Kochalski znów uratował Stal
Mielczanie nie sięgnęliby po trzy punkty, gdyby nie genialna dyspozycja ich bramkarza.
Legia zabrała mi prawie dwa lata kariery – powiedział Mateusz Kochalski przy okazji listopadowego spotkania Stali w Warszawie (3:1). Słowa 23-latka nie mogą dziwić, bo na szansę na najwyższym poziomie rozgrywkowym liczył już w 2021 roku, kiedy z Radomiakiem wygrał rozgrywki I ligi. Wówczas Kochalski był jednym z najlepszych bramkarzy na zapleczu Ekstraklasy i gdyby nie fakt, że w stolicy nie zgodzono się na przedłużenie wypożyczenia, golkiper wciąż byłby pierwszym wyborem dla Dariusza Banasika. I choć Kochalski ostatecznie znów trafił do Radomiaka kilka tygodni później, to w międzyczasie wyrósł mu konkurent w postaci Filipa Majchrowicza. Obecny bramkarz
Stali w sezonie 2021/22 zaliczył debiut – i tyle – w Ekstraklasie. Rok później Kochalski postanowił definitywnie rozstać się z Legią, gdzie nie otrzymywał okazji do gry nawet podczas meczów kontrolnych. Bramkarz, który ciągle wyczekiwał szansy na najwyższym poziomie, zdecydował się na Stal Mielec, gdzie wiedział, że o miejsce w bramce przyjdzie mu zmierzyć się z Bartoszem Mrozkiem. Rywalizację wygrał golkiper wypożyczony z Lecha Poznań, notując komplet 34 ligowych spotkań.
Co ciekawe, choć Kochalski i Mrozek w Mielcu rywalizowali o miejsce między słupkami, to prywatnie byli jednymi z najlepszych kolegów. W ostatnim meczu ubiegłego sezonu przeciwko Warcie, gdy Mrozek – jak się później okazało – niegroźnie zderzył się z jednym z rywali i padł na murawę, najszybciej reagował właśnie Kochalski, obawiając się o zdrowie swojego rówieśnika.
Już wtedy było jasne, że Mrozek nie pozostanie przy Solskiego na kolejny sezon i wróci do Poznania. Bramkarz, który u Adama Majewskiego i Kamila Kieresia był „jedynką”, sam reklamował, że Kochalski to idealny kandydat na jego następcę i na pewno podoła wyzwaniu. W klubie do pewnego momentu nie byli przekonani, czy rzeczywiście postawić na urodzonego w Świdniku zawodnika, ale ostatecznie zdecydowali się na ten ruch, a do rywalizacji z Kochalskim zakontraktowali doświadczonego Konrada Jałochę – innego byłego legionistę.
Po 19 rozegranych meczach nikt nie może mieć złudzeń co do słuszności tego wyboru. Jeżeli ktoś zastanawia się, w jaki sposób bramkarz może gwarantować swojej drużynie punkty, to Kochalski daje klarowną odpowiedź. 23-latek wprawdzie tylko dwa razy zachował czyste konto, ale znacznie częściej ratował swój zespół z opresji. W klasyfikacji golkiperów, którzy obronili najwięcej strzałów, zajmuje drugie miejsce, mając na koncie 58 parad, a pierwszemu Henrichowi Ravasowi (zimą odszedł z Widzewa) ustępuje o tylko jedną.