Do Płocka po komplet
To wyjątkowy mecz dla trenera gości Pavola Staňo, który jeszcze niedawno prowadził Nafciarzy.
Pavol Staňo w Płocku przeszedł prawdziwą drogę od bohatera do zera. W zeszłym sezonie znajdował się z Nafciarzami na szczycie tabeli, a ostatecznie klub niespodziewanie spadł do I ligi. Teraz wróci na Stadion im. Kazimierza Górskiego, ale już w roli trenera Górnika Łęczna.
Spadek, który trudno wytłumaczyć
Degradacja Wisły Płock była jedną z najbardziej niespodziewanych w ostatnich latach. Do dzisiaj konkretnej przyczyny klęski nie zna sam Staňo, dla którego była to wielka porażka. – Wpływ na taki rozwój wydarzeń miało wiele czynników, nie tylko moje umiejętności. Uważam, że w Płocku pracowaliśmy dobrze, wielu piłkarzy się rozwinęło, a o spadku zadecydowało kilka meczów na koniec sezonu – opowiadał sam zainteresowany w rozmowie z „PS”. Łączny bilans Staňo w Płocku to 16 zwycięstw, 7 remisów oraz 21 porażek. Dziesięć przegranych z tego bilansu miało miejsce w ostatnich trzech miesiącach pracy słowackiego szkoleniowca. – Osiem kolejek przed końcem mieliśmy 36 punktów, podczas gdy w ostatnich latach utrzymanie dawało od 32 do 35 punktów. W takim układzie degradacji nikt nie zakładał, tym bardziej zimą, kiedy sprzedaliśmy zawodników za ponad 2 mln euro – mówił sam zainteresowany.
Po pracy w Płocku Staňo łączony był z kilkoma klubami w Polsce i ostatecznie zakotwiczył w Górniku Łęczna, gdzie ma powalczyć o awans do elity. Jak sam zapewnia, Górnik pod jego wodzą ma nie tylko zdobywać punkty, ale również grać w piłkę ładnie dla oka. – Mam nadzieję, że będziemy prezentować futbol totalny – mówił odważnie przed startem rozgrywek. Początek roku w wykonaniu Dumy Lubelszczyzny jest całkiem udany. W pierwszych trzech meczach Górnik nie stracił ani jednego gola, remisując 0:0 z Miedzią oraz wygrywając 2:0 z GKS Tychy i 1:0 z Chrobrym Głogów. Przed tygodniem w derbach województwa ekipa z Łęcznej po zaciętym boju zremisowała z Motorem 1:1. A sukcesem Staňo są nie tylko wyniki, ale również znakomita postawa Kacpra Łukasiaka. Młodzieżowiec, który jest wypożyczony z Pogoni Szczecin, otrzymał od 46-letniego szkoleniowca ogromny kredyt zaufania. Każdy z wyżej wspomnianych meczów rozpoczynał w wyjściowym składzie i dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców.
Płacą za błędy w defensywie
W Płocku Staňo zastąpił Marek Saganowski, ale on nie potrafił ani ostatecznie utrzymać Wisły w PKO BP Ekstraklasie, ani wyprowadzić zespołu na prostą w Fortuna 1. Lidze. 45-latek został zwolniony już w listopadzie, a zastąpił go Dariusz Żuraw, pod wodzą którego płocka drużyna odniosła pięć zwycięstw w dziesięciu meczach i jeszcze liczy się w walce o baraże. Nie da się jednak ukryć, że największy ciężar gry i wyników spoczywa na Łukaszu Sekulskim, czyli najlepszym strzelcu całych rozgrywek (13 goli). Głównym kłopotem Nafciarzy jest to, że zespół hurtowo traci gole. W czterech meczach rozegranych w 2024 roku Wisła dała się zaskoczyć aż osiem razy. Najwięcej emocji wzbudziło ostatnie starcie z Bruk-betem Termalicą, które płocczanie zremisowali 2:2, ale ich zdaniem w osiągnięciu celu przeszkodził sędzia i system VAR. W drugiej połowie arbitrzy anulowali gola Oskara Tomczyka, bo wcześniej doszło do faulu w środku boiska. – Zabrali pierwszą bramkę 18-latkowi, reprezentantowi Polski. Być może zabrali nam pieniądze przy transferze. VAR miał pomagać, naprawiać sytuacje czarno-białe, zero-jedynkowe, a nie wątpliwe i zmieniać decyzje podjęte przez sędziów na boisku – mówił dla „PS” zdenerwowany prezes Wisły Piotr Sadczuk.
W poniedziałkowym meczu celem obu drużyn powinno być wyłącznie zwycięstwo. Górnik traci do strefy barażowej tylko jeden punkt, z kolei Nafciarze mają o dwa oczka mniej niż szósta Miedź Legnica. Zarówno dla jednych, jak i drugich awans do Top 6 to cel minimum na tę rundę.