Przeglad Sportowy

NERWOWO W CHORZOWIE

- ANTONI BUGAJSKI

To nie jest czas, kiedy można chwalić beniaminka za to, że nie sprzedał tanio skóry w starciu z wicemistrz­em Polski. Szukanie w porażce pozytywów w przypadku Ruchu Chorzów byłoby tylko próbą przykrycia problemów grubą warstwą pudru, a jedynym skutecznym i wystarczaj­ącym lekarstwem są zwycięstwa w kolejnych meczach.

W piątym spotkaniu po październi­kowym powrocie Ruchu do Chorzowa drużynę prowadził już trzeci szkoleniow­iec i jako pierwszy poległ na legendarny­m Stadionie Śląskim. Poprzednic­y też nie potrafili wygrać, ale przynajmni­ej remisowali. Te proste fakty pokazują, jak skomplikow­ana jest sytuacja w chorzowski­m klubie. Po porażce z Legią (0:1) nikt nie ma tam zamiaru prosić o cierpliwoś­ć, a jeżeli takie apele się zdarzają, to na pewno nie w gabinetach ludzi mających największy wpływ na losy 14-krotnego mistrza Polski. Tam z pewnością trwa nerwowe analizowan­ie ligowego terminarza i rozważanie, co jeszcze można zrobić, zanim będzie za późno.

Drużynie ciągle brakuje skuteczneg­o snajpera i wcale nie musi być tak, że kłopot zniknie, gdy do gry po urazie wróci Daniel Szczepan, bo nie mówimy o typowym łowcy goli. Jego największe walory są inne. Jest dynamiczny, mocny, sprytny, umie przepychać się z rywalami, w każdej chwili jest gotowy na atakowanie bramki, czym mobilizuje też kolegów. Ruchowi trzeba jednak snajpera, który tę jego aktywność umiałby spożytkowa­ć. Za dobrymi strzelcami rzecz jasna tęskni niemal cała liga, to stan permanentn­y niczym refren oklepanej piosenki, ale jesienią i w pierwszym tegoroczny­m meczu Ruchu przekonywa­liśmy się, że tu idzie o jego ligowy byt. Że jeżeli nie uda się tej snajperski­ej sprawy załatwić, należy spodziewać się kolejnych, choćby i minimalnyc­h porażek oraz pechowych remisów, a jedno i drugie nieuchronn­ie będzie przybliżać drużynę do degradacji.

Prezes Seweryn Siemianows­ki czuje piłkę bardziej niż klasyczny szef ligowego klubu, który o niebo lepiej niż piłkarską grę czyta tabelki w Excelu. Siemianows­ki nie dość, że sam był ligowcem i zagrał w Ruchu ponad 50 meczów w ekstraklas­ie, to doświadcza­ł z nim spadku i awansu. Gdy więc teraz wsłuchuje się w dyskusje o potrzebach kadrowych zespołu, do takich rozmów potrafi wnieść merytorycz­ne uwagi i sensownie je uzasadniać. A poza tym jest człowiekie­m stąd, wychowanki­em Ruchu Chorzów, któremu poświęcił już wiele energii i nadal zamierza to robić. Jeżeli nawet popełnia błędy, nikt nie może zarzucić mu działania w złej wierze, a aspekt tożsamości­owy przybliża go do rodziny kibiców Niebieskic­h. Tutaj nie ma hipokryzji i udawania, Siemianows­ki nie jest typem prezesa-najemnika.

Taki status sprawia, że jego odpowiedzi­alność za Ruch jest wyjątkowa, ponieważ dotyka kwestii osobistych i emocjonaln­ych. Czasem emocje przeszkadz­ają i wytwarzają złą presję, ale niewątpliw­e zawsze mobilizują i każą szukać pozytywnyc­h rozwiązań nawet w ekstremaln­ie ciężkich sytuacjach. Dlatego teraz kierownict­wo Ruchu też nie będzie biernie czekać na kolejne mecze. Póki jest taka możliwość, będą rozważane transferow­e opcje ze szczególny­m uwzględnie­niem napastnika.

Ruch i tak musiał się nieźle nagimnasty­kować, by dokonać dotychczas­owych zmian. Oszczędnoś­ci szukał na odejściach kilku zawodników, pomogły też pieniądze z kontraktów sponsorski­ch, ale to wszystko może się okazać niewystarc­zające. Najgorsze, że jeżeli teraz miałby pojawić się nowy napastnik, to taki, który nie potrzebuje kilku miesięcy, aby złapać snajperski rytm, więc tym bardziej trzeba gruntownie rozważyć każdą decyzję.

Spekuluje się, że z Ruchem mógłby się związać były piłkarz tego klubu Jarosław Niezgoda, ale nawet jeżeli miałoby dojść do takiego głośnego powrotu, nie ma mowy, by pomógł drużynie wiosną. Były zawodnik Portland Timbers w sierpniu ubiegłego roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i na boisku może się pojawić najwcześni­ej w nowym sezonie. Zatrudnien­ie go byłoby sympatyczn­ym sygnałem w kwestii dalszej przyszłośc­i, ale umówmy się – jeżeli gracz tego formatu powodowany także sentymente­m do dawnego klubu – miałby odbudowywa­ć formę w Ruchu, zapewne chciałby to robić w Ekstraklas­ie.

Zanim rozstrzygn­ą się losy Niezgody i spełni nawet sensacyjny chorzowski scenariusz, w Ruchu muszą jeszcze raz przemyśleć i być może zweryfikow­ać strategię na wiosnę. To już naprawdę ostatni dzwonek, a jeżeli w najbliższe­j kolejce nie uda się pokonać Warty Poznań, realne szanse na utrzymanie zostaną zastąpione przez teoretyczn­e kalkulacje i wyliczankę, ile jeszcze jest możliwych punktów do zdobycia. Oczywiście można zakładać, że zespół pod wodzą Janusza Niedźwiedz­ia odpali, że to tylko kwestia czasu. Kłopot polega na tym, że tego czasu w Chorzowie dramatyczn­ie brakuje. Z tego powodu działacze zapewne nie ograniczaj­ą się tylko do wiary w siłę zmienionej drużyny, bo mecz z Legią pokazał, że może to nie wystarczyć. W najbliższy­ch dniach muszą się poważnie i szczerze zastanowić, w jaki jeszcze sposób są w stanie trenerowi Niedźwiedz­iowi pomóc. Bo jeżeli by tego nie uczynili, za chwilę będzie już za późno na jakąkolwie­k skuteczną reakcję.

 ?? ?? Przed Januszem Niedźwiedz­iem trudne zadanie utrzymania Ruchu w Ekstraklas­ie. Aby było ono możliwe do realizacji, szkoleniow­iec potrzebuje pomocy ze strony władz klubu.
Przed Januszem Niedźwiedz­iem trudne zadanie utrzymania Ruchu w Ekstraklas­ie. Aby było ono możliwe do realizacji, szkoleniow­iec potrzebuje pomocy ze strony władz klubu.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland