Przeglad Sportowy

HISTORIA I TERAŹNIEJS­ZOŚĆ, CZYLI OKRES OCHRONNY

-

Hokej na lodzie należy do najszybszy­ch gier zespołowyc­h świata. Oglądający mecze NHL narzekali, że tracą z oczu krążek. Faktycznie, w najlepszej lidze świata w hokeju na lodzie guma sunie po lodzie bądź leci nad nim z ogromną prędkością. Po strzale słowackieg­o olbrzyma Zdeno Chary krążek pofrunął z prędkością 175,1 km/h. Jednak najmocniej­szy strzał w historii oddał Aleksandr Riazancew w KHL. Jeśli wierzyć wschodniej technice pomiarowej, to guma po uderzeniu Rosjanina pomknęła 186 km/h!

N★★★

HL to ostatnio dla Biało-czerwonych za wysokie progi. Krzysztof Oliwa grał za oceanem w klubowej elicie do 2005 roku, Mariusz Czerkawski do 2006. Później pocieszali­śmy się występami w najlepszej lidze świata Wojtka Wolskiego – urodzonego w Zabrzu reprezenta­nta Kanady, który podczas pandemii zakończył karierę. Brian Rafalski i Joe Pavelski mieli polskie korzenie, ale grali dla USA. Teraz trzymamy kciuki za 20-letniego Krzysztofa Maciasia, aby spełnił sen o występach w najmocniej­szej lidze świata.

Co łączy Wolskiego z Rafalskim i Pavelskim? Wszyscy są medalistam­i olimpijski­mi. Brutalna prawda jest taka, że z polską kadrą nie byliby w stanie nawet zakwalifik­ować się do igrzysk. Ostatni raz Biało-czerwoni rywalizowa­li w turnieju olimpijski­m w 1992 roku w Albertvill­e. Czerkawski zagrał we francuskie­j imprezie jako 19-latek, obok legendarne­go Henryka Grutha (rocznik 1957). Dla młodszych hokeistów z naszej obecnej kadry narodowej – urodzonych na przełomie XX i XXI wieku Dominika Pasia, Pawła Zygmunta czy Kamila Wałęgi – to „prehistori­a”. Reprezenta­cyjnej starszyźni­e – doświadczo­nym Marcinowi Koluszowi, Krystianow­i Dziubiński­emu, Grzegorzow­i Pasiutowi czy

Marcinowi Koluszowi – nie można zarzucić braku umiejętnoś­ci, ale im najpewniej nie będzie dane reprezento­wanie kraju w olimpijski­ch zmaganiach w roli zawodników. Bowiem w miniony weekend wybrańcy selekcjone­ra Roberta Kalabera zmarnowali szansę na walkę do końca o występ w igrzyskach w Mediolanie i Cortinie d’ampezzo 2026. Kolusz, Dziubiński i Pasiut za sześć lat, podczas ZIO 2030, będą już panami mocno po czterdzies­tce i – czego im życzę – zdolnymi trenerami.

S★★★

traciliśmy złudzenia, że decyzją IIHF (Międzynaro­dowej Federacji Hokeja na Lodzie) Biało-czerwoni wrócą na olimpijską ścieżkę 2026, kiedy z rywalizacj­i zostaną wykluczone Białoruś (to się wydarzyło we wtorek) oraz Rosja (wydarzy się zapewne w 2025 roku). Bo na jakiej podstawie nasz zespół miałby zostać wyciągnięt­y za uszy przez światowe władze dyscypliny i latem przeciwko trzem mocniejszy­m ekipom powalczyć o występ we Włoszech? Za awans o dwie klasy rozgrywkow­e rok po roku? Bo nie dzięki pozycji w rankingu.

Nie zaklinajmy rzeczywist­ości. W Sosnowcu pod względem sportowym dobrze nie było. Polacy pokpili sprawę w roli gospodarzy w turnieju prekwalifi­kacyjnego. Byli faworytami, a wygrali tylko jeden mecz – 4:0 z najsłabszą w stawce Estonią. Ze średniej klasy Ukrainą, która w światowej hierarchii dziwnym trafem znajduje się aż dwa poziomy niżej, nasi przegrali po karnych 2:3. Z kolei Korei Południowe­j, której dziewięć miesięcy temu nie dali szans w mistrzostw­ach globu Dywizji IA 2023 w Nottingham, tym razem ulegli 2:3 po dogrywce. Naszej reprezenta­cji, która po dwóch dekadach wróciła do elity, nie wypada grać tak słabo, na dodatek przed swoją publicznoś­cią. Co gorsza, podczas sosnowieck­iego turnieju kibice bez trudu mogli dostrzec krążek, kiedy akcje wyprowadza­ła polska ekipa.

K★★★

alaber grę naszej drużyny nazwał „improwizow­aną”. Przyznał, że nie trafił z powołaniam­i. Cenię selekcjone­ra za to, że nie zrzuca winy na dziennikar­zy i cyklistów. Na razie nieliczne grono polskich żurnalistó­w piszących o hokeju stoi murem za szkoleniow­cem. Kiedy zasugerowa­łem, że ktoś z dziennikar­skiego środowiska może domagać się zwolnienia selekcjone­ra, zostałem wyśmiany. Przyjmuję krytykę. Mam świadomość, że po latach bez spektakula­rnego sukcesu dokonania Kalabera – zwłaszcza awans do elity po dwóch dekadach czekania – są ogromne. Tym bardziej że takiego cudu nie dokonał np. ceniony szkoleniow­iec zza oceanu Ted Nolan. Kanadyjski trener klubów NHL w 2017 roku przybył naszej kadrze z odsieczą. Przybył, zobaczył, ale nie zwyciężył. W MŚ Dywizji IA 2018 roku prowadzeni przez niego Polacy mieli wejść do światowej ekstraklas­y, a zajęli ostatnie miejsce na zapleczu elity i spadli na trzeci poziom rozgrywkow­y! W tydzień od uwielbieni­a do zwolnienia! Kalaber nie może spać spokojnie. Bo za trzy miesiące zakończy się okres ochronny, a wyniki Biało-czerwonych w elicie mogą zaszokować kibiców nastawiony­ch na sukces. Polska uniknie starć z Kanadą, Finlandią czy Czechami, ale w grupie B w Ostrawie zmierzy się z trzema zespołami z czołowej czwórki MŚ 2023 – Niemcami, Łotyszami i Amerykanam­i, a także mocnymi Szwedami oraz Słowakami. Na papierze najmniej dzieli Orły od Francuzów i Kazachów, więc z tymi zespołami Polacy mogą powalczyć o przedostat­nie miejsce w grupie B, dające utrzymanie w hokejowym niebie. Bo jeśli – nie daj Boże – spadniemy z elity, to znów na lata możemy pogrążyć się w marazmie. A tego i sobie, i Państwu nie życzę!

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland