Nasi szybko odpadli z gry
Polscy skoczkowie ponieśli w Oslo duże straty do czołówki turnieju Raw Air. W klasyfikacji tej imprezy prowadzi Austriak Stefan Kraft, który jest również o krok od zdobycia swojej trzeciej Kryształowej Kuli.
Raw Air jest ostatnią dużą imprezą kończącego się Pucharu Świata 2023/24. Dotychczasowe występy Polaków w bieżącej edycji tego cyklu nie dawały nam powodów, by sądzić, że nasi reprezentanci odegrają w turnieju znaczące role. A już po trzech dniach zmagań na Holmenkollen nie mamy co do tego złudzeń. Zaledwie dwóch Biało-czerwonych zdołało wywalczyć punkty w obu konkursach, ale żadnego z nich nie ma w czołowej dziesiątce klasyfikacji imprezy.
Trudny weekend Zniszczoła
Największe nadzieje wiązaliśmy z występem Aleksandra Zniszczoła, który ostatnio zapracował na miano lidera naszej reprezentacji, a tydzień temu w Lahti po raz pierwszy w karierze stanął na podium PŚ. Skocznia w Oslo jednak zupełnie nie leży zawodnikowi z Wisły, który do tej pory w elicie nigdy nie zdobył na niej pucharowych punktów. Nie wywalczył ich również w sobotę, bo zajął dopiero 41. miejsce. Przełamanie nastąpiło natomiast w niedzielę. Najpierw Zniszczoł błysnął w prologu, w którym był piąty, a potem w zawodach uplasował się na dziesiątym miejscu. – Skocznia została odczarowana. Może nie do końca, ale zdobyłem punkty i to się liczy. W konkursie pierwszy skok jednak strasznie spóźniłem, z kolei w drugim odbiłem się za wcześnie. Całe szczęście, że to Oslo się kończy – mówił 30-latek po zawodach w Eurosporcie. – W Trondheim będzie się trzeba skupić i szybko zaadoptować, a przede wszystkim utrzymać rytm. Może trochę mnie to martwi, że przechodzimy na obiekt normalny. Ale jestem przekonany, że jeśli oddam dobre skoki, to stać mnie, aby znów znaleźć się w czołowej dziesiątce – dodał Zniszczoł.
Czekał ponad cztery lata
Tylko w jednym konkursie, podobnie jak Zniszczoł, punkty zdobył Kamil Stoch. W sobotę po pierwszej serii zamykał pierwszą dziesiątkę, ale słabsza druga próba zepchnęła go o sześć miejsc. Dzień później Stoch nie wywalczył już przepustki do finału. Dwa razy wchodzili natomiast do niego Żyła i Maciej Kot. Żyła dwukrotnie plasował się w drugiej dziesiątce (12. i 19.), a w klasyfikacji Raw Air zajmuje 14. pozycję, będąc najlepszym z Biało-czerwonych. – Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę oddałem jeden skok lepszy, drugi gorszy.
Generalnie jestem w miarę zadowolony, bo było trochę lepiej niż w Lahti – stwierdził Żyła.
Pewne powody do satysfakcji miał także Kot, który w obu konkursach jednego weekendu PŚ zapunktował po raz pierwszy od ponad czterech lat. – Zawsze wychodzę z założenia, że trzeba walczyć do ostatniego skoku w sezonie. Nawet jeśli dopiero ostatnia próba zimy będzie dobra, to może ona zaprocentować na przyszłość. Myślę, że cały weekend był dla mnie udany. Analizy, których dokonywaliśmy tutaj wspólnie z trenerem, okazały się owocne – skomentował 32-latek. – Z Maćka jestem najbardziej zadowolony, bo to jego najlepsze występy w tym sezonie. Olek skończył w niedzielę tam, gdzie jego miejsce. Bo dzisiaj to zawodnik czołowej dziesiątki PŚ – podsumował trener Thomas Thurnbichler. Po trzydniowej rywalizacji w Oslo w turnieju Raw Air prowadzi Stefan Kraft, który wygrał sobotnie zawody, a poza tym wykorzystał potknięcie Ryoyu Kobayashiego i jest już bardzo bliski triumfu w całym sezonie PŚ. W niedzielę zwyciężył zawodnik gospodarzy Johann Andre Forfang, a za nim znaleźli się wspomniani Japończyk i Austriak.
Przedwczesny koniec koszmaru
W Raw Air rywalizują także panie (wyniki i klasyfikacja na str. 37). Do Norwegii udały się trzy nasze zawodniczki:
Anna Twardosz, Pola Bełtowska oraz Nicole Konderla, ale w akcji pozostały już tylko dwie. Konderla w piątek oddała na Holmenkollen jeden skok treningowy. Wylądowała na 85. metrze i postanowiła wycofać się z dalszej rywalizacji. A w niedzielę poinformowała, że dla niej tegoroczny sezon dobiegł już końca. „Strach boi się odważnych… W tym momencie odwagą było dla mnie podjęcie tej decyzji” – napisała w internecie. Przypomnijmy, że zawodniczka, która w ostatnich latach była liderką polskiej kadry, w tegorocznym PŚ nie zdobyła choćby punktu. 22-latka miała problemy z porozumieniem się z nowym szkoleniowcem naszej reprezentacji, Austriakiem Haraldem Rodlauerem i tej zimy startowała głównie na zapleczu elity.