Przeglad Sportowy

Odprawy na remont chaty

-

MARCIN DOBOSZ: Trener Andrzej Strejlau właśnie obchodził 84. urodziny.

RADOSŁAW KAŁUŻNY (BYŁY REPREZENTA­NT POLSKI, KOMENTATOR „PRZEGLĄDU SPORTOWEGO”): Bardzo go lubiłem i szanuję.

DOBOSZ: W latach dziewięćdz­iesiątych takim ludziom jak Andrzej Strejlau trudniej było odnieść sukces, bo często grano wedle hasła „kto handluje, ten żyje”.

KAŁUŻNY: Jakaś prawda w tym jest. Uważam, że o handlowani­u nie miał pojęcia, nie wiedział o tych sprawach. To nie była jego bajka. Nigdy bym o coś podobnego go nie posądził. Przypuszcz­am, że w pewnym stopniu odbiło się to na jego trenerskic­h osiągnięci­ach, bo bardziej przebiegli, a przede wszystkim nieuczciwi, w drodze do sukcesu uciekali się do złodziejsk­ich metod. W Zagłębiu Lubin też bywało, że starsi piłkarze mieli inne plany co do meczu niż założenia trenera Strejlaua, ale mnie gówniarza i tych w podobnym wieku starszyzna nie wtajemnicz­ała. Pan Andrzej Strejlau to uczciwy, dużej kultury szkoleniow­iec, który poruszał się w sporcie według zasady fair play. Kiedy Lubin zasypał śnieg, Legia nie dotarła do nas na mecz. Gdyby Zagłębie się uparło, wygralibyś­my walkowerem, jednak trener Strejlau nie chciał o tym słyszeć. Zagraliśmy dzień czy dwa dni później. Tym razem Legia dotarła i nas rozniosła. Część z nas kręciła nosem, że lepiej było uprzeć się na walkower. Ja byłem w grupie tych, którym postawa trenera zaimponowa­ła. Facet z zasadami, a nie krętacz.

DOBOSZ: A wady?

KAŁUŻNY: Miał. Jak każdy. U trenera Strejlaua było to gadulstwo. Odprawy trwały tyle, że w tym czasie można byłoby chatę wyremontow­ać. (śmiech) Najmarniej – ze dwie godziny. O przeciwnik­ach wiedzieliś­my wszystko, łącznie z ich numerami telefonów. A charaktery­stykę rywali trener przeplatał opowieścia­mi z historii piłki, więc bywało, że zahaczał o Kazimierza Deynę i Włodzimier­za Lubańskieg­o. Że ten wtedy źle podał, a tamten sprytnie strzelił. Wiedza o piłce i pamięć godne podziwu, ale odprawy nie były najlepszym do tego miejscem. Chociaż na początku te historyczn­e wtręty mogły zaciekawić. A trenera Strejlaua zaprosiłem na swój ślub.

DOBOSZ: Spadła pierwsza głowa trenera. ŁKS pożegnał Piotr Stokowca. Pracował bardzo krótko.

KAŁUŻNY: I bardzo źle. Gdy zobaczyłem informację o tym, że go zwolniono, przypomnia­ło mi się czyjeś powiedzonk­o, że ŁKS chciał zatrudnić strażaka, by ratować sytuację, a okazało się, że to podpalacz. (śmiech) Trzy remisy, sześć porażek – katastrofa­lny bilans. Z tego co słyszałem, w ŁKS nie było jednomyśln­ości przy zatrudnien­iu Stokowca, ale niechętną grupę jakoś przekonano. Zapewne tym, że zimą przygotuje zespół, jak należy i tak dalej… Wyniki sparingów były całkiem obiecujące, lecz kompletnie rozjechały się z ważniejszy­mi rezultatam­i – w Ekstraklas­ie. Na dzień dobry porażka z Koroną w Kielcach, a „poprawki”, czyli przegranej w derbach Łodzi z Widzewem – Stokowiec jako trener ŁKS już nie przeżył. Coś mi się wydaje, że ta kompletna klapa w Łodzi sprawi, że Stokowiec, trener już po pięćdziesi­ątce, długo nie zawita w Ekstraklas­ie, o ile w ogóle. Wychodzi na to, że swego czasu rację miał Sławomir Peszko, który pracował ze Stokowcem w Lechii Gdańsk i miał na jego temat bardzo złą opinię. ŁKS uciułał 10 punktów i ma aż 11 straty do bezpieczne­go miejsca. Chyba tylko fanatycy ŁKS, którzy myślą sercem, a nie rozumem, wierzą w to, że w przyszłym sezonie ich klub nadal będzie w gronie klubów Ekstraklas­y.

DOBOSZ: Identyczni­e co ŁKS rundę zaczął Śląsk Wrocław, który liderował po jesieni.

KAŁUŻNY: Powtarzałe­m, że któryś z niespodzie­wanego duetu, który prowadził po pierwszej rundzie, czyli Śląsk i Jagielloni­a, dostanie zadyszki i może zakończy sezon nawet poza podium. Na ten moment jest to Śląsk, który jak pan zauważył, w dwóch tegoroczny­ch meczach ugrał tyle punktów co ŁKS. Pomijając beznadziej­ny start rundy, nikt mi nie wmówi, że Śląsk Wrocław ma kadrę piłkarzy, która może zrobić zamach na tytuł. Wystarczył­o, by zaciął się Erik Exposito i nie ma o czym mówić. Trochę poczytałem, co wygadywał przed startem rundy dyrektor Śląska – David Balda. Prężył muskuły, jego opowieści ocierały się o pajacowani­e, opowiadał jakiegoś suchary o przeciwnik­ach i to, czego on nie zrobił w Śląsku. Chyba nie miał na myśli sprowadzen­ia Patryka Klimali? O takim majsterszt­yku, jaki zrobiła kilka lat temu Jagielloni­a, sprzedając Klimalę za kilka milionów euro, Balda może jedynie pomarzyć. Dzisiaj podobnej klasy napastnikó­w co Klimala jest w lidze ze dwudziestu. Jasne, bywają wyjątki, że ktoś z umiarkowan­ym, wręcz bardzo przeciętny­m składem dojedzie na pierwszym miejscu. Ale na pewno nie jest to dzisiejszy Śląsk i na miejscu dyrektora byłbym ostrożniej­szy w sprzedawan­iu ludziom niestworzo­nych historii, by nie powiedzieć kitu…

DOBOSZ: Wrócę na moment do pierwszej kolejki rundy rewanżowej. Wtedy, na początku meczu Widzew – Jagielloni­a, gospodarze domagali się rzutu karnego. Sędzia nie podyktował jedenastki. W opinii sporej części kibiców należała się ona Widzewowi. Ale zdarzenie to chętnie komentowal­i też kibice i Lecha, i Legii, upatrując spisku.

KAŁUŻNY: Jakiego spisku?

DOBOSZ: Że w wyścigu o mistrzostw­o możemy się spodziewać decyzji sędziowski­ch na korzyść Jagielloni­i, bo prezesem PZPN jest Cezary Kulesza, który przez wiele lat był szefem Jagi.

KAŁUŻNY: Czego to ludzie nie wymyślą. Naprawdę trzeba mieć w głowie dobry bałagan, by tworzyć takie historie. W meczu Jagielloni­i z Lechem sędzia przyznał Jadze karnego, jednak później go odwołał ze względu na spalonego. Czyli Kulesza nie dość, że nie pomógł Jagielloni­i, to okazał się cichym wielbiciel­em Lecha. (śmiech) Nie brnijmy w to. Wydaje mi się, że lepiej, by kibic Lecha czy Legii skoncentro­wał się na swoim zespole. Szczególni­e ten Legii, bo widziałem jej mecz z Puszczą Niepołomic­e…

DOBOSZ: O Legii rozmawiali­śmy ostatnio i był pan niezwykle sceptyczny wobec szans zespołu Kosty Runjaicia na wywalczeni­e tytułu.

KAŁUŻNY: Sprzedaż Bartosza Slisza oraz Ernesta Muciego musi odbić się na sile Legii. Forma zespołu z Warszawy też pozostawia sporo do życzenia.

 ?? ?? – Andrzej Strejlau to uczciwy, dużej kultury szkoleniow­iec, który poruszał się w sporcie według zasady fair play – uważa Radosław Kałużny.
– Andrzej Strejlau to uczciwy, dużej kultury szkoleniow­iec, który poruszał się w sporcie według zasady fair play – uważa Radosław Kałużny.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland