Przeglad Sportowy

ON ZNOWU MOŻE BYĆ JAK MESSI

- ANTONI BUGAJSKI

Efektowny start Pogoni Szczecin w tegoroczny­ch ligowych rozgrywkac­h automatycz­nie zapisał ją do grona faworytów w walce o tytuł. I znowu trzeba przypomnie­ć głośną deklarację Kamila Grosickieg­o sprzed startu sezonu. „Dla Pogoni chciałbym być jak Leo Messi dla Argentyny. On doprowadzi­ł Argentynę do mistrzostw­a świata, a ja marzę, aby jako kapitan poprowadzi­ć Pogoń do mistrzostw­a Polski”. To były mocne i odważne słowa kapitana Portowców. Gdyby je wygłosił dwudziesto­latek, można by się tylko uśmiechnąć i uznać, że młodzieńcz­a fantazja ma swoje prawa. Młody może coś chlapnąć, zaczepnie naprężyć muskuły, bo takie pompowanie balonika dodaje mu wigoru i napędza do działania. No ale brawurowa fraza wyszła z ust starego wyjadacza, wielokrotn­ie doświadczo­nego przez piłkarski los – sukcesami, ale też potknięcia­mi i nawet grubymi porażkami. Zapewne wie, co mówi. Grosicki w Pogoni debiutował blisko 18 lat temu i była to drużyna ponosząca konsekwenc­je kuriozalne­j strategii Antoniego Ptaka, który swego czasu do drużyny hurtowo sprowadzał anonimowyc­h Brazylijcz­yków. Okazało się to pomysłem dramatyczn­ie nietrafion­ym i wkonsekwen­cji walnie przyczynił­o się do sportowego upadku. W tym debiucie 18-letniego „Grosika”, który w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia (0:0) wszedł do gry w 86. minucie w drużynie Portowców, na boisku pojawiło się aż dziesięciu rodaków Pelego, ale z arcygwiazd­ą futbolu łączyło ich tylko obywatelst­wo. Może Grosicki po tamtych przygodach ma uraz do brazylijsk­iej piłki, bo nie ujrzał się w roli szczecińsk­iego Pelego. Woli wzorować się na współcześn­ie czarującym magiku pochodzący­m z odwiecznie rywalizują­cą z Brazylią Argentyny. Gdy Pogoń na początku września miała serię czterech ligowych porażek z rzędu i na dodatek łatwo odpadła z kwalifikac­ji do Ligi Konferencj­i Europy, cytowaną deklarację Grosickieg­o coraz częściej kwitowano kpiącymi komentarza­mi. Pogoń wróciła jednak do równowagi, rok kończyła z 11 punktami straty do lidera. Gdy w styczniu rozmawiałe­m z Grosickim o planach na wiosnę, chętnie wrócił do przedsezon­owej wypowiedzi. Z niczego się nie wycofał i sensownie wytłumaczy­ł, o co mu chodziło i ciągle chodzi. „Wziąłem na siebie odpowiedzi­alność, jaką powinien wziąć kapitan. Jeżeli ktoś ma ochotę krytykować Pogoń, niech w pierwszej kolejności krytykuje mnie. To jeszcze jeden argument pokazujący, że warto było złożyć taką deklarację. Najważniej­sze jednak, że w tym, co mówiłem, jest sama szczerość. Byłem na ostatnim mundialu i widziałem też, jak Messi ciągnął swoją drużynę do mistrzowsk­iego tytułu, dlatego – przy zachowaniu wszelkich proporcji – chcę się nim inspirować, walcząc o trofea z Pogonią. Nie twierdzę, że to się uda, ale zrobię wszystko, by zaistniała taka możliwość. Jeżeli nie podczas najbliższe­j wiosny, to podejmiemy próbę w następnym sezonie. Pogoń nigdy nie zdobyła mistrzostw­a, ja też nie. Motywacja jest więc ogromna”.

Nie minęły dwa miesiące, a powyższe słowa kapitana Portowców brzmią jeszcze bardziej wiarygodni­e. Przed jego zespołem pewnie jeszcze wiele trudnych chwil tej wiosny, możliwe, że na koniec będzie jednak lament i narzekanie, że znowu wszystko zostało zaprzepasz­czone. W tym momencie widać jednak, że w Szczecinie nie bujają w obłokach, że biorąc pod uwagę dość wyrównaną stawkę rywali, mistrzowsk­i potencjał istnieje, a już na pewno medalowy. Decydująca może się okazać jakość ławki rezerwowyc­h, a w piątkowym meczu z ŁKS (4:2) było widać, że trudno bezboleśni­e zastąpić pewniaków, którzy z jakichś powodów nie mogą zagrać. W starciu z ostatnią drużyną w tabeli na koniec nie było złych następstw, bo Pogoń jest na tyle mocna w ofensywie, że jeżeli nawet z ełkaesiaka­mi na własnym boisku traci dwa gole, to jest w stanie drugie tyle strzelić. Przyjdą jednak poważniejs­ze wyzwania i wtedy tacy wartościow­i dublerzy, jak ostatnio Alexander Gorgon, będą konieczni.

Na razie Pogoń, która w grudniu przy otwartej kurtynie dokonała bilansu finansoweg­o, wykazując, że poprzedni sezon zakończył się księgową stratą przekracza­jącą 27mlnzł, z dużym spokojem pracuje nad zasypaniem tej dziury. Racjonalny­m pomysłem jest obdarzanie większym zaufaniem niż do tej pory adeptów akademii. Jeżeli trzeba pracować nad jakością ławki, a nie ma środków, by poprawiać ją transferam­i z zewnątrz, właśnie perspektyw­iczni młodzi piłkarze stają w Szczecinie przed szczególną szansą. Dzięki ich grze łatwiej zbliżać się do osiągnięci­a limitu młodzieżow­ców i uniknięcia zapłaty poważnej kary regulamino­wej, poza tym dają nadzieję, że kiedyś będzie można ich sprzedać za miliony euro, tak jak to się już zdarzało w przypadku Kacpra Kozłowskie­go czy Sebastiana Walukiewic­za. Teraz na obiecującą ścieżkę wskoczył Adrian Przyborek, rocznik 2007. Cała Polska zachwycała się Karolem Borysem i powszechni­e dziwiono się, że Śląsk pozwolił mu odejść za „marne” 2 mln euro. No to grający na podobnej pozycji Przyborek jest od niego trzy miesiące młodszy, a w lidze zagrał już parę meczów na takim poziomie, do którego Borys w tych nielicznyc­h ekstraklas­owych próbach w barwach wrocławian nie zdołał się zbliżyć.

 ?? ?? Kamil Grosicki nie rzucał słów na wiatr i naprawdę walczy z Pogonią o mistrzostw­o Polski.
Kamil Grosicki nie rzucał słów na wiatr i naprawdę walczy z Pogonią o mistrzostw­o Polski.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland