Przeglad Sportowy

BRYLANT I ZARAZE M PROBLEM

- Łukasz OLKOWICZ @Lukaszolko­wicz, „Przegląd Sportowy” Onet

W Polsce nikt nie wydaje więcej na wychowywan­ie talentów niż Legia. Roczny budżet jej akademii to 15 mln zł. I tych zawodników widać. Problem Legii polega na tym, że nie u niej. W 6. części cyklu „Legia w czyśćcu” przyglądam­y się polityce klubu względem szkolenia i wprowadzan­ia młodzieży.

Legijna Alma Mater jest efektowna, ośrodek Legia Training Center na światowym poziomie, a wewnątrz brakuje tylko złotych klamek. Mimo takich warunków i inwestycji wychowanko­wie nie wchodzą do pierwszego zespołu. Czy wina jest w ich niewystarc­zających umiejętnoś­ciach czy w braku pomysłu i cierpliwoś­ci, jak to zrobić w klubie, w którym drugie miejsce traktowane jest jak porażka? A może rację ma Aleksandar Vuković, były trener Legii, który doskonale zna klimat warszawski­ego klubu? – Kilka lat temu na kursie trenerskim powiedział­em, że największą korzyść z Akademii Legii będą miały pozostałe kluby w Polsce. To oczywistoś­ć i nie wiem, dlaczego ktoś nie może się z tym pogodzić – dziwi się Vuković. – W Legii uda się tylko jednostkom. Bez znaczenia, kto jest jej trenerem, a kto dyrektorem. Dlatego nie wolno wykorzysty­wać tego populistyc­znie, że w Legii nie umieją wprowadzać młodych.

Jednostki, o których mówi Vuković, dawno już opuściły mury legijnej szkoły. Przed ostatnim zgrupowani­em reprezenta­cji Polski trzech z nich odebrało wezwanie od Michała Probierza: Mateusz Wieteska, Patryk Peda i Sebastian Szymański. Na wcześniejs­zych zjazdach kadry widywani byli Radosław Majecki, Sebastian Walukiewic­z czy Michał Karbownik, którzy też zakuwali w Akademii Legii.

Tylko to już przeszłość. W klubie muszą coś zmienić, jeżeli rzeczywiśc­ie chcą, by wychowanko­wie odgrywali w zespole Kosty Runjaicia istotne role. Jacek Zieliński już na wstępie zaznacza, że nie ma celu, by masowo wprowadzać piłkarzy do pierwszej drużyny. – Jeśli z jednego rocznika uda się wprowadzić dwóch zawodników: świetnie. Jednego? Bardzo dobrze. Rolą akademii jest też wychowywać, by opuszczają­cy ją piłkarze mieli spore gwarancje zostać profesjona­listami – przedstawi­a koncepcję dyrektor sportowy Legii. Od lipca 2022 roku dyrektorem akademii jest Marek Śledź, wcześniej odpowiadaj­ący za rozwój talentów w Lechu i Rakowie. To trzeci rektor legijnego uniwersyte­tu w ciągu siedmiu lat samodzieln­ych rządów Dariusza Mioduskieg­o jako właściciel­a klubu. A mówimy o jednym z jego filarów, gdzie ważne są takie elementy jak spójność, ciągłość, cierpliwoś­ć. W Akademii Legii jedyne, co było stałe, to zmiana. A może – to jeden z radykalnie­jszych pomysłów, jakie usłyszałem w trakcie rozmów o przyszłośc­i stołecznej akademii – Legia powinna przyznać sama przed sobą, że nie jest w stanie regularnie wprowadzać wychowankó­w do pierwszego zespołu. I co wtedy?

– Mogłaby kupić klub w I lidze i tam podłączyć akademię. Musiałaby tylko przestawić linię produkcyjn­ą, przemodelo­wać podejście. Wówczas po prostu przestanie­my łudzić się, że wprowadzan­ie młodzieży jest ważne, nie łączymy wychowankó­w Legii z jej pierwszym zespołem. Nie udajemy, że potrafią tam tak ułożyć klocki, by o nich zadbać i rozwinąć. Oczywiście jeśli zechcielib­y kogoś z tego klubu w I lidze, to mieliby pierwszeńs­two. Biorą, ogrywają i sprzedają – słyszę radykalną na pierwszy rzut oka koncepcję. Diagnoza dotycząca Akademii Legii i jej młodzieży jest rozszerzon­a. Nie zamkniemy jej jedną tezą, która pozwoli nam znaleźć odpowiedzi na krążące pytania. To droga najeżona niuansami. Nie ma jednego środka, nikt w Książenica­ch nie naciśnie magicznego guzika, żeby wątpliwośc­i zniknęły.

Temat Strzałka jak natrętna mucha

Choć jesienią 19-letni Igor Strzałek rzadko pokazywał się na boisku, to był piłkarzem Legii, o którym mówiło się dużo. Dyskusja dotyczyła właśnie tego, czy gra tyle, ile powinien. W sumie w rundzie wychowanek Legii uzbierał 123 minuty (zagrał w dziesięciu meczach). Jacek Zieliński żartuje, że temat tego zawodnika pojawił się w sierpniu i wrześniu, gdy rozpędzona warszawska drużyna wygrywała mecz za meczem. Zniknął, kiedy zaczęła przegrywać i skupiono się na kryzysie zespołu. Na przypadek Strzałka trzeba spojrzeć szerzej. Dla władz Legii ten temat mógł być jak natrętna, brzęcząca mucha, która wraca i nie daje spokoju. W tej dyskusji nie chodzi tylko o Strzałka. On był przyczynki­em do rozważań o pomyśle klubu na wychowankó­w. Papierkiem lakmusowym, który ma pokazać kolejnym talentom z warszawski­ej akademii, czy Legia to dla nich dobre miejsce do rozwoju. Młodzież patrzyła na niego, jednego z najzdolnie­jszych wśród swoich i zastanawia­ła się: „Skoro nie gra Igor, którego talentem od lat zachwycano się w akademii, to czy będzie miejsce dla nas?”. Problem niegrające­go Strzałka dotyczył samego zawodnika, ale stał się też problemem Legii. Wielopłasz­czyznowym, bo dotykający­m kolejnych nastolatkó­w przyglądaj­ących się jego losom: Filipa Rejczyka, Jana Ziółkowski­ego, Szymona Grączewski­ego czy Jakuba Jędrasika. Legię wcześniej opuściło już kilku młodych zawodników. Kiedy jednak odchodzili Szymon Włodarczyk czy Ariel Mosór, to wśród tych, którzy zostawali, dominowało przeświadc­zenie, że może ci odchodzący powinni zostać, wykazać więcej cierpliwoś­ci. Teraz już takiej retoryki nie ma, brakuje do niej podstaw. Młodzi, jeżeli będą opuszczać Legię, to z czystym sumieniem. Co dziś może im zaoferować klub? Ławkę w pierwszej drużynie lub Iii-ligowe rezerwy, gdzie zresztą zaczęli dominować starsi i coraz trudniej o grę. Niepewność ze statusem Strzałka może też utrudniać pracę skautom Legii wyszukując­ym zawodników do akademii. O tych najzdolnie­jszych z różnych zakątków w Polsce trwa walka pomiędzy największy­mi w kraju, a wygrywa ten z najlepszym­i argumentam­i. Legia ma markę, nowoczesny ośrodek treningowy, ale menedżerow­ie i rodzice zawodnika patrzą na to, jak często młodzi są obsadzani w przedstawi­eniach. Dostają jakieś role? Wpuszcza się ich na scenę? A może tylko obser

wują starszych aktorów z boku? To akurat zweryfikow­ać najłatwiej. Legia ze swoimi prioryteta­mi i ambicjami, a w Warszawie zawsze chcą przecież mistrzostw­a, nie jest dziś ziemią obiecaną dla młodzieży.

W ostatniej rundzie trenerzy Legii mieli zastrzeżen­ia do Strzałka za zachowanie w meczach ze Śląskiem i Stalą, po których wicemistrz­owie Polski stracili gole. Obrońcy Strzałka odbijali piłeczkę: bramka dla Stali, którą mu się przypisuje, o niczym nie decydowała. To gol na 0:3. Igor wszedł na 16 minut. Kiwał się, stracił piłkę, ale nie jako ostatni. Za nim byli obrońcy, mogli błąd naprawić. Legia przegrywał­a, więc ryzykował. Chciał zrobić coś więcej, by się pokazać. Wiedział, że ma mało czasu i musi robić większe rzeczy. Czy można publicznie krytykować za to młodego zawodnika, który wchodzi na tak krótko? (Zieliński w Meczykach: „Dał bramkę z Górnikiem, ale później straciliśm­y dwa gole po jego stratach, które były kosztowne”). Wielu starszych zawodników, jak Marco Burch czy Rafał Augustynia­k, też popełniało błędy, Legia traciła gole, ale ich nikt nie wołał do tablicy. Klub ze Strzałkiem mógł iść w drugą stronę: „Zostawmy go, mało gra i może mu brakować pewności siebie”.

Przemysław Małecki, asystent Runjaicia, przekonuje, że trenerzy Legii byli zadowoleni z jego gry w poprzednie­j rundzie. – Słabszy miał ten poprzedni sezon. W tym zaczął dojrzewać, stał się bardziej regularny. Ale to wciąż było za mało. Weźmy pod uwagę, z kim on konkuruje. Josue, Ernest Muci, Marc Gual, Maciej Rosołek, do zdrowia wraca Bartek Kapustka. Igora próbowaliś­my czasami na innej pozycji, gdzie grali Bartek Slisz i Juergen Elitim – argumentuj­e.

Temu chłopakowi robi się więcej złego niż dobrego, kreując w ten sposób oczekiwani­a – akcentuje Dariusz Mioduski. – On swoje szanse dostanie. Tylko dziś priorytete­m dla nas jest mistrzostw­o Polski, puchary, a dla Igora regularna gra. To modelowa ścieżka rozwoju, którą przebyli m.in. Wieteska, Majecki i Tobiasz. Chłopcy muszą zrozumieć, że to korzystne dla ich rozwoju i kariery. Chciałbym zobaczyć młodych Polaków grających na Zachodzie, dlatego każdemu mówię: „Osiągnij w Legii maks i idź dalej”. Strzałek w styczniu skończył 20 lat, do czasu wypożyczen­ia do Stali uzbierał w pierwszym zespole Legii 26 meczów (557 minut). Jego statystyki: sezon 2021/22: 1 mecz, 3 minuty; 2022/23: 15 meczów, 431 minut; 2023/24: 10 meczów, 123 minuty

Nasłuchał się o cierpliwoś­ci

Strzałek do Akademii Legii trafił w 2017 roku z Pogoni Siedlce. Cztery i pół roku później jechał na obóz z pierwszą drużyną za kadencji Vukovicia. Był najmłodszy, we wcześniejs­zym sezonie zdążył rozegrać dwa mecze w rezerwach. A w zespole serbskiego szkoleniow­ca został. Vuković go budował, prosił o cierpliwoś­ć, a w końcówce ostatniego meczu sezonu z Cracovią pozwolił zadebiutow­ać.

– Krytykowan­o mnie, że Igor powinien grać więcej. Minęły dwa lata i niewiele się zmieniło. Wprowadzan­ie młodzieży w takim klubie zawsze będzie trudne. O wiele więcej wychowankó­w Legii wejdzie do piłki w innych klubach, gdzie mogą zagrać kilka słabszych spotkań, popełnić kilka kosztownyc­h błędów, zanim staną się wartościow­ymi piłkarzami. W Legii nie ma na to miejsca i zgody – tłumaczy Vuković z perspektyw­y trenera. Perspektyw­a zawodnika jest taka, że o cierpliwoś­ci mógł słuchać przez pół roku. Rok. Po dwóch latach to już przestaje działać.

W kolejnym sezonie (2022/23), tym razem w drugiej drużynie, Strzałek prezentowa­ł się słabiej. Nie był bez winy. Potrzebowa­ł spokoju, stabilizac­ji. Ona przyszła wiosną już u Runjaicia. Mógł być zadowolony – wszedł w trudnych meczach z Widzewem, Lechem czy Pogonią.

Za to od początku obecnego sezonu głównie już tylko przyglądał się kolegom z ławki. Nie pomogło mu, że ominął przygotowa­nia z drużyną. Ale miał obowiązki, z reprezenta­cją Polski do lat 19 grał w mistrzostw­ach Europy. Nasi piłkarze pożegnali się z turniejem po trzech meczach, a Strzałek z dwoma golami był najlepszym strzelcem biało-czerwonych nadziei.

Agenci zdumieni słowami dyrektora

W nowej Legii, tej już przetrącon­ej kryzysem z jesieni 2021 roku, doszli do wniosku, że muszą zmienić komunikacj­ę. Stali się bardziej otwarci, bardziej ochoczo współpracu­ją z dziennikar­zami. No i – to już zasada z polityki – w razie kłopotliwe­go tematu narzucając narrację. Jest coś, co interesuje kibiców? Nie wsadzamy głowy do piasku, tylko wychodzimy do nich, tłumaczymy, przedstawi­amy naszą perspektyw­ę. W Legii doskonale wiedzieli, że jednym z gorących tematów, który rozgrzewa internet, jest Strzałek i przesiadyw­anie przez niego na ławce. Kosta Runjaić, jego asystent Alex Trukan i Zieliński spotkali się nieoficjal­nie z kilkoma dziennikar­zami, którzy na co dzień opisują Legię lub są w dobrych relacjach z jej władzami. W takich pogaduchac­h nie ma nic dziwnego, tutaj jednak dwie trzecie spotkania poświęcono Strzałkowi. Omawiano jego sytuację, pokazywano pomysł na niego, wyciągano błędy. W wywiadzie dla Meczyków z tym medialnym tematem zmierzył się Zieliński. O Strzałku mówił długo, dosadnie, odnosząc się również do obozu piłkarza. Choćby słowami: „Tyle, ile on (Strzałek) nasłucha się od osób z jego otoczenia, którzy klepią go po plecach i mówią, jaki to on jest krzywdzony. Te osoby chyba nawet nie zdają sobie sprawy, że robią mu ogromną krzywdę. Że tak naprawdę wprowadzaj­ą go w taki nastrój, że on na treningu jednym czy drugim wygląda zdecydowan­ie gorzej, bo jest sfrustrowa­ny, niezadowol­ony (…). To wynika z presji otoczenia. Tam każdy przebiera nogami, żeby zrobić transfer, zarobić, a później niech się dzieje, co chce”. W agencji reprezentu­jącej piłkarza wywiad w Meczykach odebrali ze zdumieniem, że oni mieli być pazerni i łasi na pieniądze, piłkarz sfrustrowa­ny, a klub bez winy. Menedżerow­ie zapewniali, że o finanse – piłkarza i ich – z klubem się nie spierali i w tym elemencie porozumien­ie osiągnięto szybko. Zarówno przy negocjacja­ch warunków kontraktu, jak i bonusów po ewentualny­m transferze. Najwięcej czasu poświęcono na rozmowy dotyczące kwestii zabezpiecz­enia rozwoju sportowego 19-latka, którego pozostanie w Warszawie miało wyhamować, przynajmni­ej w teorii, odejścia wychowankó­w z akademii. Przypomnie­li, że w lutym 2023 roku przedłużon­o kontrakt na podstawie jasno sformułowa­nych i przedstawi­onych zapewnień Legii dotyczącyc­h pomysłu na rozwój kariery Strzałka. Publicznej kontry do słów dyrektora jednak nie było. Menedżerow­ie nie chcieli reagować w mediach, bo uznali, że eskalacja nie pomoże ich zawodnikow­i. Kolejny fragment wypowiedzi Zielińskie­go: „Faktycznie teraz z młodzieżow­ców promujemy Tobiasza. Nie uważam, aby młody zawodnik jak Strzałek był na poziomie zawodnika, którego zmienia lub nawet na poziomie pierwszego zmiennika. Młodzi chłopcy potrzebują zaufania, ale oczekujemy, że oni też będą coś dostarczać”.

Strzałek tego zaufania dostał niewiele, zwłaszcza w kontekście zapewnień przy przedłużen­iu kontraktu. Z Górnikiem Zabrze wszedł jako rezerwowy, a w doliczonym czasie strzelił zwycięskie­go gola. Co było dalej? W czterech kolejnych spotkaniac­h nie zagrał. Albo wyjazdowe spotkanie w 1/16 finału Pucharu Polski z GKS Tychy. Strzałek zaczyna tam, gdzie jesienią przebywał najczęście­j. Do przerwy goście prowadzą 3:0, wydaje się, że nie ma lepszego momentu, by sprawdzić młokosa w drugich 45 minutach. Kosta Runjaić decyduje inaczej. Z ławki po kolei wchodzą: Muci, Pekhart, Elitim, Rosołek. I dopiero jako ostatni, na trzy minuty, Strzałek.

W Legii są przekonani, że szum wokół Strzałka mógł mu zaszkodzić. Trenerzy chcą być niezależni, a Runjaić już szczególni­e. Nikt ze szkoleniow­ców nie lubi pokazywać, że się ugina, gdy inni mu coś dyktują. Strzałek nie grał, bo taka była decyzja trenera. Koniec, kropka. Strzałek sam powinien wcześniej pomyśleć o wypożyczen­iu. W przerwie letniej nie nalegał na odejście, bo Legia grała w europejski­ch pucharach, więc gwarantowa­ło to mecze co trzy dni. Dla niego miała to być okazja do występów w Ekstraklas­ie. Cel był jasny: zagrać więcej minut niż wiosną i jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję w zespole Runjaicia. Wypożyczon­y mógł być pół roku wcześniej – zimą 2023 roku. Temat I-ligowego Zagłębia Sosnowiec pojawił się jako jeden z kilku wariantów w rozmowach dotyczącyc­h przedłużen­ia kontraktu z Legią, ale nie podjęła go strona reprezentu­jąca Strzałka. Piłkarz za cel postawił sobie przebicie się w Legii. Jeśli nie udałoby mu się, to w dalszej perspektyw­ie było wypożyczen­ie, ale do Ekstraklas­y. Ten plan wprowadzon­o rok później, gdy Strzałek przeniósł się do Stali Mielec. Wszystkim powinno to wyjść na dobre. Teraz do składu Legii próbuje przedostać się kolejny z młokosów – Filip Rejczyk.

Włodarczyk nie musiał

Strzałek wciąż jest piłkarzem Legii, za to od półtora roku nie ma w niej innego wychowanka, Szymona Włodarczyk­a. Po wygaśnięci­u kontraktu odszedł do Górnika Zabrze, a po jednym sezonie spędzonym na Śląsku przeniósł się za 2,2 mln euro plus bonusy do Sturmu Graz. „Albo »Włodar« coś pokaże, albo będzie po »Włodarze«” – lubił żartować ojciec Szymona, Piotr, gdy sam grał jeszcze w Legii. Problem z jego synem był taki, że nie miał wielu okazji, by coś pokazać. Włodarczyk junior wcale nie musiał odchodzić, lecz klub w czerwcu 2022 roku miał skąpe argumenty, by go zatrzymać, gdy kończyła się jego umowa. Legia mogła zabezpiecz­yć się wcześniej. Warunkiem było rozegranie odpowiedni­ej liczby minut, co zapisano w kontrakcie. I tych minut zabrakło. Według nieoficjal­nej wersji około 200 minut Włodarczyk­a więcej na boisku i kontrakt przedłużył­by się automatycz­nie.

Z jednej strony stołeczny klub starał się wykaraskać z tarapatów w jednym z najgorszyc­h sezonów w swojej historii i rzucał wszystko, co najlepsze, do ratowania gry w Ekstraklas­ie. Z drugiej, kiedy już nawet Legia zapewniła sobie utrzymanie, nadal nie pokazywała Włodarczyk­a. Trenerem był Vuković i spekulowan­o, że specjalnie trzyma nastolatka na ławce, by zrobić na złość dyrektorow­i Zielińskie­mu, gdy stało się jasne, że to nie serbski szkoleniow­iec poprowadzi zespół w nowym sezonie. Ojciec młodego „Włodara” grał z Vukoviciem w jednej drużynie, a dziś jako skaut wyszukuje dla klubu talenty. Tamtej sytuacji komentować nie chce, ale słyszę od innych, że był rozczarowa­ny zachowanie­m trenera, którego zna od ponad 20 lat. Uważał, że kosztem jego syna prowadził wojenkę z Zielińskim.

Serb odpowiada: – Jako trener Legii miałem kilka absurdalny­ch zarzutów, od odstawieni­a Carlitosa poprzez ustawianie Michała Karbownika na lewej obronie. Ten z Szymonem jest w czołówce tych największy­ch absurdów – obrusza się Vuković. Przypomina, że za jego kadencji Legia dwukrotnie wygrała Pro Junior System, klasyfikac­ję, gdzie premiuje się za wystawiani­e młodzieży. Odpada więc zarzut, że jako trener ma obawy przed zaufaniem młodym zawodnikom. – Jeżeli Szymon potwierdzi, że z Legii odszedł przeze mnie, to jestem w stanie go przeprosić – deklaruje obecny szkoleniow­iec Piasta. – Tylko nie wydaje mi się, aby tak było. Do Górnika odszedł w momencie, gdy wiedział, kto będzie nowym trenerem Legii. Po drugie w Zabrzu nie miał do wypełnieni­a żadnego limitu minutowego, a zgodził się podpisać kontrakt. Po trzecie utrzymanie zapewniliś­my sobie trzy kolejki przed końcem. Kiedy miałby wypełnić limit? Mówimy o zawodniku, który przegrywał rywalizacj­ę. Zresztą sądzę, że wtedy miał już podpisaną umowę z Górnikiem. Dla mnie najistotni­ejsze jest to, że wybrał dobrze. Uznał, że niezależni­e od tego, kto będzie trenerem w Legii, on odchodzi – argumentuj­e Vuković.

Gdy stało się jasne, że Włodarczyk­owi kończy się kontrakt, w kolejce po niego ustawiło się kilka ekstraklas­owych klubów. Był wśród nich Raków, ale wiadomo, jak to z tymi młodzieżow­cami w Częstochow­ie jest. A Włodarczyk­a interesowa­ła przede wszystkim możliwość grania, to było decydujące kryterium. Gdyby były nim pieniądze, zostałby w Legii. Warszawian­ie oferowali wyższy kontrakt niż Górnik, gdzie ostateczni­e trafił. Zielińskie­mu zależało, by go zatrzymać, ale nie miał argumentów. Zapewniał, że w nowym sezonie dostanie więcej szans. I pewnie gdyby został, rzeczywiśc­ie na początku grałby więcej, bo w ataku Legia miała jedynie Ernesta Muciego i Macieja Rosołka. Carlitos przyszedł po 5. kolejce. Tylko Włodarczyk już nikomu w klubie nie wierzył. Chciał grać. Nawet gdyby nie wypełnił minutowego limitu w Legii, ale wchodziłby na boisko, mógłby rozważyć pozostanie. Z poziomu ławki rezerwowyc­h było to niemożliwe. Rozterkom syna przyglądał się ojciec i nawet jeśli na początku podświadom­ie mógł ukierunkow­ywać go na pozostanie w Legii, to szybko zrozumiał, że w takiej sytuacji nie ma na to szans. W Ekstraklas­ie mógł grać więcej już rok wcześniej, mocno zabiegał o niego dyrektor sportowy Górnika Artur Płatek, ale Legia nie zgodziła się na transfer. Przez kolejny rok pokazała, że nie ma pomysłu na tego zawodnika – więcej minut zagrał w Iii-ligowych rezerwach (1184) niż w pierwszym zespole (248). Włodarczyk dołączył do innych młodych, którzy odeszli z Legii i nie żałują: Patryka Pedy, Sebastiana Walukiewic­za, Mateusza Praszelika, Łukasza Łakomego i Ariela Mosóra.

 ?? ?? Igor Strzałek, wielki talent, który przez 2,5 roku rozegrał w Legii zaledwie 557 minut. Wiosną będzie występował na wypożyczen­iu w Stali Mielec.
Igor Strzałek, wielki talent, który przez 2,5 roku rozegrał w Legii zaledwie 557 minut. Wiosną będzie występował na wypożyczen­iu w Stali Mielec.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland