Nie chcieli, żeby machał chorągiewką
Wszystko wskazuje na to, że Alexander Stöckl przestanie być trenerem norweskiej kadry skoczków. Przypomnijmy, że szkoleniowiec po raz ostatni pojawił się w gnieździe trenerskim podczas MŚ w lotach w Bad Mitterndorf (25–28 stycznia). Później skoczkowie wystosowali list do federacji, w którym zażądali zmiany na stanowisku opiekuna reprezentacji, wskazując na złą atmosferę w zespole i kiepską organizację. Stöckla zabrakło podczas kolejnych weekendów PŚ i podobnie sytuacja wygląda podczas rozgrywanego w Norwegii turnieju Raw Air. Zawodnicy proponowali co prawda, aby selekcjoner pojawił się na zawodach, jednak w innej roli. – Jak dla mnie, to mógł być tutaj pod zeskokiem. Mówiło się, że przyjedzie pożegnać się z Norwegią – powiedział Halvor Egner Granerud. – Chciałem pełnić rolę głównego trenera, ale zawodnicy tego sobie nie życzyli. Powiedzieli, że mogę przyjechać, ale nie mogę im machać flagą. Poprosiłem o zrozumienie, że nie jest to możliwe. Przecież nie pozwolono mi być głównym trenerem – skomentował Austriak.
W piątek, czyli w dniu otwarcia Raw Air, o zakończenie współpracy z federacją ze skutkiem natychmiastowym poprosił dyrektor norweskich skoków Claas Brede Brathen. To o tyle zaskakujące, że i tak miał odejść ze stanowiska z końcem kwietnia. Ruch Brathena był głównie wyrazem protestu wobec sposobu, w jaki potraktowano Stöckla. – Udział w Raw Air bez Alexa uważam za brak szacunku i dlatego poprosiłem dziś Arne Baumanna o zwolnienie mnie z obowiązku pracy do końca mojego kontraktu – skomentował Brathen w rozmowie z VG. – Jeśli miałbym użyć jak najmniej słów, aby opisać to, co się stało, użyłbym sformułowania „zamach stanu”. Uważam, że komitet ds. skoków nie powinien był zajmować się sprawą w taki sposób. Miało to poważne konsekwencje. Alex to lojalny pracownik i dżentelmen. Nigdy, przenigdy nie słyszałem, by mówił coś negatywnego o kimkolwiek innym – ocenił.
W zaistniałej sytuacji trudno sobie wyobrazić, aby Stöckl pozostał w Norwegii na kolejny sezon. Na brak pracy nie powinien jednak narzekać. W środowisku już spekuluje się, że zainteresowana zatrudnieniem Austriaka, np. w roli dyrektora sportowego, może być między innymi polska federacja. BW