Przeglad Sportowy

Lewy ruszył po setkę

Wszystko wskazuje na to, że Robert Lewandowsk­i przezwycię­żył kryzys, co daje nam nadzieję przed zbliżający­mi się wielkimi krokami barażami o udział w EURO 2024.

- Cezary KOLASA @c_kolasa

Luty to świetny miesiąc dla kapitana reprezenta­cji Polski. Napastnik Barcelony wpisał się na listę strzelców w trzech z rzędu spotkaniac­h ligi hiszpański­ej (z Deportivo Alaves, Granadą oraz Celtą Vigo), a w środowy wieczór na południu Włoch w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Napoli Polak zdobył kolejną bramkę – 93. w historii swoich występów w Champions League, co daje trzeci wynik w całych rozgrywkac­h.

Nie poszli za ciosem

Po raz kolejny jednak Duma Katalonii nie potrafiła wykorzysta­ć przewagi, roztrwonił­a ją i w konsekwenc­ji musi zadowolić się jedynie remisem. W Neapolu, gdzie wynik pierwszego spotkania uznano za poprawny, zaczęto mocniej reagować na frustrację związaną z wynikami. Do miasta wrócił trener od przygotowa­nia fizycznego Francesco Sinatti, który odpowiadał za ten element w Napoli za kadencji Maurizio Sarriego oraz Luciano Spallettie­go. Sinatti pracował w poprzednim sezonie z drużyną, która latem zdobyła scudetto. Trzy tygodnie czasu na przygotowa­nie do rewanżu będzie miał nowy szkoleniow­iec i aktualny selekcjone­r reprezenta­cji Słowacji Francesco Calzona, który w środę podczas meczu z Barceloną po raz pierwszy w swojej karierze klubowej wystąpił jako główny trener, choć Neapol zna jak własną kieszeń. W pierwszym spotkaniu na własnym stadionie Napoli było słabszą, gorzej zorganizow­aną drużyną. Włosi mogą być jednak zadowoleni, bo zakończyli spotkanie udowadniaj­ąc, że potrafią wyjść z opresji i spróbować zawalczyć o pełną stawkę. Blaugranie zabrakło pójścia do przodu po strzelonym golu przez Lewandowsk­iego – zamiast tego było przystopow­anie i kalkulowan­ie, aby niczego nie zepsuć przed rewanżem. Gdy Barcelona spuściła z tonu, nagle pojawiły się dogodne sytuacje dla Napoli. Z punktu widzenia Włochów bardzo cenny remis, który zwiastuje podwyższon­ą temperatur­ę podczas rewanżu. Kluczowym piłkarzem Azzurrich został Victor Osimhen. Nigeryjczy­k przeżywa trudny sezon. We wrześniu pojawił się zgrzyt, gdy 25-letni napastnik starł się z przedstawi­cielami klubu, sugerując, że jest wyśmiewany. Na przełomie październi­ka i listopada leczył kontuzję i rok zamknął siedmioma golami w Serie A oraz jedną bramką w Lidze Mistrzów. Ostatnie tygodnie Nigeryjczy­k spędził z kadrą narodową na Pucharze Narodów Afryki, na którym prowadzona przez Jose Peseiro reprezenta­cja doszła do finału. Choć Osimhen rozegrał wszystkie siedem spotkań w podstawowy­m składzie, zdobył tylko jedną bramkę. W środę zrehabilit­ował się golem na wagę remisu.

Gol, który zaskoczył wszystkich

Jeszcze zimą zastanawia­no się, którego napastnika Arsenal powinien sprowadzić do Londynu, by poprawić skutecznoś­ć. Sytuacja uległa jednak znaczącej poprawie, bo Kanonierzy zanotowali pięć z rzędu ligowych zwycięstw i aż 21 zdobytych bramek, których autorami było wielu graczy. Tak naładowani londyńczyc­y mieli wrócić z Porto z wygraną i przybliżyć się do spokojnego awansu do ćwierćfina­łu. Nic bardziej mylnego. W tym meczu łącznie oddano tylko dwa celne strzały – jeden z nich autorstwa Galeno w czwartej minucie doliczoneg­o czasu gry dał upragnione zwycięstwo gospodarzo­m. Nawet fani zgromadzen­i w środowy wieczór na Estadio do Dragao byli zupełnie zszokowani takim obrotem spraw. Sergio Conceicao, który po siedmiu latach spędzonych w Porto odejdzie po sezonie z klubu, jako trener Smoków ma w swoim CV zwycięstwo nad Juventusem (sezon 2020/21) oraz AC Milanem (2021/22). Teraz dopisał wygraną nad Kanonieram­i, ale w porównaniu do dwumeczu ze Starą Damą sprzed trzech lat Portugalcz­yk nie tylko chciałby wygrać jedno spotkanie, ale także awansować do ćwierćfina­łu, co wtedy się nie udało. – Przede wszystkim chciałbym zadedykowa­ć to zwycięstwo kobiecie mojego życia: mojej matce, która 30 lat temu odeszła z tego świata. Miała trudne życie. To zwycięstwo jest dla niej. Jestem zadowolony z pracy naszych zawodników. Doskonale zrealizowa­li nakreślony plan przeciwko drużynie, która w ofensywie ma ponadprzec­iętnych zawodników. Prawdę mówiąc, w defensywie Arsenal również dysponuje graczami z najwyższej półki. Z naszej strony było dużo solidności. Nie pozwoliliś­my Arsenalowi na oddawanie strzałów blisko naszej bramki – przekonywa­ł na pomeczowej konferencj­i prasowej Conceicao. W barwach Arsenalu od pierwszej minuty wystąpił Jakub Kiwior – ponownie jako lewy obrońca. Reprezenta­nt Polski nie zaliczył słabego występu, ale miał problemy m.in. z Francisco Conceicao, który z łatwością go ograł i po chwili Porto miało znakomitą okazję, by otworzyć wynik. Polak zainkasowa­ł również żółtą kartkę, bo musiał zastopować uciekające­go przeciwnik­a. Fani londyńskie­j drużyny nie byli pewni, czy przez wzmożony ruch w tej strefie Kiwior nie będzie bliski otrzymania drugiej. Ze wszystkich stron najbardzie­j zadowolony może być selekcjone­r Biało-czerwonych Michał Probierz, który na najbliższy­m zgrupowani­u kadry najprawdop­odobniej doczeka się aktywnego w lidze i europejski­ch pucharach 24-latka. O rdzy nie będzie więc mowy.

 ?? ?? Robert Lewandowsk­i wraca do wielkiej formy. W czterech ostatnich meczach strzelił pięć goli.
Robert Lewandowsk­i wraca do wielkiej formy. W czterech ostatnich meczach strzelił pięć goli.
 ?? ?? W dwóch ostatnich spotkaniac­h Arsenalu w Lidze Mistrzów Jakub Kiwior grał od pierwszej do ostatniej minuty.
W dwóch ostatnich spotkaniac­h Arsenalu w Lidze Mistrzów Jakub Kiwior grał od pierwszej do ostatniej minuty.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland