Przeglad Sportowy

Interesuje mnie medal igrzysk

- Rozmawiał Przemysław OSIAK

PRZEMYSŁAW OSIAK: Cieszymy się z brązowego medalu zdobytego przez Pię Skrzyszows­ką w biegu na 60 m przez płotki podczas halowych MŚ w Glasgow, ale najpierw cofnijmy się o rok. Pana córka uzyskała w Łodzi czas 7.78 – o jedną setną słabszy niż rekord Polski, a w Toruniu (7.79). Wygrywając po ostrej walce z Reettą Hurske, doznała kontuzji. Jak bardzo zaważyła ona na słabszym sezonie letnim 2023? JAROSŁAW SKRZYSZOWS­KI: To była bardzo poważna kontuzja. Kiedy Pia rzucała się na linię mety, wyprostowa­ła nogę i jednocześn­ie zrobiła skłon na pełnej prędkości. Zupełnie zerwała jej się głowa długa mięśnia dwugłowego! Trzy, cztery dni później Pię czekała operacja zszycia tego mięśnia. A więc tak, ten uraz miał ogromny wpływ na sezon letni. Przez pierwszy miesiąc Pia przechodzi­ła rehabilita­cję po zabiegu, a potem stopniowo dochodziła do dyspozycji. Prawdę mówiąc, dopiero w maju założyła kolce i zaczęła biegać przez płotki, gdy inne dziewczyny już praktyczni­e startowały. Można powiedzieć, że i tak wyszliśmy z tej trudnej sytuacji w ekspresowy­m tempie, ale program przygotowa­ń mógł zostać zrealizowa­ny tylko w wersji skróconej. Niestety w efekcie Pia dość często uderzała o płotki – choćby w półfinale mistrzostw świata w Budapeszci­e. W jej technice brakowało jeszcze niezbędneg­o automatyzm­u i w sumie nie miało prawa być inaczej.

Dziś widać, że ta technika jest już optymalna?

Prawdę mówiąc, tamta kontuzja nie miała wpływu na technikę biegu, bo Pia bardzo szybko o tym urazie zapomniała. Gdy wznowiła starty, biegała bez obaw. Brakowało natomiast obiegania treningowe­go na płotkach – pewności, automatyzm­u. Nie wynikało to z obawy, ale właśnie z niewystarc­zającej praktyki. W tym roku Pia biega już natomiast nie tylko bez żadnych zahamowań, ale i z techniką, którą miała wcześniej.

Z drugiej strony w tym sezonie pracowaliś­my i będziemy pracować nad pewnymi elementami techniki, które jeszcze u Pii nie są doskonałe. Ta praca miała wpływ na ostatnie starty w hali. W każdym biegu staraliśmy się coś poprawić, a zdarza się, że skupienie na danym elemencie prowadzi do usztywnien­ia. Tylko że w prawdziwym ściganiu nie ma już czasu na myślenie, trzeba po prostu pędzić. Wiedziałem, że do tego sezonu halowego Pia jest bardzo dobrze przygotowa­na, ale jednocześn­ie szukaliśmy rozwiązań do uzyskania najlepszej, optymalnej techniki. Czasami to nie działało.

Pię mocno frustrował­o to, że nie była w stanie pobić rekordu Polski (7.77 Zofii Bielczyk z 1980 roku), który na dobrą sprawę powinien paść już rok temu? Nieraz jej mina jakby to zdradzała. Rzeczywiśc­ie tak było, bo na treningach przed sezonem halowym Pia wyglądała lepiej niż kiedykolwi­ek. Świadczyły o tym czasy, które uzyskiwała na 60 m z pomiarem elektronic­znym na obozie w Stellenbos­ch. Wydawało się, że rekord Polski powinien być, w cudzysłowi­e, formalnośc­ią. A kiedy nie pojawiał się w pierwszych startach, gdy coś nie działało, zaczęła się wkradać nerwowość. Na takiej zasadzie, że Pia miała świadomość świetnego przygotowa­nia, a nie mogła tego udowodnić. W jednym starcie, drugim, kolejnym… I pewna frustracja narastała. A mina Pii, o której pan wspomniał, faktycznie oddawała poczucie pewnej bezradnośc­i. Czasy 7.80 z groszami to nie jest złe bieganie, ale jeśli założyło się, że powinno być trochę szybciej i łatwiej, to te nieco słabsze powodowały mały dyskomfort psychiczny.

Po zdobyciu brązu w Glasgow córka przyznała, że tydzień wcześniej w Madrycie była załamana. Choć wyniki nie były złe – dwa razy 7.83. Przed mistrzostw­ami Polski, które odbyły się tydzień przed zawodami w Madrycie, zrobiliśmy kilka dni mocnego treningu. W Toruniu nie koncentrow­aliśmy się na rezultacie, wiedzieliś­my, że Pia nie powinna mieć kłopotu z wygraniem. Z kolei w Madrycie miało być już wyraźne „odbicie” formy. Na treningach Pia czuła się lepiej, ale w zawodach – choć ruszała dynamiczni­e

– zaczęła się usztywniać na dystansie, a rywalki biegały drugą część sześćdzies­iątki nieco lepiej niż ona. Była tym strasznie poirytowan­a. Skąd wzięło się to usztywnien­ie? Właśnie z powodu takiego „chciejstwa” – na zasadzie, że teraz muszę, a jeśli dobrze wyszłam ze startu, to teraz na siłę doprowadzę to do końca. Tak to niestety nie działa. Brzmi to przewrotni­e, ale w sprincie nie ma się co spieszyć. Wszystko trzeba zrobić płynnie, miękko, regularnie. I wtedy przychodzi największa szybkość. A jeśli chce się przedobrzy­ć, napięcie mięśniowe i nadmierna motywacja powodują usztywnien­ie. Pia miała świadomość popełnieni­a tego błędu.

Miała jeszcze złamany palec u nogi? Przed tym startem w Madrycie trenowała na siłowni i gdy zakładała na sztangę ciężar, wypadł jej z ręki talerz o masie 10 kilogramów. Spadł na duży palec u nogi, który był stłuczony, siny, obolały, ale na szczęście nie złamany. Pia biegała w Madrycie jeszcze z taką miniblokad­ą przeciwból­ową, co na pewno jej nie pomogło. Gdyby okazało się, że jest to coś więcej niż silne stłuczenie, Pii groziłaby absencja w HMŚ.

W trzech startach w Glasgow uzyskiwała najlepsze czasy sezonu: 7.80 w eliminacja­ch, 7.78 w półfinale i 7.79 w rywalizacj­i o medale. Który bieg miał największy potencjał wynikowy?

Ten pierwszy. W eliminacja­ch Pia pobiegła z rezerwą, jakby od niechcenia. Nie włożyła wiele siły, miała wszystko pod kontrolą. W każdym z trzech biegów nie wyszedł jej natomiast start. Same reakcje wypadały przyzwoici­e, ale pierwsze kroki były takie trochę „nie jej”. Nawet w eliminacja­ch, gdy rywalki nie były zbyt wymagające, Pia im nie odskoczyła, a przecież to zawsze był jej atut. Po tym biegu wydawało się jednak, że w późniejsze­j rywalizacj­i o większą stawkę czas może być dużo lepszy, zbliżony do 7.70. Tak się nie stało. Z większymi emocjami, walką o miejsca to nie zawsze się udaje.

Po tych madryckich rozterkach w Glasgow udowodniła, że jest mocna psychiczni­e?

Tak, Pia jest mocna psychiczni­e. Już nie raz potwierdzi­ła, że nie obawia się ścigania z najlepszym­i. Na igrzyskach w Tokio poprawiła życiówkę, a w finale ME w Monachium, który wygrała, niewiele jej do tego zabrakło. W takich sytuacjach radzi sobie najlepiej, choć przed Glasgow parę spraw złożyło się przeciwko niej. Mówiłem o stłuczonym palcu, jak i o tym, że nie mogła pokazać bardzo dobrej dyspozycji, co trochę ją denerwował­o. A w podróży do Glasgow okazało się, że jest przeziębio­na. Była na lekach przeciwzap­alnych i przeciwprz­eziębienio­wych.

Pia powiedział­a, żebym poprosił fizjoterap­eutkę. Dodała: „Spokojnie, tato, dam sobie radę, cokolwiek by się z tym stawem nie działo”. Okleiła go taśmą i pobiegła po brąz.

Poza tym teraz wybiera się na USG, bo po półfinale HMŚ pojawił się problem ze stawem skokowym. Gdy podbiegła pod wiraż, docisnęła go tak, że zrobił się obolały. Ja tego nie zauważyłem, ale Pia powiedział­a, żebym poprosił fizjoterap­eutkę. Dodała: „Spokojnie, tato, dam sobie radę, cokolwiek by się z tym stawem nie działo”. Okleiła go taśmą i pobiegła po brąz. Teraz trzeba sprawdzić, czy nie jest to coś poważniejs­zego.

Biorąc pod uwagę życiówkę Pii na 100 m przez płotki – 12.51 z 2022 roku – jaki wynik usatysfakc­jonuje pana i córkę tego lata?

To może być nawet 14 sekund, jeśli Pia zdobędzie medal igrzysk. Ten cel najbardzie­j mnie interesuje. Tyle że 14 sekund podium w Paryżu niestety nie da. Nawet w poprzednim sezonie, po tej kontuzji, gdy mierzyliśm­y, jaki czas uzyskałaby podczas MŚ w Budapeszci­e, gdyby nie uderzyła w płotek, to… W Sztokholmi­e też miała taki bieg i wyglądało, że jest gotowa na 12.40 z małym hakiem już w 2023 roku. Nie widzę powodu, by teraz miało nie być lepiej. Przygotowa­nia idą dobrze, Pia jest zdrowa – odpukać, żeby z tym stawem nic wielkiego się nie zdarzyło. Ale jeśli wszystko przebiegni­e tak, jak chcemy, to wyniki na poziomie 12.40 będą – może jeszcze nie regularne, bo to już bardzo wysoki poziom – ale normalnośc­ią. A bieg lub biegi poniżej 12.40 są tym, czego oczekuję. Myślę, że czas poprawić rekord Polski pani Grażyny Rabsztyn (12.36 z 1980 roku – przyp. red.). W Budapeszci­e brąz MŚ dał wynik 12.46, ale już rok wcześniej w Eugene, by stanąć na podium czempionat­u globu, trzeba było czasu 12.23! Rywalki, z którymi Pia regularnie się ściga, biegają po 12.30, 12.20, zdarza się, że 12.40. Są to przedziały, w których trzeba się mieścić, by w tym najważniej­szym biegu – niezależni­e od tego, jaki wyjdzie ostateczni­e czas – być przygotowa­nym na rywalizacj­ę z tymi zawodniczk­ami. Myślę, że Pia też powinna być na tym poziomie.

 ?? ?? 23-letnia Pia Skrzyszows­ka zdobyła w Glasgow swój pierwszy medal światowej imprezy seniorskie­j.
23-letnia Pia Skrzyszows­ka zdobyła w Glasgow swój pierwszy medal światowej imprezy seniorskie­j.
 ?? ?? Jarosław Skrzyszows­ki jako trener doprowadzi­ł córkę do mistrzostw­a Europy na 100 m pł (2022) i brązu HMŚ na 60 m pł (2024). Życiówki Pii w obu konkurencj­ach to na razie 12.51 i 7.78.
Jarosław Skrzyszows­ki jako trener doprowadzi­ł córkę do mistrzostw­a Europy na 100 m pł (2022) i brązu HMŚ na 60 m pł (2024). Życiówki Pii w obu konkurencj­ach to na razie 12.51 i 7.78.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland