Przeglad Sportowy

Co dzieje się z Rakowem SZWARGI?

W lidze Raków traci do lidera sześć punktów, mając zaległy mecz, wciąż jest w grze o Puchar Polski, a kampanię w Europie można uznać za udaną. Niby wszystko jest dobrze, ale nie brak też głosów krytyki. Czy Dawid Szwarga był dobrym wyborem jako następca M

- Mariusz Rajek @przeglad

Na początku tych rozważań warto przenieść się do 15 sierpnia ubiegłego roku i upalnego cypryjskie­go Limassol. To właśnie tam, w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zwycięstwe­m 1:0 po trafieniu Frana Tudora częstochow­ianie odnieśli swój dotychczas­owy największy sukces na arenie międzynaro­dowej. Awansując do decydujące­j batalii o najważniej­sze klubowe rozgrywki na świecie, jednocześn­ie zapewnili sobie fazę grupową prestiżowe­j Ligi Europy. Dawid Szwarga mógł triumfować i zrobił to w niezwykle dosadny i dużo mówiący o jego charakterz­e sposób. Na zakończeni­e pomeczowej konferencj­i pełen dumy i niezwykle pewny siebie powiedział „Żegnam Aris!” i z ogromną satysfakcj­ą skierował się w kierunku szatni. Był to słowny rewanż na trenerze Aleksieju Szpilewski­m, który wcześniej i później nie szczędził krytycznyc­h uwag pod kątem polskiego zespołu. – Jeśli on chce grać taką piłkę, bronić się przez cały mecz, to gratuluję – odrzekł w rewanżu Białorusin, a pikanterii całemu zdarzeniu dodawał fakt, że wcześniej to on był wymieniany jako jeden z kandydatów do przejęcia mistrza Polski po Marku Papszunie.

Trener musi mieć szczęście

Trzeba uczciwie przyznać, że Raków w tamtym spotkaniu miał niewyobraż­alną wręcz ilość szczęścia, a sukces w dużej mierze zawdzięcza­ł fenomenaln­ej postawie Vladana Kovačevici­a w bramce. Długimi fragmentam­i Aris wgniatał bowiem częstochow­ian w gorącą murawę cypryjskie­go stadionu. Dobry trener musi mieć szczęście i Szwarga je miał. W pucharach wtedy jednak osiągnął swój dotychczas­owy Olimp. W decydujące­j rundzie z FC Köbenhavn bał się podjąć ryzyka w rewanżu, a w grupie LE poza wyjazdową wygraną ze Sturmem Graz (1:0) jego drużyna prezentowa­ła się słabo. Pierwsza ostrzejsza krytyka spadła na trenera za ostatni grupowy mecz z Atalantą Bergamo. Pewni awansu Włosi przyjechal­i do Sosnowca trzecim garniturem, a Raków przegrał 0:4, choć jak się później okazało, wyjście z grupy dałaby mu nawet porażka 0:2. Poczucie zmarnowane­j szansy jeszcze długo unosiło się w szeregach osób blisko związanych z klubem.

Dużo do wygrania

Dla urodzonego w Jastrzębiu 33-letniego szkoleniow­ca praca w Rakowie to pierwsze samodzieln­e wyzwanie. Zanim przed nim stanął, dwa lata uczył się przy Papszunie jako asystent, a wcześniejs­ze trzy w podobnej roli spędził w GKS Katowice, głównie przy Rafale Góraku. Trzeba przyznać, że to dość skromny dorobek jak na kogoś, kto miał zastąpić trenera, który w Częstochow­ie stał się żywą legendą. Szwarga dostał drużynę będącą na szczycie polskiej piłki, z dużymi perspektyw­ami, wszelkimi narzędziam­i do pracy, szerokim sztabem i równie szeroką, co jakościową kadrą. Wejście w buty Papszuna było zadaniem obarczonym dużym ryzykiem. – Dawid ma bardzo dużo do wygrania. Jeśli nie daj Boże, powinęłaby mu się noga, to moim zdaniem też nic wielkiego się nie stanie – mówił poprzedni szkoleniow­iec. Noga Szwardze jeszcze się nie powinęła, ale odpowiedź na pytanie, czy udźwignął ciężar prowadzeni­a klubu o takich ambicjach jak Raków, jest już dyskusyjna. Michał Świerczews­ki, stawiając przed laty na nieznanego poza Mazowszem Papszuna, wykazał się geniuszem. Decydując się na Szwargę, zapewne liczył na podobny efekt, ale... nic dwa razy się nie zdarza. Główne zarzuty formułowan­e wobec pracy trenera nie dotyczą zresztą wyników, które biorąc pod uwagę natężenie meczów w rundzie jesiennej oraz plagę kontuzji, są do zaakceptow­ania. Coraz szerszej grupie kibiców trudno jednak przejść do porządku dziennego nad stylem gry zespołu, który nie dość, że mało atrakcyjny, to jeszcze z miesiąca na miesiąc skutecznie­j rozczytywa­ny przez ligowych rywali, i to nawet tych z dolnych rejonów tabeli. Apogeum niezadowol­enia miało miejsce w przerwie ostatniego meczu z Piastem, gdy schodzącą do szatni drużynę żegnały gwizdy. Wśród pokornych częstochow­skich kibiców to sytuacja niespotyka­na właściwie od porażki 1:8 z GKS Tychy w II lidze, a więc w czasach prehistory­cznych.

Zatracenie stylu

Trudno uwierzyć, aby zatracenia stylu nie dostrzegał doskonale czujący piłkę właściciel klubu Michał Świerczews­ki. Wydaje się jednak, że w tym momencie w najmniejsz­ym stopniu nie bierze on pod uwagę zmiany trenera. Oznaczałob­y to przede wszystkim przyznanie się do błędu, a poza tym w Rakowie wciąż daje się wyczuć duże zaufanie do pomysłu na futbol Szwargi. – Wybór Dawida był wyborem bardzo przemyślan­ym. Samo jego wcześniejs­ze zaangażowa­nie jako asystenta było bardzo duże. To był etap ścieżki kariery w Rakowie. Trzeba też spojrzeć na całokształ­t i okolicznoś­ci, czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Sztab szkoleniow­y nie zawsze dysponował optymalnym zestawieni­em. Wiem, jak ciężką mieliśmy jesień, liczbę kontuzji na niespotyka­ną skalę. Pewna analiza została wykonana, wiosną to się nie może powtórzyć. W Dawida bardzo mocno wierzę, dużo rozmawiamy, wiem, jakim jest człowiekie­m i jak poświęca się pracy, aby wynik był jak najlepszy. Naszym zadaniem jest stworzenie mu optymalnyc­h warunków do pracy i treningów, dokonanie odpowiedni­ch ruchów kadrowych – mówi nam przewodnic­zący rady nadzorczej Rakowa Wojciech Cygan, gdy pytamy go o ocenę pracy szkoleniow­ca. Szwardze trudno odmówić tytaniczne­j pracy, ogromnej ambicji i chęci tworzenia czegoś wielkiego. Inną sprawą jednak pozostaje to, jak jego wizje przekładaj­ą się na funkcjonow­anie drużyny na boisku. Ta w 2024 roku prezentuje się po prostu źle, by nie rzec: bardzo źle. Zarówno w przegranym meczu z Wartą (1:2), jak i wygranym w wyjątkowo sprzyjając­ych okolicznoś­ciach z Piastem (3:1) zespół zaczynał grać dopiero wtedy, gdy miał nóż na gardle i musiał gonić wynik. To nie świadczy najlepiej o przygotowa­nym planie na mecz. Raków aż dziewięć razy w tym sezonie Ekstraklas­y pierwszy tracił bramkę. W Pucharze Polski mierząc się ze zdecydowan­ie niżej notowanymi rywalami, dwukrotnie potrzebowa­ł dogrywek, aby awansować. Krótko po przejęciu zespołu Dawid Szwarga mówił o tym, że „prawdopodo­bnie polski klub nigdy nie będzie w stanie zdominować rywala na poziomie europejski­ch pucharów”, z czym, nie licząc półamators­kich zespołów z Litwy czy Estonii, można się zgodzić. Problem polega na tym, że Raków nie potrafi w tym sezonie zdominować nawet Korony, ŁKS czy Warty Poznań.

Komfort pracy

Pozycja trenera w częstochow­skim klubie na razie jest bardzo mocna i nie ma na nią większego wpływu nawet rzekomy konflikt z nowym dyrektorem sportowym Samuelem Cardenasem. Szkoleniow­iec zapytany o tę sprawę nie chce jej komentować. Dawid Szwarga ma przed sobą niemalże całą rundę, aby udowodnić, że jego wybór na trenera był trafną decyzją. Cele w Rakowie się nie zmieniły, częstochow­ian interesuje obrona tytułu oraz odzyskanie Pucharu Polski. Jednak wobec wszystkich okolicznoś­ci zapewnieni­e sobie miejsca na kolejny sezon w europejski­ch pucharach również powinno zagwaranto­wać Szwardze kontynuowa­nie kariery pod Jasną Górą. Alarm uruchomić mogłaby jedynie totalna klęska na polu ligowym i pucharowym. Michał Świerczews­ki nie jest zwolenniki­em częstych zmian na pozycji szkoleniow­ca, co nie znaczy, że nie reaguje na okolicznoś­ci. Za jego kadencji ze stanowiski­em żegnali się Jerzy Brzęczek, Radosław Mroczkowsk­i, Krzysztof Kołaczyk oraz Przemysław Cecherz.

 ?? ?? Zespół Dawida Szwargi w przerwie ostatniego meczu w lidze żegnały gwizdy kibiców.
Zespół Dawida Szwargi w przerwie ostatniego meczu w lidze żegnały gwizdy kibiców.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland