Ruch przegrał ze Stalą i wirusem
Po pokonaniu Piasta w ubiegłej kolejce i pierwszym zwycięstwie od lipca u Niebieskich odżyły nadzieje na utrzymanie. Plany na pójście za ciosem w Mielcu zniweczyły jednak problemy zdrowotne.
Ffektowna wygrana z Piastem Gliwice (3:0) w połączeniu z punktami traconymi przez głównych rywali w walce o utrzymanie – Koronę Kielce i Puszczę Niepołomice – sprawiły, że w obozie Ruchu zagościł dawno niewidziany optymizm. Dobre nastroje w szatni Janusza Niedźwiedzia panowały jednak tylko w trakcie przedmeczowego tygodnia, bo w nocy z piątku na sobotę przez zespół przetoczył się tajemniczy wirus, który zdziesiątkował nie tylko kadrę pierwszej drużyny, ale i członków sztabu oraz pracowników administracyjnych.
Ruch chciał przełożyć
Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że Ruch niedzielny mecz w Mielcu chciał po prostu przetrwać, jedynie minimalizując ryzyko potencjalnych strat. Nie mogło być inaczej, skoro ostatnia nieobecność w kadrze zespołu Janusza Niedźwiedzia pojawiła się na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem, gdy w miejsce Miłosza Kozaka do wyjściowego składu wskoczył Tomasz Foszmańczyk. Skrzydłowy dołączył do listy wykluczonych z powodu choroby, na której znalazły się nazwiska Patryka Sikory, Adama
Vlkanovy i Patryka Stępińskiego, z powodu kontuzji nie mogli zagrać Maciej Sadlok oraz Tomasz Wójtowicz, a w wyniku nadmiaru żółtych kartek pauzował Robert Dadok. Okazję do debiutu w wyjściowym składzie w meczu PKO BP Ekstraklasy dostał wypożyczony z Lecha Poznań Filip Wilak, zaś na ławce usiadło dwóch rezerwowych bramkarzy: Michał Buchalik i Jakub Bielecki. Po zdiagnozowaniu sytuacji przed sobotnim wyjazdem do Mielca Ruch podjął próbę przełożenia meczu. Na taką propozycję nie przystali jednak gospodarze, a ostatnie godziny
przed spotkaniem upływały na przepychankach w mediach społecznościowych w kwestii, kto z Chorzowa, o której i w jakim trybie kontaktował się ze Stalą.
Minuty młodzieżowców
Niebiescy, przystępując do gry w Mielcu, mieli w głowach szlachetną zasadę: dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Nie ulegało jednak wątpliwości, że w wyjazdowym pojedynku z rozpędzoną Stalą mogliby mieć trudności nawet w pełnym składzie, a gospodarze szybko narzucili swoje warunki, zdobyli dwie bramki i kontrolowali losy rywalizacji do ostatniego gwizdka sędziego. Przemeblowany Ruch nie wszystko mógł nadrobić wolą walki oraz charakterem, bo eksperymentalny skład był niezgrany i łatwo tracił kolejne gole.
Wszystko, o co mógł zadbać trener Niedźwiedź na stadionie Stali, z biegiem czasu sprowadziło się już do nabijania minut w klasyfikacji młodzieżowców, bo na tym polu po pierwszej części sezonu Ruch miał niemałe zaległości. Poza Wilakiem na murawie mieliśmy więc okazję zobaczyć m.in. urodzonego w 2006 roku Bartłomieja Barańskiego. Jednak maksimum, na jakie było stać jego kolegów, okazał się honorowy gol Josemy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ruch pozostał na przedostatnim miejscu w tabeli, jednak dzięki wcześniejszym wynikom Korony i Puszczy w tej kolejce wciąż ma ich w zasięgu. Plan na kolejne dni to opanowanie sytuacji kadrowej, odbudowanie wiary w utrzymanie oraz pełna koncentracja na wielkich derbach Śląska na Stadionie Śląskim (16.03). KAROL BUGAJSKI