Ulga dająca wygraną
Wystarczyło ogłosić, że eksperyment z Thomasem Tuchelem po sezonie zostanie zakończony, żeby Bayern Monachium znów wygrał mecz.
To były szalone dni w stolicy Bawarii i wiele wskazuje na to, że jeszcze długo nie będzie spokojnie. Co prawda mistrzowie Niemiec zakończyli serię przegranych meczów i pokonali szczęśliwie RB Leipzig 2:1, ale ich strata do liderującego Bayeru Leverkusen w dalszym ciągu wynosi aż osiem punktów. A oprócz próby dogonienia niepokonanego w tym sezonie lidera Bundesligi trzeba teraz jeszcze znaleźć nowego trenera, bowiem najpóźniej po zakończeniu rozgrywek kontrakt z Thomasem Tuchelem zostanie rozwiązany. Niewykluczone jednak, że kontrowersyjny szkoleniowiec odejdzie już wcześniej, jeśli w dalszym ciągu nie będzie dogadywać się z najważniejszymi piłkarzami. Na razie informacja o rozstaniu za kilka miesięcy podziałała na zawodników mobilizująco. Pytanie tylko, jak długo ta mobilizacja potrwa.
Jak Liverpool i Barcelona
Tuchel miał być trenerem na lata, ale ostatecznie będzie jedynie trenerem do lata, i to najbliższego. To efekt spotkania szkoleniowca z szefami klubu. Obie strony uznały, że dalsza współpraca nie ma sensu. Tuchel dostał nawet propozycję, że może odejść od razu, jeśli nie czuje się na siłach pracować z perspektywą zwolnienia za kilka miesięcy. Jednak uznał, że da radę. – Teraz będę miał łatwiej. Nie muszę patrzeć na to, jaki wpływ moje decyzje będą miały w dłuższej perspektywie. Bo o niej myśleć nie muszę – tłumaczył przed spotkaniem z RB Leipzig. Co prawda nazwisk nie wymienił, ale wiadomo było, że chodziło mu przede wszystkim o wieloletnich zawodników Bayernu, z którymi nie potrafił się dogadać. Leon Goretzka, Joshua Kimmich i Thomas Müller nigdy nie byli jego ulubieńcami, a on nigdy nie stał się dla nich autorytetem. Tuchel nie jest pierwszym szkoleniowcem, który poległ na tym, że nie był w stanie dogadać się z najważniejszymi graczami Bayernu. Teraz rozpoczęły się poszukiwania trenera, który z tym problemem sobie poradzi.
Bayern dołącza do grona klubów, które muszą znaleźć nowego szkoleniowca. A ten klub przedstawia się imponująco. Należą do niego już Liverpool i Barcelona, a niewykluczone, że w najbliższym czasie dołączą kolejne. Trenerska karuzela zapowiada się więc równie ciekawie, jak okno transferowe. W Monachium wiedzą już, że nie uda się zrealizować wielkiego marzenia o zatrudnieniu Jürgena Kloppa. Obecny menedżer Liverpoolu zapowiedział, że po zakończeniu pracy z The Reds zrobi sobie roczną przerwę. Na liście kandydatów numerem jeden jest Xabi Alonso, który prowadzi Bayer Leverkusen do pierwszego w historii mistrzostwa Niemiec. Tylko że o Hiszpana walczą również Anglicy. W Monachium rozważane jest również zatrudnienie Joachima Löwa, który w 2014 roku doprowadził Niemców do mistrzostwa świata, a po niemal trzech latach odpoczynku stęsknił się za pracą. Jego następcą w niemieckiej kadrze był Hansi Flick, który teraz również rozważany jest jako trener Bayernu, tym bardziej że wszyscy pamiętają jego sukcesy z 2020 roku, gdy Bawarczycy wygrali wszystko, co do wygrania było. Ale Flick znajduje się też na liście życzeń Barcelony. Kolejnym kandydatem jest Zinedine Zidane, który podobno zaczął się uczyć niemieckiego.
Kane zmniejsza stratę do „Lewego”
Tylko od Tuchela i jego piłkarzy zależy, czy zmiana trenera będzie przeprowadzona po sezonie, czy jednak latem. Na razie obie strony pokazały, że informacja o rozstaniu oznacza ulgę, która po trzech porażkach (0:3 z Bayerem, 0:1 z Lazio i 2:3 z Bochum) dała pierwsze zwycięstwo. Tym bardziej że dwa poprzednie mecze na Allianz Arenie z RB Leipzig kończyły się wygranymi drużyny z Lipska. Do formy wraca Harry Kane, który strzelił oba gole, więc znowu musimy drżeć o rekord Roberta Lewandowskiego. Anglik ma już 27 trafień i w 11 kolejkach musi zdobyć 15 bramek, żeby przebić osiągnięcie naszego napastnika. Jego wirtualny wyścig z „Lewym” zapowiada się równie ciekawie, jak poszukiwania nowego trenera Bayernu Monachium.