Młodzież Lecha rozstrzygnęła hit
Mariusz Rumak zamiast na rutyniarzy postawił na młodzieżowców i to oni przesądzili o wygranej Lecha z Jagiellonią.
Michał Gurgul to nominalny lewy obrońca, który na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w marcu ubiegłego roku w spotkaniu z Piastem Gliwice (1:1). 18-latek szanse otrzymywał także w środku defensywy, a najświeższy przykład to poprzednie starcie ligowe z Zagłębiem Lubin. Właśnie wtedy zastąpił zmagającego się z problemami zdrowotnymi Antonio Milicia.
Choć Mariusz Rumak w pomeczowych wypowiedziach nie szczędził pochwał Gurgulowi, to mało kto mógł się spodziewać, że szkoleniowiec postawi na niego od pierwszej minuty w starciu z Jagiellonią. Trener lechitów doskonale wiedział, że szybkość oraz dynamika 18-latka mogą odpowiednio zneutralizować atuty szybkiego Dominika Marczuka. Tym bardziej że już tydzień wcześniej Barry Douglas dość przeciętnie wypadał w biegowych pojedynkach przeciwko piłkarzom Zagłębia Lubin.
Pierwszy raz od prawie roku
Decyzja Rumaka była niemal w stu procentach trafiona. W pierwszej części spotkania Gurgul nie dał Marczukowi żadnych szans na rozwinięcie skrzydeł. W drugiej zawodnik Jagi raz przechytrzył swojego przeciwnika, kiedy ten popełnił na nim faul w polu karnym. Na szczęście dla młodzieżowca Lecha okazało się, że wcześniej Marczuk był na spalonym.
Oprócz Gurgula bohaterami okazali się inni młodzieżowcy po stronie Kolejorza, a konkretnie duet Filipów – Marchwiński oraz Szymczak, którzy w pierwszej połowie wpisali się na listę strzelców. Dla tego pierwszego było to szóste trafienie w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Z kolei Szymczak ogólnie trafił do siatki po raz trzeci, ale wykonał to w drugim spotkaniu z rzędu.
W tym sezonie Kolejorz może pochwalić się najlepszymi liczbami w statystce goli strzelanych przez młodzieżowców. Do trafień Marchwińskiego i Szymczaka trzeba doliczyć jeszcze jedną bramkę, której autorem jest… Gurgul. Obrońca jesienią znalazł drogę do siatki w domowym starciu przeciwko Rakowowi Częstochowa (4:1). Porażka Jagiellonii z Lechem była dla niej pierwszą przed własną publicznością od niemal roku. Duma Podlasia wprawdzie wciąż pozostaje liderem, ale jej przewaga nad sobotnim rywalem zmalała zaledwie do dwóch punktów. W Wielkopolsce mogą wreszcie poczuć, że Kolejorz na dobre włącza się do walki o tytuł. Poznaniacy w drugiej połowie wytrzymali napór gospodarzy. Jaga w całym meczu oddała 26 strzałów, z czego aż 20 po zmianie stron. Zawodnicy Rumaka wytrzymali jednak presję, ale przed nimi jeszcze trzynaście meczów, w których poprzeczka będzie szła w górę. Także pod względem mentalnym, bo sam trener narzucił drużynie dość duży bagaż odpowiedzialności, stwierdzając, że „każdy remis będzie dla Lecha jak porażka, a wiosną jego zespół może pomylić się tylko dwa razy”.
Jak zareaguje Jaga?
Po pierwszej domowej porażce w tym sezonie możemy zastanawiać się, jak w kolejnych meczach zareaguje Jaga. Drużyna Adriana Siemieńca znajdzie się w obcej dla siebie sytuacji – po przegranej przed własną publicznością w meczu na szczycie. I choć trener powtarza, że to, z kim jego drużynie przychodzi zmierzyć się w kolejnych meczach, ma dla niego znaczenie drugorzędne, to na pewno cieszy się, iż za tydzień do Białegostoku przyjedzie przedostatni Ruch Chorzów. Lepszą okazję, aby powrócić na ścieżkę zwycięstw, trudno sobie wyobrazić. BARTŁOMIEJ PŁONKA