Strzelec z USA
Kyle Guy – Amerykanin z ligi hiszpańskiej – chce grać dla Polski. W czwartek przegraliśmy z Litwą w el. ME.
Czwartek i poniedziałek to czas meczów kadry w el. ME. Reprezentacja Polski przegrała w Wilnie z Litwą 64:83. W tym „okienku” w poniedziałek zagramy jeszcze z Macedonią Północną, a obu spotkaniach w kadrze pojawi Luke Petrasek z Anwilu Włocławek. W ubiegłym roku w polskich barwach występował Geoff Groselle, który aktualnie gra dla Trefla Sopot, ale Pzkosz rozpoczął kolejny proces naturalizacji. Dokumenty niezbędne do uzyskania polskiego paszportu złożył właśnie amerykański koszykarz występujący w lidze hiszpańskiej – Kyle Guy z Lenovo Teneryfa. Co go różni od wcześniej wymienionych? Jest zawodnikiem obwodowym, typem strzelca. Na sprawę amerykańskich koszykarzy z polskim paszportem trzeba patrzeć wielowątkowo. Bo miejsce dla gracza naturalizowanego w każdej drużynie narodowej jest tylko jedno.
Epizodycznie NBA
Kyle Guy ma 26 lat. Urodził się w Indianapolis. Ma za sobą (epizodyczne) występy w NBA. W tym sezonie występował wspólnie z Aleksandrem Balcerowskim w Panathinaikosie. Wiele się w greckim klubie nie nagrał, bo… nie dostawał wielu minut na parkiecie. Stąd jego statystyki z Euroligi nie są imponujące – ledwie 4 punkty na mecz. Niedawno wrócił do Hiszpanii, bo przeniósł się do ekipy Lenovo Teneryfa. „Zszedł” na poziom koszykarskiej Ligi Mistrzów i grając po 30 minut na mecz, w trzech spotkaniach rzucał średnio 26 punktów. Sprawa jego naturalizacji ruszyła po tym, jak nie udało się uzyskać papierów dla znanego z polskiej ligi Jonah Mathewsa. A kolejny kandydat – grający ostatnio na dobrym poziomie w Eurolidze Jordan Loyd doznał poważnej kontuzji, wobec czego nie było wiadomo, czy będzie gotowy do gry w czasie tegorocznego turnieju kwalifikacji olimpijskich.
Guy nie miał wcześniejszych związków z naszym krajem. Naturalizacja ma wymiar czysto sportowy lub – jeśli ktoś woli tak to nazywać – biznesowy. Gracz dostanie paszport, a w zamian ma pomóc (w razie potrzeby) drużynie narodowej, przy okazji musi jednak zadawać sobie sprawę, że… wcale nie będzie pierwszą opcją. Bo kwestia gracza naturalizowanego dla reprezentacji Polski koszykarzy toczy się wielowątkowo. W czwartek w Wilnie w meczu eliminacji mistrzostw Europy zagrał na przykład Petrasek, który na co dzień występuje w Anwilu. On także nie jest graczem numer jeden dla kadry, a szanse na to, aby się nim stać, ma niewielkie. W eliminacjach mistrzostw Europy gramy właściwie towarzysko – występ w turnieju głównym w przyszłym roku mamy zapewniony, dlatego trener Igor Milicić może pozwolić sobie na sprawdzanie różnych opcji. Na kwestię naturalizacji amerykańskiego koszykarza należy patrzeć zarówno pod kątem tegorocznej walki o igrzyska, jak i właśnie przyszłorocznego Eurobasketu. A te dwie perspektywy nie do końca się ze sobą pokrywają. Kandydatami do gry są także Malcolm Brogdon z Portland Trail Blazers oraz występujący w kadrze od kilku lat A.J. Slaughter.
Luke bez punktów
W tle jest jeszcze jedna znacząca postać – uczestnik tegorocznego Turnieju Wschodzących Gwiazd podczas Weekendu Gwiazd Brandin Podziemski, który ma polskie korzenie i już jakiś czas temu zgłosił chęć występów dla Biało-czerwonych. W jego przypadku jednak prawdopodobieństwo tego, że zagra już w tym roku, jest niemal bliskie zera. I bardziej niż kwestia posiadania (lub nie) paszportu decyduje o tym jego status w NBA – Podziemski rozgrywa w niej swój pierwszy sezon, dlatego latem raczej zostanie zobowiązany przez Golden State Warriors do występów w lidze letniej albo – po prostu – do indywidualnych treningów w USA. Tak mniej więcej wygląda praktyka postępowania z zawodnikami, którzy są na samym początku swojej drogi w NBA. Przypomnijmy, że Jeremy Sochan w ubiegłym roku, po pierwszym sezonie w San Antonio Spurs, w drużynie narodowej nie występował.
We Wilnie najwięcej punktów dla reprezentacji zdobył Michał Sokołowski. Petrasek zakończył spotkanie z zerowym dorobkiem.