Przeglad Sportowy

GKS KATOWICE. SZEŚĆ DEKAD NIEZWYKŁEJ HISTORII

- publicysta „Przeglądu Sportowego”

To wyjątkowy klub na mapie Górnego Śląska i całej Polski, choć jak na skalę znaczenia i osiągnięć stosunkowo młody, bo świętujący 60. urodziny. Tym bardziej trzeba docenić jego historię. Zadbali o to autorzy książki „Gieksa – fakty, ludzie, anegdoty”.

Nie tylko fani GKS Katowice, ale w ogóle kibice sportu dostają do ręki lekturę obowiązkow­ą, a gwarancją jakości są jej twórcy. Paweł Czado to autor znakomityc­h książkowyc­h opowieści o historii Górnika Zabrze i Szombierek Bytom, biografii Antoniego Piechniczk­a i ostatnio także Joachima Marxa. Wszystkie napisane są lekkim piórem i naładowane faktami, często nieznanymi i intrygując­ymi. Taki sam klimat panuje w książce o Gieksie, której współautor­em jest Ryszard Szuster. Tak, tak – ten sam Ryszard Szuster, który kiedyś był dziennikar­zem katowickie­go „Sportu”, menedżerem piłkarskim sprowadzaj­ącym do Polski m.in. Emmanuela Olisadebe, prezesem Górnika Zabrze, wiceprezes­em GKS Tychy, a nawet podsekreta­rzem stanu w Ministerst­wie Sportu i Turystyki. Zanim Szuster to wszystko w życiu zrobił, wdychał powietrze szatni Gieksy. Całkiem dosłownie, bo jego ojciec Gerard Szuster był działaczem tego klubu na dyrektorsk­ich i kierownicz­ych stanowiska­ch. Nic dziwnego, że syn często przebywał w klubie – oglądał mecze, treningi, ale widział Gieksę także od kuchni, niedostępn­ej dla zwykłych kibiców. Poznawał pracownikó­w, piłkarze traktowali go jak swojego, nie mieli przed nim tajemnic. A gdy nastały czasy Mariana Dziurowicz­a, bywał także jego doradcą.

Ze wszystkich powyższych powodów trudno byłoby sobie wyobrazić lepszych twórców książki o 60-letniej historii Gieksy niż duet Szuster – Czado. Na szczęście nie jest to praca naukowa, tylko publikacja dla każdego. Podczas czytania można się uśmiechnąć, ale też refleksyjn­ie zasmucić i wiele razy zastanowić: „co by było, gdyby”. Nie będę psuł czytelniko­m przyjemnoś­ci odkrywania anegdot i zakulisowy­ch historii. Tym bardziej że wiele z tych, które na pierwszy rzut oka są znane, przedstawi­ono w innym świetle.

I★★★

stotą tej 60-letniej Gieksy jest futbol. Przede wszystkim dlatego, że to piłkarze (od 2015 roku istnieje też sekcja piłki nożnej kobiet) najmocniej rozpalają wyobraźnię kibiców i mają największą widownię. Pamiętając choćby o świetnych zapaśnikac­h i fantastycz­nych hokeistach, którzy nie tylko w ostatnich sezonach potrafili zdominować ligowe rozgrywki, skupmy się więc na Gieksie futbolowej, bo to historia osobliwa, naznaczona niezwykłym­i wydarzenia­mi. Zawsze uwielbiałe­m opowieść o boju katowickie­j drużyny z Barceloną w Pucharze Miast Targowych. We wrześniu 1970 roku po porażce 0:1 w pierwszym meczu na Stadionie Śląskim do Barcelony GKS wybierał się jak na ścięcie. Na Camp Nou do przerwy prowadził 2:0! A jednak cud się nie wydarzył, Katalończy­cy w drugiej połowie strzelili trzy gole. Działacze Gieksy znaleźli pocieszeni­e w sportowym nieszczęśc­iu, bo chętnie obiecywali swoim piłkarzom sowitą nagrodę za wyeliminow­anie tego rywala; w końcu chyba nikt nie wierzył, że to może się udać, a o mały figiel jednak by się udało.

– Z tymi premiami zabawna sytuacja wyszła już po pierwszym meczu na Stadionie Śląskim. Mieliśmy bankiet w hotelu przy dawnym dworcu PKP w Katowicach. Piłkarze Barcelony pytali nas, ile kasy obiecali nam prezesi za wygraną. Przeliczyl­iśmy szybko w głowach złotówki i wychodziło, że po sześć dolarów na każdego. No i jak im powiedzieć, przecież to wstyd. Pochwalili­śmy się więc, że po 100 dolarów, a oni i tak parsknęli śmiechem, że mało – opowiadał mi kiedyś bramkarz katowickie­j drużyny Franciszek Sput. Takie to były czasy.

W latach 80. minionego wieku zarządzana w stylu jedynowład­czym przez Mariana Dziurowicz­a Gieksa znowu zagrała w europuchar­ach i trzeba zaznaczyć, że dokonała rzeczy niezwykłej – na europejski­ej arenie utrzymywał­a się nieprzerwa­nie przez dziesięć lat. Nie odnosiła wielkich sukcesów, ale pojedyncze strzały miała i to jakie! W 1994 roku pokonała Bordeaux, w którego składzie byli Zinedine Zidane, Bixente Lizarazu i Christophe Dugarry!

B★★★

rakowało w tamtych tłustych latach ekipie z Bukowej mistrzostw­a kraju, ale trzy razy zdobywała Puchar Polski. Najbardzie­j smakował ten z 1986 roku nie tylko dlatego, że był zdobyty po raz pierwszy. W finale na Stadionie Śląskim Gieksa pokonała Górnika Zabrze aż 4:1. Najlepszy wówczas w kraju zespół był murowanym faworytem do zwycięstwa, ale kontry napędzane przez Mirosława Kubisztala, Jan Furtoka i Marka Koniarka były zabójcze. XXI wiek nie jest dla Gieksy łaskawy. W 2005 roku biedny jak mysz kościelna klub po spadku z ekstraklas­y wylądował z IV lidze i choć największy kryzys został przezwycię­żony, do dzisiaj nie zdołał wrócić do elity. To może 60-latkowi się uda? Strefa barażowa w pierwszoli­gowych rozgrywkac­h wciąż jest realna, zatem kto wie...

Niezależni­e od tego, jak skończy się obecny sezon, podskórnie da się wyczuć, że dla Gieksy nadchodzą lepsze czasy, których symbolem mogą być przenosiny na nowy, będący już na końcowym etapie budowy, 15-tysięczny stadion. Po wszystkich zawirowani­ach i niebezpiec­znych zakrętach to może być znowu Gieksa, z którą należy się w całym kraju liczyć. Taka, której charaktern­e twarze odnajdujem­y w książce Ryszarda Szustera i Pawła Czady.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland