Szwajcar w pogoni za rekordami
Marco Odermatt wygrał slalom gigant w Palisades Tahoe, a w całym sezonie triumfował już 11 razy!
Wszystko było niemal perfekcyjne – mówił Szwajcar po zawodach w Kalifornii. Taki jest też cały sezon w jego wykonaniu. Owszem, 26-latkowi odpadli z powodu kontuzji najwięksi konkurenci – Aleksander Aamodt Kilde czy Marco Schwarz, ale to nie zmienia faktu, że Odermatt potrafił wykorzyswoje szanse.
Tak też było w Palisades Tahoe. Szwajcar po pierwszym przejeździe wypracował tak dużą przewagę, że w drugim mógł sobie pozwolić na słabszy wynik. Odermatt w pewnym momencie stracił nawet prowadzenie, ale ostatni bardzo dobry sektor dał mu 35. triumf w karierze. Naciskał go Henrik Kristoffersen, który stracił 0.12 s. – Marco jest w świetnej formie. Próbowaliśmy wybić go z rytmu swoimi przejazdami, ale kolejny raz pokazał, że jest niesamowity – komplementował go Norweg. Triumf w Sierra Nevada sprawił, że Odermatt jest już pewien sięgnięcia po trzecią Kryształową Kulę z rzędu. Tym samym dołączył do tak wielkich alpejczyków jak Włoch Gustav Thöni (1971–73), Szwed Ingemar Stenmark (1976–78) i Amerykanin Phil Mahre (1981–83). Rekordzistą
jest Austriak Marcel Hirscher. Triumfował aż osiem razy z rzędu w latach 2012–19. Odermatt stoi w tym sezonie przed kolejnymi historycznymi szansami, może bowiem zdobyć jeszcze trzy małe Kryształowe Kule. Jako ostatni dokonał tego Hermann Maier przed 23 laty. Najwięcej emocji zapowiada się w zjeździe. Tam przewaga Marco nad Francuzem Cyprienem Sarrazinem wynosi 42 punkty. Nieco więcej luzu ma w supergigancie, bo 81 oczek traci do niego Austriak Vincent Kriechmayr, a do końca pozostało po jednych zawodach PŚ. Triumfu w slalomie gigancie Odermatt jest niemal pewny. Szczególnie że w tym roku triumfował we wszystkich siedmiu PŚ. Co więcej, może jeszcze pobić rekord największej liczby zwycięstw w sezonie. Rok temu wyrównał wyczyn Stenmarka, Maiera i Hirchera (13). W tym sezonie wygrał już 11 razy, a do końca sezonu weźmie udział jeszcze w sześciu zawodach PŚ. W weekend nie odbył się żaden supergigant pań. We włoskim Val di Fassa opady śniegu nie pozwoliły nawet stanąć na starcie Marynie Gąsienicy-daniel i rywalkom. DOMINIK LUTOSTAŃSKI