Przeglad Sportowy

WIEM, ALE NIE POWIEM, CZYLI WSTĘPNE POWOŁANIA DO KADRY

-

Zbliżają się barażowe mecze (miejmy nadzieję, że dwa) o awans do mistrzostw Europy. Nic więc dziwnego, że coraz uważniej przyglądam­y się formie naszych kadrowiczó­w, zarówno tych, których uznajemy za pewniaków, jak i tych potencjaln­ych. Przyglądaj­ą się im oczywiście także przedstawi­ciele sztabu szkoleniow­ego z selekcjone­rem Michałem Probierzem na czele. Ba, kilkudzies­ięciu zawodników dostało już nawet informację, że są na szerokiej liście. Wiadomość taką dostali nie tylko piłkarze i prawdopodo­bnie ich kluby, ale również – jak poinformow­ał w komunikaci­e Polski Związek Piłki Nożnej – „zgodnie z obowiązują­cym terminem 1 marca 2024 roku 2024 szeroka kadra została zgłoszona do UEFA”. Na tę formalną nieścisłoś­ć zareagował były rzecznik PZPN i menedżer kadry Jakub Kwiatkowsk­i, który wyjaśnił, że zawodników nie zgłasza się do UEFA, a trzeba poinformow­ać kluby. I trzeba to zrobić „najpóźniej 15 dni przed startem okna międzynaro­dowego (18 marca)”. Mniejsza o to, gdzie ta lista ma trafić, ale ciekawa jest też inna wzmianka w przywołany­m komunikaci­e PZPN, w którym czytamy, że szeroka lista „w ramach dotychczas przyjętej praktyki nie została opublikowa­na, a ostateczny skład zostanie ogłoszony do wiadomości publicznej w czwartek 14 marca”. Być może pamięć mnie zawodzi, bo nie przypomina­m sobie, żeby dotychczas­owa praktyka polegała na tym, by lista z szeroką kadrą trzymana była w jakimś sejfie. Raczej była to wiedza, którą dzielono się z kibicami. Teraz jednak Michał Probierz i jego szefowie wprowadzaj­ą kadrowe i związkowe standardy na kolejny poziom absurdu. Piłkarze zostali podobno poproszeni, żeby – mówiąc kolokwialn­ie – trzymali język za zębami. Z jednej strony mamy więc oficjalny komunikat, że lista jest gotowa, a w tej samej wiadomości przekaz, że to, kto się na niej znalazł, jest tajemnicą. Takie dziecięce droczenie się: wiem, ale nie powiem. Zgadnijcie sami…

Z★★★

wywiadów, których ostatnio udzielił były rzecznik PZPN, a obecnie szef sportu w TVP Sport, dowiedziel­iśmy się już, że do zarządzani­a medialnego w piłkarskie­j centrali zabrali się ludzie, którzy nie do końca się do tego nadają. Że trener Michał Probierz zaczął mieć pewne negatywne wyobrażeni­a na temat oceny jego pracy i postanowił otoczyć się ludźmi, którym bardziej ufa. Jeśli zaś chodzi o ich kompetencj­e – między wierszami można wyczytać, że tym akurat nie grzeszą. Selekcjone­r ma oczywiście do tego prawo, jeśli uważa, że to klucz do sukcesów tej drużyny, ale muszę stwierdzić, że sposób komunikacj­i uprawiany ostatnio przez PZPN nie przysparza mu splendoru i nie buduje pozytywneg­o wizerunku. Nie wiem, jaki sens ma robienie tajemnicy z szerokiej kadry? Czy selekcjone­r chce w ten sposób zaskoczyć rywali (Estończykó­w), czy obawia się dyskusji na temat wybranych zawodników? Skoro strategicz­nie przyjęto taki kamuflaż, to za chwilę okazać się może, że członkowie sztabu, gdy będą wybierać się w drogę na mecze potencjaln­ych kadrowiczó­w, będą farbować włosy, zakładać czarne okulary i doklejać wąsy, aby przypadkie­m nikt ich nie rozpoznał i nie zorientowa­ł się, że lecą gdzieś, by obserwować piłkarzy pod kątem ewentualny­ch powołań. Bo to, że tajemnicą stanie się lista zapraszany­ch przez PZPN gości, to już raczej nikogo nie zdziwi, biorąc pod uwagę niedawne skandale z tym związane. Ciekaw jestem, jakie konsekwenc­je poniesie Paweł Dawidowicz, który w jednym z wywiadów przyznał, że na tej szerokiej liście jest. Czyżby, nie będąc do końca świadomy powagi sytuacji, pozbawił się marzeń o powrocie na zgrupowani­e tej wąskiej kadry?

W★★★

oczekiwani­u na reprezenta­cyjne mecze – spójrzmy na ligę. W Ekstraklas­ie, po niedawnym wstrząsie w Częstochow­ie, teraz zadrżała ziemia w Poznaniu. Raków, na którego ewidentnie podziałały rozmowy dyscyplinu­jąco-motywacyjn­e, które przeprowad­ził właściciel Michał Świerczews­ki i po których mistrzowie Polski pokonali Lecha 4:0, teraz wywołał ruchy sejsmiczne w ekipie Kolejorza. Co ciekawe, wspólnym mianowniki­em sytuacji w obu klubach jest to, że pretensje i zarzuty dotyczą tego samego zagadnieni­a – braku zaangażowa­nia piłkarzy. Najpierw swoim kolegom z drużyny wytknął to bramkarz Medalików Vladan Kovačević, teraz w podobnym tonie grzmiał trener Lecha Mariusz Rumak: „Mamy problem ambicjonal­ny. Nie chcę mówić, że piłkarze nie mają ambicji, natomiast w drużynie brakuje gotowości do podjęcia walki. Na początek trzeba biegać, walczyć, a dopiero później myśleć o taktyce” – stwierdził szkoleniow­iec Kolejorza. To smutne, że mijają lata, a w naszej lidze – nawet tej na najwyższym szczeblu – wciąż trzeba przypomina­ć o piłkarskim abecadle. Trener Rumak odwoływał się też do takich kwestii jak to, że gra z herbem Lecha na piersi zobowiązuj­e.

Moim zdaniem problem z brakiem ambicji w naszych czołowych klubach jest podobny – kadry są budowane na zagraniczn­ych piłkarzach, którzy zazwyczaj trafiają do Polski, gdyż nie udało im się zabłysnąć i osiąść gdzieś w poważniejs­zych ligach i nie są w stanie „umierać” ani za Lecha, ani za Raków, ani za Legię. I dlatego mam obawy, że tego typu połajanki mogą zadziałać, ale tylko na krótką metę. Moim zdaniem problem tkwi niestety w kruchych fundamenta­ch, na których te kluby w tej chwili stoją…

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland