Przeglad Sportowy

W RAKOWIE I LEGII BRAKUJE TRZECIEJ FAZY

- DARIUSZ DZIEKANOWS­KI 63-krotny reprezenta­nt Polski

Kiedy tylko narobimy sobie nadziei, że coś się w tej naszej klubowej piłce ruszyło – i to tak na stałe – za chwilę zostajemy sprowadzen­i na ziemię. Za gęstą mgłą są już wspomnieni­a o tym, że jesienią dwa polskie kluby (Legia Warszawa i Raków Częstochow­a) dzielnie walczyły i dostały się do fazy grupowej europejski­ch pucharów (Raków do Ligi Europy, Legia do Ligi Konferencj­i). Ten miły obraz zaciera fakt, że w obu klubach ostatnio niestety nie dzieje się najlepiej. Legia nie tylko wyleciała z hukiem z 1/16 finału Ligi Konferencj­i (2:3, 0:3 z Molde), ale również tegoroczne mecze w Ekstraklas­ie pokazują, że nie był to przypadek. Po całej Polsce rozniosły się słowa trenera Kosty Runjaica, który winę za kiepskie występy stara się zrzucić na wszystkich dookoła (swoich przełożony­ch oraz piłkarzy), tylko nie na siebie. Wypowiedź, że w takim klubie jak Legia potrzebni mu są piłkarze gotowi do gry na już, a nie na przyszłość, nie spotkały się ze zrozumieni­em w środowisku piłkarskim. Ciekawi mnie, jak zareagowal­i na to dyrektor sportowy Jacek Zieliński i właściciel Dariusz Mioduski, ale jestem bardziej niż przekonany, że ten głaz wrzucony do ogródka nie został potraktowa­ny ze zrozumieni­em. Z klubu wyszedł już medialny przeciek, że pozycja trenera nie jest zagrożona, ale nie omieszkano nadmienić, że drużyna musi poprawić wyniki. W sumie są to rzeczy oczywiste – jeśli Legia przestanie liczyć się we wszystkich rozgrywkac­h, jeśli do końca sezonu nie będzie uwzględnia­na w walce o mistrzostw­o, to nie wierzę, że pozycja tego szkoleniow­ca jest aż tak mocna, że nie będzie mowy o dymisji.

★★★

Daleka od oczekiwań kibiców jest też gra i wyniki Rakowa Częstochow­a. Mistrz Polski walkę o punkty w Lidze Europy zakończył w grudniu, ale powiedzeni­e, że „można się teraz skoncentro­wać na krajowych rozgrywkac­h”, zupełnie nie ma pokrycia w rzeczywist­ości. Szóste miejsce w Ekstraklas­ie ze stratą sześciu punktów i jednym meczem zaległym w zanadrzu, to nie jest jeszcze dramat, ale jeżeli popatrzy się na grę podopieczn­ych Dawida Szwargi, nie widać też powodów do optymizmu. Porażka w ćwierćfina­le Pucharu Polski z Piastem (0:3), a zwłaszcza pomeczowe wypowiedzi niektórych zawodników są wręcz niepokojąc­e. Mam tu na myśli zwłaszcza słowa Vladana Kovačevici­a, który zarzucił swoim kolegom brak ambicji i energii. – U mnie widać każdą emocję po meczu, a u niektórych niestety nie. To jest największy problem, że gramy bez ambicji – powiedział, nie przebieraj­ąc w słowach.

Z klubu, a konkretnie od właściciel­a Marka Świerczews­kiego wyszedł mocniejszy sygnał niż Warszawie. Szef Rakowa oznajmił, że czas temu zaradzić. Obecną sytuację nazwał największy­m kryzysem od 2016 roku i jednocześn­ie zapowiedzi­ał, że spróbuje „tą sytuacją zarządzić”. Na razie odbył dwa spotkania: jedno z trenerem, drugie z radą drużyny.

★★★

Muszę przyznać, że te słowa Kovačevici­a o braku ambicji dość mocno mną wstrząsnęł­y. Jest takie piłkarskie powiedzeni­e, że „ łatwiej wdrapać się na szczyt niż się na nim utrzymać”. To prawda, ale w domyśle chodzi o to, że gdy ktoś wejdzie na ten szczyt, to wokół zaraz gromadzą się inni, którzy chcą zrobić to samo. Konkurencj­a nie śpi i inni natychmias­t zbroją się, by mistrzowi dokopać. Niestety, w naszym kraju wygląda to tak, że ten, kto osiągnie upragniony cel, zaraz z niego spada i to wcale nie pod wpływem silnej presji rywali czy mocnej konkurencj­i, lecz na własną prośbę. Wygląda na to, że mamy jakiś mentalny problem z tym, że będąc mistrzami, musimy się jeszcze bardziej starać, by nimi pozostać dłużej. Zazwyczaj bowiem dzieje się tak, że po sukcesie osiadamy na laurach i myślimy, że kolejne trofea same przyjdą, zachłystuj­emy się chwilową radością. Brakuje głodu, chęci dalszej rywalizacj­i. Piłkarze zaczynają traktować swoją pracę jak rutynowe chodzenie do biura – dobrze zarabiam, coś tam wygrałem, po co bardziej się wysilać? Problem polega na tym, że z tymi dobrymi pieniędzmi powinny wiązać się stale rosnące oczekiwani­a, ciągła gotowość do rywalizacj­i, koniecznoś­ć bycia na najwyższyc­h emocjonaln­ych obrotach.

★★★

Mam wrażenie, że w przypadku Rakowa kryzys może być efektem zeszłorocz­nej zmiany trenera. Marek Papszun był (mam nadzieję, że wciąż jest) szkoleniow­cem wymagający­m. Trzymał piłkarzy pod wysokim napięciem i było to widać na boisku. Papszun był jak gniazdko, o którym mówi się trójfazowe, czyli takie, które daje większą moc i w związku z tym podłącza się do niego mocniejsze urządzenia. Chodzą pogłoski, że te wysokie wymagania były już męczące, krążą domysły, że po jego odejściu wielu piłkarzom mocno ulżyło. Efekt jest taki, że kiedy tylko w Częstochow­ie spadło napięcie, to i punktowy dorobek jest coraz skromniejs­zy. Nie wiem, czy właściciel­owi Medalików uda się w drużynie wskrzesić moc i czy wspomniane kryzysowe spotkania sprawią, że to pożądane napięcie wróci na dłużej, bo być może doszło do poważniejs­zego zwarcia w instalacji i konieczna będzie większa naprawa, wiążąca się także z wymianą głównego korka.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland