eliminacji LM, zremisowała tam 1:1 (gol Wladimera Dwaliszwilego), a w rewanżu zespół prowadzony przez Jana Urbana utrzymał remis 0:0 i awansował. Powtórka mile widziana.