Piast w nowej sytuacji
To już jest kryzys. Coraz wyraźniej rysuje się scenariusz, w którym zespół z Gliwic rozgrywa najgorszy sezon od lat.
Pięć wiosennych meczów w lidze w wykonaniu Piasta to jeden remis i cztery porażki. W każdym przegranym spotkaniu gliwiczanie stracili trzy bramki. Oznacza to, że drużyna dała sobie wbić prawie tyle samo goli co w 18 jesiennych spotkaniach (wtedy w całej rundzie 14). Wiara, że zespół po raz kolejny rozegra znakomitą rundę wiosenną i rozgrywki zakończy tuż za strefą pucharową, ulatuje jak zima w marcu.
To napędzało Piasta w ostatnich sezonach. Tak było w minionych czterech. – Wiedząc, jak prezentujemy się wiosną, europejskie puchary, gdy popatrzymy na potencjał naszej drużyny, są możliwe – mówił w grudniu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” kapitan gliwickiej ekipy Jakub Czerwiński. Teraz jednak Piast, ale i Aleksandar Vuković są w zupełnie nowej rzeczywistości.
Pierwszy raz od 2018 roku
Dotychczasową, blisko półtoraroczną kadencję Vukovicia przy Okrzei można podzielić na cztery etapy. Najpierw – po przejęciu będącej w kryzysie drużyny od Waldemara Fornalika – było poznawanie zespołu. Szkoleniowiec z Serbii mówił, że pierwsze mecze traktuje jako okazję, by przyjrzeć się zawodnikom. Runda wiosenna była wystrzałowa. Piast punktował najlepiej w całej PKO BP Ekstraklasie. W tabeli za ten okres był pierwszy, lepszy od mistrzowskiego Rakowa Częstochowa.
Trzeci etap to ostatnia runda jesienna naznaczona remisami i grudniowym zrywem (wygrane z Lechem w Poznaniu 1:0 i 3:0 ze Stalą Mielec w Gliwicach). To dawało nadzieję, że wiosna znów będzie należała do Piasta. Nic z tego, już wiadomo, że drużynę czeka walka o utrzymanie, z czym Piast po raz ostatni miał do czynienia w 2018 roku. Wtedy uratował się dopiero w ostatniej kolejce, pokonując Bruk-bet Termalicę (a w kolejnym sezonie zdobył mistrzostwo Polski).
Zmarnowany karny
W piątek wieczór gliwiczanie byli blisko, aby ugrać przynajmniej punkt. Ale zawiódł nawet ten, który nie zawodzi. Karnego nie wykorzystał bowiem Patryk Dziczek. Jeszcze w pierwszej połowie wykorzystał rzut karny – po raz siódmy w tym sezonie, dzięki czemu nadal jest najlepszym strzelcem Piasta. Ósmą próbę, przy stanie 3:2 dla Radomiaka, zmarnował. Strzelając z jedenastu metrów, Dziczek poprzednio pomylił się niemal rok temu – 12 marca 2023 nie pokonał Filipa Bednarka z Lecha. Mało tego, niewykorzystany karny z Radomiakiem to dopiero jego druga zmarnowana szansa na szesnaście prób w seniorskiej karierze. Niesprawiedliwym uproszczeniem byłoby powiedzieć, że Dziczek jest winny porażki z drużyną z Radomia. W Piaście zgrzyta w wielu innych elementach. Wyraźnie poziom obniżyli Ariel Mosór i Arkadiusz Pyrka, dwaj młodzieżowcy z największym potencjałem sprzedażowym. Skuteczności nie poprawiło sprowadzenie Fabiana Piaseckiego do ataku. Były piłkarz Rakowa był mobilny, biegał między obrońcami, ściągał ich na siebie, robiąc miejsce dla innych. Ale podstawowym zadaniem napastnika jest jednak strzelanie goli. Piasecki w pięciu ligowych meczach w barwach Piasta nie zdobył bramki. W ogóle po raz ostatni w PKO BP Ekstraklasie do siatki trafił jeszcze w sezonie 2022/23 – w 30. kolejce w wygranym 4:0 spotkaniu z Lechią. Trudno spodziewać się, że grę ofensywną nagle odmieni przyjście Waleriana Gwilii, którego Piast zakontraktował kilka dni temu. Dyspozycja byłego piłkarza m.in. Górnika Zabrze, Legii Warszawa i Rakowa jest wielką zagadką – ostatni raz w meczu o stawkę wziął on udział w sierpniu 2022 roku. Prawie cały poprzedni rok kalendarzowy był bez klubu. Trenował co prawda z Legią Warszawa i Slovanem Bratysława, ale to nie to samo. Pozostaje też kwestia, czy akurat nowy ofensywnie grający pomocnik był tym, czego Piast potrzebował najbardziej. W końcu na wyżyny nie wznoszą się bramkarze. Już pod koniec rundy jesiennej Karol Szymański zmienił Františka Placha. Wiosną grają w zasadzie na zmianę. Czy to dobrze? – To nie buduje pewności siebie u bramkarza. Szymański wystąpił w ostatnich meczach rundy i nie puścił gola. Potem przepracował okres przygotowawczy, więc nie zdziwiło mnie, że zagrał w pierwszym spotkaniu. Na tym polega specyfika tej pozycji, że czasem trzeba długo czekać na swoją szansę. Szymański się doczekał. Nie chcę występować w roli doradcy „Vuko”, ale dalej stawiałbym na Szymańskiego – mówił niedawno w „PS” były słowacki bramkarz Jan Mucha, który z Vukoviciem pracował w sztabie Legii Warszawa.
Mecze prawdy przed Piastem
Już we wtorek gliwiczan czeka dokończenie od 14. minuty meczu z Puszczą Niepołomice, potem – przed przerwą na reprezentację – wyjazd do Warszawy na spotkanie z Legią. Brak przynajmniej trzech punktów w tych dwóch spotkaniach spowoduje, że w Gliwicach może zrobić się bardzo nerwowo, a dotarcie do półfinału Pucharu Polski (w nim 3 kwietnia Piast zagra w Krakowie z Wisłą) nie poprawi ogólnego obrazu.