Weszła w magiczny stan
Iga Świątek czuje się w stolicy Kataru jak u siebie. W trzech meczach pewnie pokonała każdą z rywalek i jest w półfinale.
Nie od dziś wiadomo, że wolę grać na wolniejszych kortach, więc rzeczywiście gra w Dosze sprawia mi dużo radości – mówiła Iga Świątek, która w turnieju WTA 1000 pewnie pokonała wszystkie trzy rywalki. Obrończyni tytułów z 2022 i 2023 roku miała ten przywilej, że w Katarze wystartowała od drugiej rundy. W niej czekała na nią Rumunka Sorana Cirstea. W tym spotkaniu najlepsza tenisistka świata odpaliła znany z poprzednich lat tryb „walec”. W 61 minut przejechała się po rywalce 6:1, 6:1. Trzeba jasno powiedzieć, że Rumunka była tylko tłem dla znakomitej Polki.
Rakiety zamiast dłoni
Inni uważali, że po Rumunce przejechał nie walec, ale kosiarka. Miało to być nawiązanie do słyszanego zarówno na korcie, jak i podczas transmisji bzyczenia przypominającego koszenie trawy. Jak się szybko okazało, powodem takich dźwięków były latające nad głowami zawodniczek paralotnie. Otóż w Katarze w tym samym czasie odbywały się mistrzostwa świata w lotach właśnie na paralotni. Sytuacja była na tyle absurdalna, że nawet pani sędzia Marija Čičak nie wiedziała, jak podejść do tego zagadnienia, a jej skrzywiona mina krążyła po mediach społecznościowych.
Turniej w stolicy Kataru raczej nie jest dla tych, którzy są wyczuleni na wyraźne dźwięki. Na koniec spotkania Wiktorii Azarenki z Jeleną Ostapenko doszło do spięcia między obiema paniami. Białorusinka, która do tej pory dwukrotnie triumfowała w Dosze, nie podała ręki Łotyszce. Po tym jak tenisistki po spotkaniu skierowały się do siatki, żeby podziękować sobie za grę, wyciągnęły jedynie w swoje strony rakiety. Azarenka była ponoć zniesmaczona zachowaniem Ostapenko. Łotyszka przy serwisie rywalki od jakiegoś czasu zaczęła robić małe kroki, które przy twardej nawierzchni powodują piskliwy dźwięk. To mocno przeszkadzało Białorusince w skupieniu się przed serwisem. Do tego 26-latka kilka razy zachowywała się bardzo nieelegancko wobec rywalki. Temu spotkaniu z boku przyglądała się Iga Świątek. – Obie rywalki są bardzo mocne. Wiem, że Jelena mi nie leży, ale czy akurat tutaj udałoby mi się ją pokonać, tego nie jestem pewna. Natomiast Azarenka jest bardzo solidną zawodniczką. Wygrywała w tym turnieju dwukrotnie, więc na pewno zna smak triumfu – mówiła po spotkaniu z Jekatieriną Aleksandrową. Polka pokonała Rosjankę 6:1, 6:4, a spotkanie trwało 91 minut. – To jest pierwszy turniej w tym roku, gdzie mogę pokazać swój styl. Zagrać trochę więcej w obronie i wywrzeć presję na rywalce – mówiła zadowolona Świątek.
Skuteczny serwis Igi
Co ciekawe, Polka nie uniknęła problemów. W pierwszym gemie musiała obronić dwa breakpointy. Jednak później szybko zaczęła narzucać swoje tempo. Odpowiednio regulowała grę, a Aleksandrowa niecierpliwiła się i zaczęła popełniać błędy. Łącznie w całym spotkaniu najlepsza rakieta świata obroniła osiem breakpointów i co ważne, zaserwowała pięć asów. Do tego zdobyła 40 z 54 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Właśnie na skuteczny serwis zwracano uwagę najbardziej. Iga od jakiegoś czasu pracuje nad tym elementem z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, a w Dosze przynosi to oczekiwany rezultat. – Cieszę się z tego. Jeżeli miałabym wybierać, to udany serwis jest dla mnie bardziej satysfakcjonujący niż kończący wolej po linii – tłumaczyła przed kamerami Canalu+ raszynianka. Świeżo po spotkaniu z Aleksandrową Świątek wypaliła również, że nie pamięta za bardzo spotkania. Niektórzy zastanawiali się dlaczego. Przyczyna jest jasna. Iga w Dosze weszła w swój stan flow, czyli stan, który psychologowie tłumaczą jako całkowite oddanie się jakiejś czynności. Nie inaczej było w starciu z Azarenką. Białorusinka w wywiadach podkreślała, że czuje się w Katarze jak w domu, ale to Świątek w tym spotkaniu była prawdziwą gospodynią, która ustala zasady. Gdy Polka weszła w trans, trudno było ją zatrzymać. W pierwszym secie Azarenka jeszcze walczyła, urwała nawet raszyniance cztery gemy, ale w drugiej partii Iga wręczyła jej bajgla i pożegnała z turniejem. W piątek Świątek zagra w półfinale, w nim zmierzy się z Karoliną Pliškovą, która po dwóch bardzo trudnych setach wyeliminowała Naomi Osakę.