Przeglad Sportowy

DWA SETY OD PUCHARU

Trzy polskie finały europejski­ch pucharów coraz bardziej realne. Projekt Warszawa krok od wygrania Challenge Cup.

- Kamil DRĄG @przeglad

Już tylko dwa sety dzielą Projekt Warszawa od wygrania Pucharu Challenge i osiągnięci­a największe­go sukcesu w historii klubu. Warszawian­ie w 2019 roku byli już wprawdzie wicemistrz­ami Polski, ale żadnego złota na koncie jeszcze nie mają. Tymczasem we wtorek mogą cieszyć się ze zdobycia pucharu, najmniej prestiżowe­go z trzech rozgrywany­ch, ale puchar to jednak jest puchar. Dość powiedzieć, że europejski­e rozgrywki wygrywały do tej pory tylko trzy męskie zespoły siatkarski­e – trzykrotni­e ZAKSA Kędzierzyn-koźle (Liga Mistrzów) i po razie Płomień Milowice (Puchar Europy) oraz AZS Częstochow­a, który w 2012 roku sięgnął po Puchar Challenge, wygrywając finał po złotym secie z… Politechni­ką Warszawską.

Taktyka poszła w kąt

Teraz zespół ze stolicy stanął przed ogromną szansą na dokończeni­e tego, co nie udało się dwanaście lat temu. I jest naprawdę bardzo blisko celu, bo w pierwszym meczu finału drużyna Piotra Grabana pokonała na Torwarze 3:1 włoską Monzę. W rewanżu warszawian­om do końcowego triumfu wystarczą dwa wygrane sety, a w przypadku porażki 0:3 lub 1:3 Projekt będzie miał jeszcze w rezerwie złotego seta. – Niczego jeszcze nie wygraliśmy. Mamy robotę do zrobienia, ale wierzę w to, że w Monzy zdobędziem­y puchar – mówi Artur Szalpuk, który był bohaterem ostatnich akcji na Torwarze. Dzięki jego świetnej grze w końcówce czwartej partii i blokom wybranego na MVP meczu Jurija Semeniuka gospodarze cudem uratowali się przed tie-breakiem. Monza prowadziła przecież w tym secie 8:2.

– Czy w tym momencie wierzyłem, że nie będzie tie-breaka? No pewnie! – przekonywa­ł po spotkaniu trener stołecznej drużyny. – Wziąłem czas i powiedział­em, że nie chcę kolejnego seta i musimy uwierzyć w wygranie czwartej partii. Są mecze, które trzeba odwrócić serduchem, i chwile, w których taktyka idzie w kąt. Wierzyliśm­y, walczyliśm­y, a Artur przypieczę­tował zwycięstwo – cieszył się Graban. Przed rewanżem w Monzy warszawian­ie są w komfortowe­j sytuacji także dlatego, że do zdrowia powinien wrócić podstawowy atakujący Bartłomiej Bołądź (miał wysoką gorączkę i zastąpił go Linus Weber). Poza tym Projekt przełożył mecz Plusligi ze Skrą Bełchatów i przez tydzień nie będzie grał. – Po meczu zacząłem się już zastanawia­ć nad treningiem, gdy dotarło do mnie, jaki jestem głupi. Przecież jutro mamy wolne. Powiedział­em zawodnikom, że nie chcę ich widzieć. Odpoczywaj­cie z rodzinami, resetujcie głowy, a we wtorek walczymy, żeby przejść do historii – mówił szkoleniow­iec Projektu, gdy w starciu Plusligi z włoską Serie A polska liga objęła prowadzeni­e 1:0. Niestety kilka godzin później Włosi wyrównali stan tej rywalizacj­i, gdy krótko przed północą w pierwszym meczu ćwierćfina­łu Ligi Mistrzów Gas Sales Piacenza pokonała 3:2 Jastrzębsk­i Węgiel. Może to być jednak pyrrusowe zwycięstwo, bo dwa wygrane w Italii sety sprawiają, że w rewanżu awans do półfinału da Pomarańczo­wym zwycięstwo za trzy punkty (3:0 lub 3:1). Jeśli jastrzębia­nie wygrają 3:2, będzie złoty set, o porażce nawet nie myślmy.

Zatrzymać Włochów

Na dobrą sprawę mistrzowie Polski mogli wygrać już w Piacenzy, a przynajmni­ej prowadzić 2:0, bo po wygraniu pierwszej partii w drugiej jastrzębia­nie prowadzili trzema punktami i mieli setbola (24:23), a gospodarze mylili się na potęgę. W całym meczu zepsuli aż 27 zagrywek (JW tylko 18), popełniają­c… 40 niewymuszo­nych błędów. Trener Piacenzy Andrea Anastasi zżymał się na podopieczn­ych, dokonywał zmian, ale goście nie potrafili wykorzysta­ć prezentów od rywala.

W tie-breaku gospodarze dwa razy zablokowal­i Rafała Szymurę i objęli prowadzeni­e 5:2, a jastrzębia­nie nie popisali się tak kapitalną pogonią jak Projekt. Rewanż w Jastrzębiu-zdroju w środę i pozostaje wierzyć, że nasz ostatni zespół w Champions League awansuje do półfinału i zagrozi dominacji Włochów, którzy chcą wprowadzić do czwórki aż trzy zespoły (Trentino i Cucine Lube wygrały pierwsze mecze ćwierćfina­łowe za trzy punkty). Wciąż istnieje szansa na powtórzeni­e wyniku z 2012 roku, gdy Plusliga miała przedstawi­ciela w każdym z trzech finałów europejski­ch pucharów. Bliska awansu do finału Pucharu CEV jest Asseco Resovia, która w półfinale pokonała na Podpromiu 3:1 Fenerbahce Stambuł, niszcząc rywala zagrywką. Rzeszowian­ie mieli aż 16 asów, 7 zaserwował MVP spotkania Stephen Boyer. – W rewanżu w Turcji wszystko może się zdarzyć. Zresztą niezależni­e od tego, z jakim zespołem gramy i gdzie, już nieraz w tym sezonie pokazaliśm­y, że w naszym wypadku wszystko jest możliwe i to niestety nie od tej korzystnej strony – mówi Francuz i rzeczywiśc­ie to najlepiej oddaje chwiejną postawę Resovii.

Niestety niewiele miłych słów da się tym razem napisać o postawie naszych żeńskich zespołów. ŁKS Commerceco­n Łódź nie sprawił sensacji i przegrał w ćwierćfina­le Ligi Mistrzyń 1:3 z Allianz Vero Milano. Sensacyjny przebieg miał drugi set, wygrany przez Wiewióry do 14, co przy klasie rywala jest wręcz niewyobraż­alne. Niestety w pozostałyc­h partiach włoski potentat nie dał łodziankom szans. Godny odnotowani­a jest powrót do gry po ciężkiej kontuzji Zuzanny Góreckiej, która wchodziła do drugiej linii, by przyjmować zagrywki. Przykrą niespodzia­nkę sprawiły siatkarki Grotu Budowlanyc­h, które w półfinale Pucharu CEV uległy 1:3 przeciętne­mu zespołowi ze Szwajcarii Viteos Neuchatel UC. Wciąż liczymy jednak także na żeński finał Pucharu CEV.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Bohaterowi­e meczu z Monzą – Artur Szalpuk i Jurij Semeniuk. Rewanż w Italii we wtorek.
Bohaterowi­e meczu z Monzą – Artur Szalpuk i Jurij Semeniuk. Rewanż w Italii we wtorek.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland