Wielka radość i łzy bólu
Punkt zwrotny meczu nastąpił już w… pierwszej minucie. Odczuł go na swojej skórze debiutujący Patryk Sokołowski.
Trener Cracovii Jacek Zieliński zapowiadał w niedawnej rozmowie z „PS”, że Cracovia będzie czarnym koniem wiosny. Jedna jaskółka jeszcze jej nie czyni, ale Pasy w pierwszym meczu po zimowej przerwie widowiskowo „rozjechały” Radomiaka 6:0. Na wynik spotkania duży wpływ miała czerwona kartka w pierwszych sekundach.
Grał z uszkodzoną kostką
Tuż po inauguracyjnym gwizdku Leonardo Rocha po przyjęciu piłki mocno nacisnął stopą na prawą nogę Patryka Sokołowskiego. Sędzia stwierdził, że to zagranie powodowało ryzyko poważnej kontuzji piłkarza Cracovii, więc postanowił pokazać napastnikowi gości czerwoną kartkę. Sokołowski po tym zdarzeniu przez długi czas był opatrywany, ale później wrócił do gry. Trener Jacek Zieliński zmienił go dopiero w 64. minucie. – Poczułem mocny ból. Przez dłuższy czas myślałem, że trafił tylko w piszczel, ale jednak mam też skręconą kostkę. Uraz wydaje się dość poważny. Mam nadzieję, że kontuzja nie jest jednak tak dotkliwa, by czekała mnie dłuższa przerwa – relacjonuje były pomocnik Legii. – Na pewno będzie jeszcze dodatkowa konsultacja medyczna. Zobaczymy, co bęjednoznacznie Nie chcę kreślić czarnych wizji. Mam nadzieję, że szybko dojdę do sprawności – dodaje.
Pozazdrościł napastnikom
Sokołowski po całym zdarzeniu nie rozmawiał z ukaranym piłkarzem Radomiaka. – Myślę, że nie zrobił tego specjalnie, jednak groźnie to wyglądało. Wydaje mi się, że naprawdę może się to jeszcze gorzej skończyć, niż początkowo się zapowiadało – mówi smutno piłkarz Pasów, który niedługo po feralnym zdarzeniu kontuzjowaną nogą podawał do Patryka Makucha asystującego przy golu na 2:0. Choć dla Sokołowskiego mecz z Radomiakiem nie był przyjemny, to sama Cracovia na pewno będzie go dobrze wspominać. Pasy wykorzystały przewagę liczebną, która wzrosła do dwóch graczy po bezmyślnej interwencji rezerwowego Radomiaka Michała Kaputa w końcówce.
– Musimy być z tego zadowoleni. Gra naszego zespołu była naprawdę solidna. Potwierdziliśmy to, co pokazywaliśmy w sparingach. Na pewno fakt, że Radomiak był osłabiony przez prawie cały mecz, miał wpływ na spotkanie i sporo nam ułatwił. Ale to nie jest tak, że jak przeciwnik gra w dziesięciu, to wygrana jest pewna. Chwała drużynie za to, że potrafiła tak dobrze i konsekwentnie grać. Wygrana 6:0 to naprawdę superotwarcie rundy – podsumowuje Sokołowski. Bohaterem meczu był Paweł Jaroszyński. Wahadłowy Cracovii zaliczył dwa trafienia i zanotował piękną asystę. W ten sposób podwoił… cały swój dorobek strzelecki w karierze. – Na pewno jestem bardzo zadowolony i zazdroszczę napastnikom, jeśli tak się czują po bramkach. Ostatni raz tyle goli strzeliłem w juniorach – mówi piłkarz. Jaroszyński asystował przy trafieniu Makucha. – Byliśmy w tym meczu skuteczni i wykorzystywaliśmy sytuacje, które sobie stworzylidzie.
śmy. A było ich dużo, więc ważne, że potrafiliśmy wykorzystać tę przewagę – zaznacza strzelec czwartej bramki w sobotnim meczu.
– To dla napastnika stanowi bodziec i daje przypływ pewności siebie. Ale obecnie gram ustawiony trochę pod „dziewiątką”, więc moja asysta przy golu Benjamina Källmana też jest dla mnie ważna. Pokazuje, że potrafię również kreować sytuacje innym zawodnikom, więc cieszę się również z tego – mówi „PS” Makuch.
Problem Radomiaka
Dla Cracovii było to jedno z najwyższych zwycięstw w Ekstraklasie w XXI wieku. Pasy tylko raz pokonały ligowego rywala 6:0 w tym czasie (wygrana z Koroną Kielce w 2016 roku).
Skąd wzięła się aż tak wielka defensywna niemoc drużyny z Radomia? Trener Maciej Kędziorek tłumaczył to brakami w asekuracji m.in. przy pierwszym golu Jaroszyńskiego, które były następstwem czerwonej kartki dla Rochy. Szkoleniowiec gości uważa też, że wykluczenie piłkarza w pierwszych sekundach meczu było niesłuszną decyzją. – Naprawdę nie potrafię zrozumieć, co w tej sytuacji mógł zrobić Rocha, żeby uniknąć tego przewinienia – grzmiał trener Radomiaka. Niewątpliwie jest to trudny początek rundy dla szkoleniowca, który musi poradzić sobie z dwoma zawieszeniami za bezpośrednie czerwone kartki. A niewykluczone, że Komisja Ligi postanowi choć jedną z kar wydłużyć.