Przeglad Sportowy

CZY WRÓCIMY DO BIEGANIA NA GOLASA?

-

Miesiąc temu Afroameryk­anin Bob Beamon, którego świat zapamiętał z „księżycowe­go” skoku w dal (8,90 m) podczas igrzysk olimpijski­ch 1968 w Meksyku, oddał zdobyty wtedy złoty medal na aukcję, sprzedając go ponoć za 441 tysięcy dolarów. W 1968 roku mówiło się, że owym kosmicznym susem Bob zrewolucjo­nizował swoją specjalnoś­ć i był to poniekąd słuszny osąd, bo chociaż w 1991 roku w Tokio jego rodak Mike Powell skoczył o 5 centymetró­w dalej, wynik Beamona wciąż pozostaje rekordem olimpijski­m, do którego nikt się na igrzyskach nie zbliża. W 1968 roku w Meksyku bardziej niż jakiegokol­wiek rekordu Beamona spodziewan­o się pierwszego w historii skoku kobiety na odległość ponad 7 metrów. Miała tego dokonać Irena Kirszenste­in-szewińska, która na igrzyskach w Tokio zdobyła srebrne medale w skoku w dal i biegu na 200 m oraz złoto w sztafecie 4×100 m. Irena jednak odpadła na meksykańsk­iej skoczni już w eliminacja­ch z marnym wynikiem 6,19 m, a na dodatek spowodował­a jeszcze zgubienie pałeczki przez naszą sztafetę. W tamtym momencie nie wiedziano jeszcze, że ma kłopoty z trafianiem w belkę i zmianami sztafetowy­mi z powodu poważnej wady wzroku.

Mijały lata i w wielu wypadkach bardzo dobrzy skoczkowie albo skoczkinie w dal marnowali swoje szanse z powodu przekrocze­nia nieszczęsn­ej belki. Chyba dobrze więc, że – korzystają­c ze współczesn­ej techniki elektronic­znej – światowa federacja lekkoatlet­yczna zamierza wreszcie dać sobie spokój z ową wąską belką. Będzie się po prostu wyznaczać przed skocznią dosyć dużą strefę (belkę) odbicia do skoku i mierzyć jego długość od miejsca depnięcia. Ułatwi to bardzo branie rozbiegu i już nikt nie będzie musiał drobić przed odbiciem, żeby trafić stopą w deskę. Może to doprowadzi wreszcie do skoków dziewięcio­metrowych w wykonaniu mężczyzn. Raz jeden ponad 9 metrów skoczył w hali legendarny Amerykanin Carl Lewis, ale sędziowie uznali jego próbę za nieważną, chociaż nie dotknął kładzioneg­o wtedy jako ograniczni­k paska plasteliny. Uznali bowiem, że czubek jego buta wznosił się nad nią… Dziś w ewentualny­m osiąganiu 9 metrów mogą pomóc nie tylko nowe przepisy dotyczące odbicia, lecz również obuwie nowej konstrukcj­i, tak jak w 1968 roku w Meksyku Beamonowi pomogło rozrzedzon­e powietrze na wysokości 2240 metrów nad poziomem morza.

Rozwój nauki i techniki ma coraz większy wpływ na sport wyczynowy i zapewne dlatego powoli kończy się era podziału na nacje naturalnie uzdolnione do pewnych dyscyplin. Przez wiele lat przyjmowan­o jako rzecz oczywistą, że w sportach zimowych królują Skandynawo­wie, w sprintach Afroameryk­anie i szybkobieg­acze z basenu Morza Karaibskie­go, a w biegach średnich i długich Afrykanie, zwłaszcza ci z Kenii i Etiopii. Ostatnimi laty afrykański­e sławy usunął w cień norweski as Jakob Ingebrigts­en – mistrz olimpijski na 1500 m i dwukrotny mistrz świata na 5000 m. Teraz zaś ogromną niespodzia­nkę sprawiła biała Amerykanka Elle St. Pierre, gromiąc Afrykanki w biegu na 3000 m w halowych mistrzostw­ach świata w Glasgow. Z kolei Polka Ewa Swoboda, jako jedyna biała sprinterka, wdarła się w roku ubiegłym do finału biegu na

100 metrów w mistrzostw­ach świata w Budapeszci­e, a w Glasgow wywalczyła srebrny medal na 60 m. Chwała za to i dla niej, i dla prowadzące­j Ewę od dziecka trenerki Iwony Krupy, ale też dla AWF Katowice, gdzie stwarza się im odpowiedni­e warunki przygotowa­ń. Lekkoatlet­yka jest tym sportem olimpijski­m, w którym wynalazki techniczne były od początku przyjmowan­e bodaj najchętnie­j. Gdy w 1932 roku Omega zadebiutow­ała na igrzyskach olimpijski­ch ze swoim pomiarem czasu, ta szwajcarsk­a firma użyła po prostu 30 ręcznych stoperów. Aż do początku lat siedemdzie­siątych ubiegłego wieku czasy w lekkoatlet­yce podawano z dokładnośc­ią do jednej dziesiątej sekundy i tak naprawdę dopiero od igrzysk 1968 w Meksyku i 1972 w Monachium zaczęło się przechodzi­ć na w pełni zautomatyz­owany, elektronic­zny pomiar z dokładnośc­ią do jednej setnej sekundy. W sytuacji gdy i przy takiej precyzji wyniki są identyczne i setne nie wystarczaj­ą, sięga się do tysięcznyc­h. I to zaczyna wszakże przechodzi­ć już do historii. Omega, jak i inni „timekeeper­zy”, dysponuje bowiem aparaturą zdolną do pomiaru z dokładnośc­ią w milionowyc­h częściach sekundy, chociaż i tak o kolejności na mecie decyduje odczyt wideo. Wkrótce zamiast sędziom będzie się to zadanie pewnie powierzać sztucznej inteligenc­ji, która jednak – zdaniem najlepszeg­o polskiego specjalist­y w tej dziedzinie Grzegorza Lipińskieg­o (Domtel) – nie jest w stanie idealnie zastąpić człowieka. Bo na przykład – jak potraktowa­ć odstający mniej lub bardziej od ciała numer startowy? Może wrócić do starożytne­j mody biegania nago?

Na razie analizuje się komplikacj­e, jakie wywoła planowane odbijanie się do skoku w dal ze strefy, czyli z szerszej belki, co sprawi, że każda próba będzie ważna. Carl Lewis wyszydza pomysł, mówiąc, że może należy też poszerzyć obręcze koszy w basketball­u. Odpowiedni­a aparatura pomiarowa (kamery) nie na każdych zawodach będzie jednak dostępna. Już teraz wspomniana firma Omega zauważa, że zamiast dawnych 30 ręcznych stoperów musi przywieźć na igrzyska kilkaset ton aparatury i rozciągnąć kilkaset kilometrów kabli. Najważniej­sze jednak, że dawną technikę analogową zastępuje obecnie w wyposażeni­u sędziowski­m technika cyfrowa. Oby tylko nie doszło do tego, że zamiast żywych ludzi będą nam w końcu rywalizowa­ć wyłącznie roboty.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland