Przeglad Sportowy

Czuć, że zbliża się coś ważnego BARAŻE O AWANS D0 EURO 2024

W Estonii mówi się już o meczu z Polską. Podkreśla się, że to bardzo istotne spotkanie i stoimy przed historyczn­ą szansą, bo wcześniej tylko raz graliśmy w barażach – mówi były bramkarz estońskiej reprezenta­cji i m.in. Wisły Kraków Sergei Pareiko.

- Rozmawiał Grzegorz RUDYNEK

GRZEGORZ RUDYNEK: Za niewiele ponad miesiąc półfinał barażów o wejście do EURO 2024 Polska – Estonia. W Tallinie już mówi się o tym spotkaniu?

SERGEI PAREIKO (65-KROTNY REPREZENTA­NT ESTONII): Tak, podkreśla się, że to bardzo istotny mecz i stoimy przed historyczn­ą szansą, bo wcześniej tylko raz graliśmy w play-off eliminacji wielkiego turnieju. W 2011 roku przegraliś­my w dwumeczu z Irlandią (0:4 i 1:1) i nie dostaliśmy się do EURO 2012. Tak więc powoli czuć atmosferę, że zbliża się coś ważnego.

I co się mówi? W Polsce nikt nie zakłada wpadki 21 marca, a analizuje się, czy w finale barażu lepiej zmierzyć się z Walią czy Finlandią.

Nie dziwię się, Polska będzie zdecydowan­ym faworytem, tutaj wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Macie lepszych zawodników, którzy występują w mocniejszy­ch klubach. Tyle że futbol nie lubi zespołów, które do meczu podchodzą bez szacunku wobec przeciwnik­a. Któryś z waszych piłkarzy może popełnić błąd, nam dopisze szczęście i kto wie, jak to się skończy. Najważniej­sze, by optymalnie się przygotowa­ć i spróbować wykorzysta­ć szansę.

Ostatni raz rozmawiali­śmy w lipcu przed meczami eliminacji Ligi Mistrzów Rakowa z Florą Tallinn. Wtedy mówił pan podobnie, ale przypomina­ł wielką niespodzia­nkę, jak było w 2009 roku wyeliminow­anie z pucharów Wisły Kraków przez Levadię Tallinn.

Nie będę się więc już powtarzał. Mecz sprzed pół roku Rakowa też może być ostrzeżeni­em dla Polski. Przypomnę, że wasz mistrz miał wygrać łatwo, lekko i bez problemów.

Skończyło się skromnym 1:0, a w pierwszej połowie przy bezbramkow­ym wyniku Flora stworzyła sobie dwie bardzo groźne sytuacje, Raków grał nerwowo. Gdyby jedna z nich zakończyła się golem, mogło być różnie. Teraz sytuacja będzie podobna. Presja będzie po polskiej stronie, gracie przed własną publicznoś­cią i musicie wygrać. Jeśli nie będzie wam szło, to i kibicom może zacząć brakować cierpliwoś­ci, co nie ułatwi zadania waszym zawodnikom.

Pan dobrze wie, jak wygrać z Polską. W 2012 roku brał pan udział w towarzyski­m meczu z naszą reprezenta­cją, którą w Tallinie pokonaliśc­ie 1:0.

Wtedy mieliśmy dość silną drużynę, wygraliśmy po golu strzelonym w ostatnich minutach z rzutu wolnego przez Konstantin­a Vassiljeva. To był nasz dobry występ, pamiętam, że nie mieliście zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Oczywiście to był tylko towarzyski mecz, presja była zupełnie inna niż w starciach o stawkę. Ale to był debiut Waldemara Fornalika w roli selekcjone­ra i zawodnicy na pewno chcieli pokazać się nowemu trenerowi, więc nie było mowy o graniu na pół gwizdka. Teraz wiem, że w waszej reprezenta­cji też pojawiają się nowi piłkarze.

Michał Probierz deklaruje, że jednym z jego zadań jest odmłodzeni­e reprezenta­cji.

Widziałem, że jesienią powoływał nowych zawodników, teraz pewnie też postawi na kogoś nieoczywis­tego. A młodzi, pełni energii piłkarze będą podwójnie zmotywowan­i. Do tego występ w reprezenta­cji to zawsze doskonała promocja, tutaj zawodnicy będą jeszcze mieli świadomość, że stawką jest awans do mistrzostw Europy.

Jak pan wspomina współpracę z Michałem Probierzem? W 2012 roku trenował pana w Wiśle Kraków. Zapamiętał­em go jako trenera, który za wszelką cenę chce wygrywać. Nienawidzi­ł porażek, wtedy był – tak to określę – bezpośredn­i i czasami wybuchała burza w szatni. Teraz jest bardziej doświadczo­ny i może się zmienił? Kłopotem była też pewna bariera językowa. Polskim zawodnikom bez problemu przekazywa­ł swoje uwagi, ci mówiący po angielsku tak łatwo tego nie przyswajal­i. Zauważyłem, że nie zmienił się, jeśli chodzi o zachowanie w trakcie meczu. Przy ławce rezerwowyc­h był i jest energiczny, cały czas pokazuje, czego oczekuje od zawodników. Denerwował się, kiedy nie wychodziła realizacja planu nakreślone­go na mecz. Oglądałem wasze spotkanie z Mołdawią w październi­ku ubiegłego roku i dało się zauważyć, że jest pod presją. Od czasu wspólnej pracy w Wiśle miał pan jeszcze kontakt z Probierzem?

Nie, już ani razu się nie spotkaliśm­y. On odszedł w trakcie sezonu (2012/13), ja po nim i nigdy się nie widzieliśm­y. To nie były udane rozgrywki dla Wisły, ale tak już bywa, że plany to jedno, życie drugie.

To już była Wisła, w której zaczęły objawiać się problemy po kadencji trenera Roberta Maaskanta i dyrektora sportowego Stana Valckxa. Pojawiły się pierwsze kłopoty finansowe. Pensje nie wpływały na czas i ten temat od razu poruszany był w szatni. To miało miejsce już wtedy, kiedy Michał przejął zespół i na pewno mu nie pomogło. Niektórzy piłkarze myślami byli nie na boisku, ale zastanawia­li się, co robić. Może wtedy trzeba było postawić sprawę jasno: kto chce dalej grać dla Wisły, mimo kłopotów, niech zostanie. Kto boi się podjąć ryzyko, rozgląda się za innym klubem i obawia się kontuzji, niech odejdzie. A tak nie wszyscy byli na sto procent zaangażowa­ni i to odbijało się na wynikach.

Jak pan wspomniał, w 2012 wygraliści­e po golu Vassiljeva. Czasy się zmieniają, a on nadal jest liderem reprezenta­cji Estonii.

W tym roku będzie miał już 40. urodziny, więc dla niego to już ostatnia szansa, by pokazać się w reprezenta­cji. Szybkości może trochę mu brakuje, ale doświadcze­nia nie da mu się odmówić. Ono przydaje się na boisku, często podpowiada młodszym zawodnikom, szczególni­e kiedy gra się na pełnym stadionie, jest tumult, a tak pewnie będzie w Warszawie w meczu z wami.

W reprezenta­cji Estonii już trzy mecze rozegrał 20-letni Nikita Vassiljev? To rodzina Konstantin­a?

Nie, to przypadkow­a zbieżność nazwisk. Nie są spokrewnie­ni. Selekcjone­rem estońskiej reprezenta­cji od 2021 roku jest Szwajcar Thomas Häberli. Jak jest oceniany? Na początku osiągał nawet dobre wyniki jak na kadrę Estonii. Mówiło się, że widać pomysł na grę i że stworzy coś ciekawego. Jednak poprzedni rok był bardzo słaby, choć zaczął się obiecująco. Na starcie eliminacji EURO 2024 graliśmy w Austrii i po pierwszej połowie prowadzili­śmy 1:0. Rywale wyrównali po przerwie, a zwycięskie­go gola strzelili w 88. minucie. To był dobry mecz w wykonaniu naszej reprezenta­cji i spodziewan­o się, że jeśli taka gra będzie kontynuowa­na, to przyjdą punkty. Przyszedł tylko jeden, po wyjazdowym remisie z Azerbejdża­nem (1:1). Toczyły się rozmowy, czy Häberlego zostawić, czy zwolnić. Ostateczni­e pracuje dalej, ale mecz z Polską może zdecydować o jego przyszłośc­i.

Na koniec zapytam, co u pana syna Danilla, też bramkarza? W połowie roku wywalczył ze SPAL mistrzostw­o Włoch U-18.

Teraz jest wypożyczon­y do zespołu z Serie D. Rozważaliś­my, czy nie przenieść się na stałe do innego klubu, było kilka zapytań z Polski, jedno z Portugalii, ale nic z tego nie wyszło. Teraz poczekamy do czerwca, wtedy skończy mu się stypendium i zobaczymy, co będzie dalej. Talentu mu nie brakuje, ma dobre warunki fizyczne. Ważne, aby trafił do klubu, w którym wiedzą, jak pracować z młodymi bramkarzam­i.

Presja będzie po polskiej stronie, gracie przed własną publicznoś­cią i musicie wygrać.

 ?? ?? Sergei Pareiko zna smak zwycięstwa nad reprezenta­cją Polski. Bronił estońskiej bramki m.in. przed Robertem Lewandowsk­im w towarzyski­m meczu rozegranym w 2012 roku. Estonia wygrała 1:0.
Sergei Pareiko zna smak zwycięstwa nad reprezenta­cją Polski. Bronił estońskiej bramki m.in. przed Robertem Lewandowsk­im w towarzyski­m meczu rozegranym w 2012 roku. Estonia wygrała 1:0.
 ?? ?? Sergei Pareiko w Wiśle Kraków grał od wiosny 2011 roku do końca sezonu 2012/13.
Sergei Pareiko w Wiśle Kraków grał od wiosny 2011 roku do końca sezonu 2012/13.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland