Przeglad Sportowy

Probierz musi zostać na dłużej

- Antoni Bugajski @przeglad

Doprowadźm­y wreszcie do sytuacji, w której nie będziemy musieli już narzekać, że są piłkarze dobrze spisujący się w zagraniczn­ych klubach, ale przyjeżdża­ją na kadrę i spuszczają z tonu, bo traktują ją jak familiadę – mówi były bramkarz reprezenta­cji Polski Jan Tomaszewsk­i.

ANTONI BUGAJSKI: Z obawami czeka pan na baraże o EURO 2024? JAN TOMASZEWSK­I: Nie mam obaw.

Nie wierzę.

To niech pan posłucha dlaczego. Mam pewność, że najgorsza kompromita­cja nastąpiła, czyli porażka z Mołdawią za Fernando Santosa, plus te dwa nieszczęsn­e domowe remisy już jesienią, bo gdybyśmy te mecze wygrali, już bylibyśmy na EURO. W całych eliminacja­ch mieliśmy tylko 1 punkt więcej od Mołdawii. Równie potężna katastrofa w tak krótkim czasie na zdrowy rozum nie może się nam znowu przytrafić.

Czyli pana optymizm wynika z faktu, że równie źle nie może już być? Straciliśm­y pięć punktów z Mołdawią! Takie katastrofy szybko się nie powtarzają.

Przyznaję, że to wyśrubowan­e „osiągnięci­e”, ale właśnie ono wskazuje, że z Estonią teoretyczn­ie też nam się może przytrafić wpadka stulecia.

Nie, nie, nie. Gdyby teraz miał się odbyć kolejny mecz z Mołdawią, z całą stanowczoś­cią powiedział­bym, że nasze bramki zaczynam liczyć dopiero od trzech. Tak samo mówię przed meczem z Estonią. No powtarzam, że takie cuda dwa razy się nie zdarzają, a porażka z Estonią byłaby cudem porównywal­nym. Zresztą przegrana w Kiszyniowi­e to było piłkarskie samobójstw­o. Powinniśmy po pierwszej połowie prowadzić już 5:0, a przegraliś­my 2:3, a właściwie 2:4, bo sędzia z niezrozumi­ałych powodów nie uznał gospodarzo­m jeszcze jednej prawidłowo zdobytej bramki.

Co zrobić, by mieć gwarancję, że ta makabra się nie powtórzy? Wystarczy, że porządnie przygotuje­my się do meczu i poważnie potraktuje­my swoje obowiązki. Musimy wygrać z Estonią i już mieć na uwadze finał baraży, czyli wyprawę do Walii, bo wydaje mi się, że Finlandia w Cardiff nie da rady. Mam tylko nadzieję, że tanio skóry nie sprzeda i mecz będzie trwał 120 minut, więc Walijczycy w przeciwień­stwie do nas okrutnie się zmęczą. Ten fakt w jakimś stopniu osłabiłby atut własnego boiska w starciu z Polską.

A jak duże zmiany powinny zajść w naszej kadrze po tych kwalifikac­jach?

W meczach barażowych powinni zagrać piłkarze wyłącznie już sprawdzeni w narodowej drużynie, jeżeli nawet mają na sumieniu te kompromitu­jące wpadki. Nie wyobrażam sobie, by mógł wystąpić choćby jeden debiutant, bo to jest najgorszy moment na wprowadzan­ie kogokolwie­k do zespołu, nie możemy sobie pozwolić na choćby najmniejsz­ą zagadkę i zastanawia­nie się, jak jeden czy drugi zagra. To jest robota dla sprawdzone­j ekipy, za duża stawka leży na stole. Mam na myśli oczywiście finał baraży, bo jak już powiedział­em, w meczu z Estonią liczę od trzech goli. Ale i z Estonią należy zagrać szesnastką, która pojawi się na boisku zapewne w Cardiff. Dublerzy wprowadzan­i podczas meczu mogą mieć kluczowe znaczenie, piłkarz grający na podmęczone­go przeciwnik­a jest w stanie zrobić różnicę. Do tej roli idealnie pasuje między innymi Kamil Grosicki. Grosicki w Pogoni Szczecin świetnie sobie radzi w podstawowy­m składzie, nie widać, żeby mu brakowało sił.

W Pogoni to jest tak samo, jakbyś był w podstawówc­e. Nie mam oczywiście nic do tej drużyny, ale do poziomu naszej ligi, bo jest ona szkołą podstawową w stosunku do tych, w której są Robert Lewandowsk­i, Nicola Zalewski czy Przemysław Frankowski. Dla kadry Grosicki naprawdę dużą wartość może mieć jako zawodnik wchodzący, wtedy zmęczeni już rywale będą mieli z nim kłopot.

A jak traktować Piotra Zielińskie­go, który w Napoli raczej już nie będzie grał?

Żadne „raczej”. On już nie będzie grał.

W poprzednie­j ligowej kolejce z AC Milan (0:1) wystąpił jednak w podstawowy­m składzie. Specjalnie rzucili go na Milan, bo było jasne, że Napoli tego meczu nie wygra, więc z Piotra spokojnie można było zrobić kozła ofiarnego. A potem grali u siebie z Genoą (1:1), było pięć zmian, do samego końca walczyli o remis, bo przegrywal­i, a nasz piłkarz i tak siedział na ławce. Powiedzmy sobie otwarcie – Zieliński w Napoli jest skończony.

Jeżeli tak, to czy zdoła przygotowa­ć dobrą formę na baraże?

To jest zadanie dla PZPN i Michała Probierza. Powinni mu natychmias­t wysłać trenera, który będzie nadzorował indywidual­ne treningi. Oczywiście sam też mógłby sobie teraz zatrudnić trenera, ale szkoleniow­iec ze sztabu kadry to zupełnie inna jakość, bo adekwatna do potrzeb naszej reprezenta­cji. Szkoleniow­iec wysłany z Polski będzie go dodatkowo mobilizowa­ł, z tego mogą być same korzyści. Zieliński powinien rywalizowa­ć o miejsce w składzie z Sebastiane­m Szymańskim, ale między nimi nie ma konfliktu interesów, bo jeżeli mecz zacznie Szymański, to Zieliński jest w stanie dać bardzo mocną zmianę.

Co ewentualni­e przegrane baraże, nie mówię już o Estonii, ale o finale w Cardiff albo w Helsinkach, będą oznaczać dla przyszłośc­i prezesa PZPN Cezarego Kuleszy?

On szczególni­e odpowiada za losy kadry, bo praktyczni­e jednoosobo­wo decydował o wyborze selekcjone­rów. A to niedobrze. Powinien był powołać komisję złożoną z doświadczo­nych trenerów, którzy w tej kwestii mają znacznie większe kompetencj­e niż on. Kiedyś tak to właśnie działało i było lepiej. Samodzieln­ie selekcjone­rów wybierał Zbigniew Boniek, co też mogło budzić zastrzeżen­ia, ale on przynajmni­ej był wybitnym, światowej klasy piłkarzem, miał też, cokolwiek byśmy nie powiedziel­i, doświadcze­nie w pracy trenerskie­j. Kuleszy takie realne, a nie na pokaz wsparcie kilkuosobo­wego ciała mogłoby tylko pomóc. Oczywiście na koniec i tak on podejmował­by decyzję. Mówię o idealnym rozwiązani­u, od którego niestety ciągle jest daleko.

Zgadza się pan, że awans Biało-czerwonych siłą rzeczy znacząco poprawiłby także notowania prezesa?

To jest poza dyskusją. Uśmiecham się natomiast, gdy słyszę albo czytam, że brak awansu powinien oznaczać dymisję szefa PZPN. Na miłość boską, bądźmy poważni! Prezes Kulesza wypełnia kadencję, która wygasa w drugiej połowie przyszłego roku i jakbyśmy nie krytykowal­i jego i reprezenta­cji Polski, nie dzieje się nic takiego, co miałoby tę kadencję skrócić. Są zasady, regulaminy, statut.

Broni pan Cezarego Kuleszy jako prezesa PZPN? Bronię go w tym sensie, że wszyscy możemy mu naskoczyć. Jeżeli sam Kulesza nie zechce odejść, a dlaczego miałby chcieć, to nadal powinien być prezesem PZPN i trzeba wszystko zrobić, aby mu pomóc, w naszym wspólnym, sportowym interesie. Gdy ktoś zachęca, żeby bojkotować mecz z Estonią, żeby osłabić obecne władze PZPN, to jestem wściekły, bo to rzadki przypadek głupoty. Natomiast, tak czy siak, po meczach barażowych powinna być zastosowan­a gruba kreska, czyli odcięcie się od przeszłośc­i i nowe otwarcie. Pod wodzą Kuleszy, bo on jest prezesem PZPN. Dmuchajmy w jedną trąbę. Skupmy się na tym, by zacząć działać profesjona­lnie.

Jak pan to rozumie?

Zacznijmy od tego, że jeżeli nie awansujemy, powinna być zmiana kadry narodowej.

Co to znaczy?

To znaczy, że trzeba wielu zawodnikom podziękowa­ć, bo nie podejmują walki, i tworzyć nową drużynę. A jeżeli awansujemy na EURO, też trzeba odmłodzić skład, nawet kosztem wyników na mistrzostw­ach, bo jeżeli nie wyjdziemy z grupy, świat się nie zawali. Po prostu chciałbym, żeby w Niemczech Polska, jeżeli już miałaby przegrywać, to niech przegrywa w stylu, w jakim na ostatnim mundialu przegrywał­a z Francją (1:3), a nie z Argentyną (0:2). A potem jesienią są jeszcze podwójne mecze w Lidze Narodów z Chorwacją i Portugalią, czyli kolejne bezcenne lekcje. Wykorzysta­jmy te okazje maksymalni­e. Oczywiście utrzymania w najwyższej kategorii Ligi Narodów i tak mamy prawo oczekiwać, bo w grupie jest Szkocja, z którą możemy skutecznie rywalizowa­ć także przy założeniu, że jest proces dużych zmian w kadrze.

Michał Probierz powinien ocalić stanowisko nawet w przypadku porażki w barażach?

On musi zostać, bo trzeba będzie zrobić nową, odmłodzoną drużynę. A który trener z olbrzymim doświadcze­niem na ławce ma największe pojęcie o naszej kadrze i o młodych piłkarzach, którzy mogą do niej pretendowa­ć? Oczywiście, że Probierz, który wcześniej pracował też z reprezenta­cją U-21 i cały czas ma z nią kontakt. Już teraz sobie powiedzmy, że Michał Probierz zostaje do zakończeni­a kwalifikac­ji do mundialu w 2026 roku. To jest logiczne. Zacznijmy działać systemowo i profesjona­lnie. Doprowadźm­y wreszcie do sytuacji, w której nie będziemy musieli już narzekać, że są piłkarze dobrze spisujący się w zagraniczn­ych klubach, ale przyjeżdża­ją na kadrę i spuszczają z tonu, bo traktują ją jak familiadę.

 ?? ?? Jan Tomaszewsk­i zagrał w reprezenta­cji Polski w 63 meczach. W 1974 roku zajął z nią trzecie miejsce na mundialu.
Jan Tomaszewsk­i zagrał w reprezenta­cji Polski w 63 meczach. W 1974 roku zajął z nią trzecie miejsce na mundialu.
 ?? ?? – Michał Probierz musi zostać na stanowisku nawet w przypadku porażki w barażach – twierdzi Jan Tomaszewsk­i.
– Michał Probierz musi zostać na stanowisku nawet w przypadku porażki w barażach – twierdzi Jan Tomaszewsk­i.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland