HISTORYCZNA SZANSA LEGIIa
Wyeliminowanie Molde i awans do 1/8 finału LKE nie jest poza zasięgiem warszawian, których mają napędzić kibice.
Sześć meczów, cztery zwycięstwa, jeden „zwycięski” remis (zakończony wygraną serią rzutów karnych i awansem do fazy grupowej LKE) oraz jedna porażka – oto pucharowy bilans drużyny Kosty Runjaicia na własnym stadionie. W PKO BP Ekstraklasie różnie z tą regularnością bywa i zdarza się tracić punkty, ale w Europie – poza wyjątkiem (1:2 z Austrią Wiedeń) – przy Łazienkowskiej na Legię mocnych nie ma. Jesienią kibice ponieśli piłkarzy do zwycięstw z Ordabasami Szymkent, remis z Midtjylland dał ostatecznie awans, a w grupie stołeczny zespół skompletował hat tricka: 3:2 z Aston Villą, 2:0 ze Zrinjskim Mostar, 2:0 z AZ Alkmaar. Jeśli w czwartek warszawianie powtórzą wynik z ostatnich dwóch spotkań, wyeliminują Molde. Do dogrywki wystarczy jednobramkowe zwycięstwo.
Gdzie byli obrońcy?
Piątek rano, hala odlotów na kameralnym lotnisku w Molde. Cisza, spokój, nastrój raczej poważny niż żartobliwy, oczekiwanie na odprawę przed wejściem do samolotu. – No gdzie jest ten Kacperek, muszę mieć z nim zdjęcie. No, tu jesteś kochany – nagle ciszę przerywa głos pani, która chwilę wcześniej sprzedawała kawę i wodę w lotniskowym barku. Pracująca i mieszkająca w Norwegii Polka podeszła do pogrążonego w telefonie Kacpra Tobiasza i poprosiła o zdjęcie. – Oglądałam mecz, wiem, że cię skrytykowali. Ale nie przejmuj się, wszystko przed tobą. To nie tylko twoja wina. Ja się pytam, gdzie byli obrońcy? No gdzie? To ich wina! A ty się nie przejmuj, jeszcze będą z ciebie ludzie – mówiła donośnym głosem. Niespodziewany „występ” niesamowicie oczyścił i rozluźnił atmosferę. Uśmiechnął się nawet osłupiały i zawstydzony Tobiasz. Wiadomo, zawalił mecz w Molde, drugą i trzecią bramkę należy zapisać na jego konto, ale na tym spotkaniu świat się nie skończył. – Jesteśmy szczerzy w zespole, mamy proste i jasne komunikaty. Kacper Tobiasz to najmłodszy bramkarz w Lidze Konferencji Europy, w związku z tym można się spodziewać, że przydarzą mu się błędy – mówił trener Runjaić. – Oczywiście nie chcemy ich, ale w czwartek to się stało. Zdaje sobie sprawę, że dalej musi ciężko pracować i pozostać pozytywnie nastawiony. Liczę na jego lepszą dyspozycję, lecz koledzy również mu nie pomogli. Za łatwo traciliśmy gole. Kacper wiele razy nam pomagał, jedna czy dwie złe interwencje nie powodują, że wróci temat zmiany w bramce, choć być może przyjdzie dzień, że postawię na Dominika Hładuna. Jako zespół popełnialiśmy błędy, Steve Kapuadi źle interweniował. Na koniec pokazaliśmy charakter i się podnieśliśmy. Nie jestem szczęśliwy z powodu porażki, ale wciąż mamy szanse na awans – podkreślił szkoleniowiec.
Czekają prawie 33 lata
I z takim nastawieniem zespół Runjaicia wyjdzie na czwartkowy rewanż. Po 25 minutach pierwszego starcia w Molde wydawało się, że kwestia kwalifikacji do kolejnej rundy została przesądzona, ale legioniści kolejny raz w tej edycji europejskich pucharów odrodzili się jak Feniks z popiołów. I odrobili większą część trzybramkowej straty. W czwartek niesieni dopingiem kibiców, którzy wypełnią stadion do ostatniego krzesełka, spróbują pokonać norweską przeszkodę. O tym, że na rewanż nie ma biletów, było wiadomo już we wtorek. Norweskie gazety odnotowały ten fakt, pisząc trochę z przymrużeniem oka, że „polscy kibice przyjdą przede wszystkim po to, by obejrzeć w akcji Molde”.
Przyjdą, by ponieść Legię do awansu do 1/8 finału LKE. Ostatni raz warszawianie wyeliminowali rywala z europejskich pucha- rów już wiosną w marcu 1991 roku po historycznym dwumeczu z Sampdorią Genua. Później próbowali pięć razy (Manchester United, Panathinaikos Ateny, Sporting Lizbona i dwukrotnie Ajax Amsterdam) i nigdy się nie udało. Licznik ma się zatrzymać na rywalizacji z Molde.