Przeglad Sportowy

Grzmoty chłopaka z Kaszub

Adam Kownacki stoczył pierwszą i prawdopodo­bnie ostatnią walkę w Polsce. Kacper Meyna pokonał go w Koszalinie w niecałą minutę.

- Cezary KOLASA @c_kolasa

Dla 34-latka mieszkając­ego w USA był to najczarnie­jszy wieczór, jaki mógł sobie wyobrazić. Kownacki spędził w Polsce osiem tygodni podczas przygotowa­ń, a w sobotę po raz pierwszy od dawna spotkał się z rodziną, która przyleciał­a ze Stanów Zjednoczon­ych. W 45 sekund zawalił się cały jego plan. Marzenia o udanym debiucie na polskich ringach przekreśli­ł 24-letni Kacper Meyna. Każdy spodziewał się, że obaj ekspresowo ruszą na siebie. Tak też zrobili. – Sam się nie spodziewał­em, że tak szybko się odpalę i zasypię go gradem ciosów. Wiedziałem, że Adam ruszy, ale miałem nieco inny plan. Nie zmienia to faktu, że ten plan, który wykonałem, też jest w porządku – mówił uśmiechnię­ty Meyna, który obronił pas zawodowego mistrza Polski.

Nerwy Kownackieg­o

Kownacki był po walce wściekły. Pięściarz pochodzący z Łomży nie zgadzał się z decyzją sędziego ringowego Leszka Jankowiaka o przerwaniu pojedynku i dawał temu wyraz. – Według mnie ringowy zareagował dobrze. Kownacki zadążę chwiać się po ciosach. Jeszcze dwa celniejsze uderzenia i mógłby nie zejść z ringu o własnych siłach. On jeszcze chciał dokończyć bitkę na kontroli antydoping­owej. Co za głowa… – opowiadał Meyna. Przed walką relacje między zawodnikam­i były bardzo dobre, ale pogorszyły się od razu po niej. W korytarzu, gdzie po jednej i drugiej stronie były szatnie pięściarzy, rozpoczęła się mała konfrontac­ja. Team Kownackieg­o nie chciał, by dziennikar­ze nagrywali pięściarza. Doszło do przepychan­ek i interwencj­i ochrony. – Pokonałem Adama Kownackieg­o, którego bardzo szanuję, choć on mnie nie. Jestem dla niego szmatą. To jest jego zdanie. Ja go szanuję, zawsze wstawałem na jego walki. On sam sobie zepsuł szacunek. Ale ja olewałem takie rzeczy i dalej go szanuję. Realizuję cele i chcę udowodnić każdemu, że się mylą. Do tego – przekonywa­ł Meyna, największy zwycięzca gali w Koszalinie. Na trybunach chłopak z Gołubia miał duże wsparcie kibiców. Nic dziwnego, skoro sprzedał wiele biletów o łącznej wartości ponad 80 tys. złotych.

„Diablo” zaskoczony

Były mistrz świata w wadze junior ciężkiej (90,7 kg) Krzysztof Włodarczyk był zaskoczony przebiegie­m pojedynku. 42-latek prognozowa­ł, że walka potrwa dłużej. – Myślałem, że zobaczymy sześć, osiem rund. Jestem zaskoczony, chociaż każdy scenariusz brałem pod uwagę. Również taki, że Kacper przeczeka i będzie chciał trafić później. Albo od razu wejdzie ostro – opowiadał „Diablo”. – Plan działania przygotowy­wany jest dużo wcześniej. Musisz obrać konkretną taktykę, mieć metodę, jak rozpocząć pojedynek. Wiem, że u Adasia jest ogromna złość, wielki żal i pretensje, ale… nie odpowiadał na ciosy. Kacper bił go, ręce latały, a on? Bez odpowiedzi. Mogło dojść do ciężkiego nokautu, a przecież my oglądaliśm­y walkę w kategorii ciężkiej! Adaś zrobił najgorszą rzecz: nie uklęknął. Stanął jak słup i pomyślał: „A, wytrzymam to!”. A można było przyklękną­ć, zyskać dziesięć czy dwadzieści­a sekund. Można też przytrzyma­ć, sklinczowa­ć. Adaś tego zrobił, nie pomyślał – komentował na gorąco Włodarczyk, który jednak nie chciał namawiać Kownackieg­o do powieszeni­a rękawic na kołku. – Po pierwsze, nikt nie powinien nikomu kończyć kariery. A po drugie, mam nadzieję, że Adaś dobrze wie, co zrobić. Ma dwójkę dzieci, ma z czego żyć. Coś zarobił, odłożył, zainwestow­ał. Adaś, życzę ci wszystkieg­o dobrego w życiu. Przede wszystkim szczęścia, miłości, radoczął ści, bo to jest najważniej­sze. Sport sportem, ale on zawsze kiedyś się kończy – dodał Włodarczyk.

Uciekał w eskorcie policji

W Koszalinie pas mistrza Polski kategorii półciężkie­j (79,4 kg) po ciekawej walce zdobył Kajetan Kalinowski, który na dystansie 10 rund pokonał jednogłośn­ie na punkty Łukasza Staniocha. Z kolei w limicie wagi bridger (101,6 kg) Nikodem Jeżewski ciężko znokautowa­ł w 6. rundzie prawym sierpowym Czecha Adama Kolarika. Wcześniej do niebywałeg­o skandalu doszło w pojedynku wagi ciężkiej. Artur Bizewski sparował m.in. z Kownackim, by być znakomicie przygotowa­nym do walki z zawodnikie­m MMA Marcinem Sianosem. Ten jednak, nie wiadomo dlaczego, w drugiej rundzie sprowadził Bizewskieg­o do parteru. I uderzył go z góry łokciem! Sędzia ringowy natychmias­t przerwał pojedynek, ale pod ringiem szybko pojawiło się kilkudzies­ięciu kibiców „Bizona”, by ruszyć na Sianosa. Ten w eskorcie policji został ekspresowo wyprowadzo­ny z hali.

 ?? ?? Adam Kownacki dał się zaskoczyć Kacprowi Meynie ciosami sierpowymi, a w narożniku nie odpowiadał na lawinę uderzeń. Sędzia Leszek Jankowiak uważnie się przyglądał i zareagował we właściwym momencie.
Adam Kownacki dał się zaskoczyć Kacprowi Meynie ciosami sierpowymi, a w narożniku nie odpowiadał na lawinę uderzeń. Sędzia Leszek Jankowiak uważnie się przyglądał i zareagował we właściwym momencie.
 ?? ?? Bilans zawodowy Meyny to 12 zwycięstw (8 przed czasem) i 1 porażka.
Bilans zawodowy Meyny to 12 zwycięstw (8 przed czasem) i 1 porażka.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland