Legia w połowie drogi
Stołeczna ekipa wygrała z Surne Bilbao Basket 83:64 w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału Pucharu Europy FIBA.
Po takim wyniku w hali na Bemowie awans legionistów do półfinału rywalizacji jest bardzo prawdopodobny. Szczególnie że stołeczna ekipa wcale nie zagrała perfekcyjnego spotkania z wyżej notowanym rywalem, a jednak okazała się od niego niemal o klasę lepsza.
Sztuka obrony
Obrona w wykonaniu zawodników trenera Marka Popiołka – szczególnie przez początkowe 20 minut gry – funkcjonowała znakomicie. Legioniści w pierwszej połowie zatrzymali hiszpańskich rywali na 29 punktach, co było szalenie istotne w kontekście kiepskiej skuteczności dwóch najlepszych strzelców warszawskiej ekipy. W pierwszej połowie Christian Vital trafił raz (na siedem rzutów z gry), a Loren Jackson spudłował wszystkie pięć rzutów.
– Wiedzieliśmy, że musimy się skupić na tych dwóch zawodnikach, że musimy bardzo na nich uważać. W dużym stopniu nam się to udawało, bo spudłowali wiele rzutów. To jednak okazało się niewystarczające, bo w końcówce Vital trafiał z dystansu. Najważniejsze było jednak to, że Legia znalazła innych zawodników, którzy punktowali – mówił po spotkaniu Jaume Ponsarnau, trener dwunastej obecnie ekipy ligi hiszpańskiej. Ostatecznie Vital zakończył mecz z dorobkiem 13 oczek (oraz 8 asyst), Jackson miał 10 oczek (i 5 asyst), z dwucyfrową zdobyczą punktową spotkanie zakończyli także Ray Cowels, Marcel Ponitka, a przede wszystkim Aric Holman, który okazał się najlepszym strzelcem Legii. Zdobył 16 oczek, trafiając cztery trójki na cztery próby.
Koncentracja do końca
Jednak najbardziej charakterystyczna dla postawy Legii w środowym spotkaniu była inna akcja z jego udziałem. Bo Holman w samej końcówce dał się wyprowadzić z równowagi. Po tym, jak sędzia nie gwizdnął, w sytuacji gdy – według własnej oceny – był faulowany, krzyknął coś w stronę arbitra, za co został ukarany przewinieniem technicznym. Od razu pojawił się przy nim Jackson, żeby go uspokoić i niejako przypomnieć, że walka o jak najwyższą przewagę punktową musi trwać do samego końca, więc nie można sobie pozwalać na brak kontroli nad emocjami. Ta sytuacja najlepiej pokazuje postawę legionistów w rywalizacji z Bilbao Basket, którą można ocenić jako „żadnych indywidualnych popisów, mądrość w grze, a przede wszystkim – wspólny drużynowy wysiłek”. Holman w samej końcówce spotkania miał jeszcze inny trudny moment, gdy złapał się za nogę, potem nie mógł wrócić do obrony, a gdy kilka chwil później nastąpiła przerwa w grze, to z boiska zbiegał, lekko utykając. – Nie mam żadnego urazu. Czuję się bardzo dobrze – uspakajał podkoszowy Legii już po meczu, a wiadomo, że bez niego o skuteczną grę w Hiszpanii byłoby warszawskiej ekipie zdecydowanie trudniej.
– Cieszę się z wyniku końcowego, bo 19 punktów przewagi to bardzo dobry rezultat, jednak jesteśmy dopiero w połowie drogi – mówił trener Popiołek, którego bardzo długo znaliśmy jako świetnego teoretyka i specjalistę od rozpracowywania rywali. Co pokazywał jako... ekspert telewizyjny, objaśniający tajniki taktyczne oraz skaut pracujący dla reprezentacji prowadzonej przez Mike’a Taylora jako selekcjonera.