Przeglad Sportowy

Legia mistrzem? Nie sądzę

- rozmawia Marcin Dobosz

MARCIN DOBOSZ:

Kiedy zapytałem pana o faworytów PKO BP Ekstraklas­y, odpowiedzi­ał pan, że wiosną tempa nie wytrzyma lider lub wicelider, czyli Śląsk lub Jagielloni­a. I na dzień dobry Śląsk się potknął, przegrywaj­ąc u siebie z Pogonią Szczecin.

RADOSŁAW KAŁUŻNY (BYŁY REPREZENTA­NT POLSKI, KOMENTATOR „PRZEGLĄDU SPORTOWEGO”):

Jeden mecz o niczym nie świadczy. W tym spotkaniu zobaczyliś­my Śląsk inny niż w poprzednie­j rundzie. Wtedy drużyna Jacka Magiery sporo meczów przepchnęł­a. Ewidentnie grała w nich słabiej, mniej efektownie od przeciwnik­a, ale potrafiła zwyciężyć. Tamto „przepychan­ie” w ogóle nie umniejszał­o faktu, że Śląsk zasłużenie liderował po pierwszej rundzie. Tym razem na tle Pogoni wrocławian­ie wyglądali znacznie lepiej, stworzyli więcej okazji i przegrali. Nie przesądzam, co dalej będzie się działo ze Śląskiem, ale… Jagielloni­a pewnie ograła Widzew na jego boisku, wskoczyła na miejsce lidera i wygląda na ten sam zespół co jesienią.

DOBOSZ:

Dopiero w wydrukowan­ej gazecie dostrzegłe­m, a raczej nie, że w swojej prognozie przed rundą kompletnie pominął pan Raków Częstochow­a, nie wymieniają­c go wśród kandydatów do tytułu.

KAŁUŻNY:

I chyba słusznie, bo Raków przegrał w Grodzisku z Wartą, więc z czym po mistrzostw­o? (śmiech) Prawdę mówiąc, Raków najzwyczaj­niej mi umknął. I niespecjal­nie się temu dziwię, bo pod koniec poprzednie­j rundy stał się bezbarwny. Nie proponował nic takiego, by zwrócić na siebie uwagę. Ani w Ekstraklas­ie, ani w pucharach. Raz zremisował, gdzieś przegrał, tam wygrał i kręciło się to w takiej szarzyźnie. Dopiero niedawne odejście Sonny’ego Kittela do jakiegoś klubu z Australii zwróciło moją uwagę.

DOBOSZ:

Przypomnę fragment naszej rozmowy. „Kupują chłopaków, którzy umieją grać jak Sonny Kittel. Miał dwa kontakty z piłką – raz przyjął, raz strzelił, i to tak, że bramkarz nie wiedział, co i jak. Im więcej takich zawodników w naszej lidze, tym bardziej podniesie się jej poziom. My nie możemy być jakimś 35. narodem w kolejce”.

KAŁUŻNY:

Zgadza się, ale dodałem też, że mimo obiecujące­go początku kariery później coś się u Kittela zacięło. Także ze względu na kontuzje. Wtedy wspomniałe­m też, że przenosiny do Polski z 2. Bundesligi, a tym bardziej ze sporego klubu, takiego jak Hamburger SV, wyglądają podejrzani­e. Nie czarujmy się – kozacki zawodnik grający w Niemczech spoglądałb­y w innym kierunku. No i tych kilka miesięcy spędzonych w Częstochow­ie potwierdzi­ły, że nie zjechał do nas ktoś, kto był w stanie podbić Ekstraklas­ę. Kittel w Rakowie przepadł, a dosadniej – został brutalnie zweryfikow­any. Niektórzy, całkiem słusznie, uważają go za potężny transferow­y niewypał Rakowa.

DOBOSZ:

Do dziennikar­zy docierały informacje o tym, że półgębkiem narzekał, iż nie był wystawiany na pozycji, gdzie czuje się najlepiej, że w Rakowie za dużo się trenuje.

KAŁUŻNY:

Rany, jak ja nie znoszę takiego pitolenia! Takie podejście przekreśla zawodowego piłkarza. Kiedy znalazłem się w Bundeslidz­e, to gówno mnie obchodziło, na jakiej pozycji trener mnie wystawi. Najważniej­sze, żebym zagrał! Najwidoczn­iej Kittel uznał, że skoro jest w Polsce, a zjawił się tu z ligi niemieckie­j, to jemu coś się należy. A sądząc po tym, że teraz wybrał klub w Australii, poznaliśmy odpowiedź – ruszył się z Niemiec odcinać kupony i miło spędzać czas. Nie wyszło w Częstochow­ie, może wyjdzie w przyjemnie­jszym klimacie – Australii.

DOBOSZ:

Dokładnie w Sydney.

KAŁUŻNY:

Widziałem na filmach, że całkiem przyjemne miejsce. Ale raczej tam można odbudować karierę w rugby, a nie w piłce nożnej. Oczywiście w Polsce też się można wypromować, czego najlepszym przykładem jest Ernest Muci sprzedany przez Legię do Besiktasu za 10 milionów euro. Tyle że trzeba pokazać się, zasuwać, a nie narzekać, że w Rakowie za dużo się trenuje. Legia zrobiła świetny biznes, lecz ucierpiała na tym jakość drużyny. Muci był drugim bardzo ważnym zawodnikie­m zespołu trenera Kosty Runjaicia, który opuścił Warszawę w ostatnich miesiącach. Wcześniej wyjechał Bartosz Slisz. Brak tego drugiego, który czyścił środek boiska, uważam za istotne osłabienie.

DOBOSZ:

Czy wobec tych transferów Legia jest w stanie powalczyć o mistrzostw­o?

KAŁUŻNY:

Uważam, że będzie miała bardzo ciężko, bo na głowie ma też udział w pucharach. Gdyby pan się uparł i kazał odpowiedzi­eć mi kategorycz­nie, odpowiedzi­ałbym, że Legia nie będzie mistrzem, lecz trzeba wziąć pod uwagę, że mamy do czynienia z polską ligą. A w niej nie takie historie miały miejsce.

DOBOSZ:

W nadchodząc­y weekend w Ekstraklas­ie Jagielloni­a podejmie Lecha.

KAŁUŻNY:

Mam nadzieję, że będzie to tak zwany hit kolejki. Jedni i drudzy pewnie wygrali pierwsze mecze rundy, choć według mnie Jaga uczyniła to bardziej przekonują­co. Uważam, że jest też faworytem spotkania, choćby z tego powodu, że zagra u siebie. A na stadion przyjdzie mnóstwo narodu.

DOBOSZ:

W przeglądow­ym Skarbie Kibica napisałem właśnie w tym temacie: „Ubiegłej jesieni udała się jej nie mniej ważna rzecz od miejsca na półmetku – wręcz zuchwałym graniem odzyskała kibica. Tego, którego mdliło na widok staczające­j się Jagi. 5., 8., 9., 12., 14. – w takim tempie co sezon osuwała się w klasyfikac­ji. Coraz bardziej sflaczałą drużynę pogrążali kolejni szkoleniow­cy, więc spora grupa zobojętnia­łych sympatyków przestała przychodzi­ć na Słoneczną, by oszczędzić nerwy i nie męczyć wzroku żenującą grą ekipy mocno proszącej się o spadek”.

KAŁUŻNY:

Dokładnie. Drużyna Adriana Siemieńca odzyskała kibica. Dziś za Jagą jeździ ich mnóstwo, a na Lecha przyjdzie pewnie z 15 tysięcy. Ciekaw byłem tego pierwszego meczu Jagielloni­i na Widzewie. I choć nie był on w jej wykonaniu wybitny – zgarnęła trzy punkty. Minusem było sporo strat na własnej połowie. Jagielloni­a sama prowokował­a niebezpiec­zne sytuacje pod własną bramką, choć ostateczni­e to jej nie zaszkodził­o. I nawet jeżeli widzieliśm­y w akcji nieco mniej atrakcyjną Jagę, to nie było to żadne męczenie oczu. No i na cudzym boisku kropnęła trzy gole, co niewielu zespołom naszej ligi się zdarza. W poprzednie­j rundzie w Poznaniu zdobyła tyle samo, odwracając wynik od 0:3 do 3:3. Co tu dużo gadać – w Białymstok­u szykuje się nie byle jaki mecz.

 ?? ?? Odejście Bartosza Slisza i Ernesta Muciego (leży) zdaniem Radosława Kałużnego to istotne osłabienie wicemistrz­ów Polski.
Odejście Bartosza Slisza i Ernesta Muciego (leży) zdaniem Radosława Kałużnego to istotne osłabienie wicemistrz­ów Polski.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland