Realna moc
Trefl Sopot najlepszą obecnie ekipą OBL?
Czy Anwil Włocławek powinien być odbierany jako pierwsza, czyli największa siła w Orlen Basket Lidze? Zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza prowadzi w tabeli ekstraklasy, jednak ostatnie wyniki wskazują na to, że najmocniejszej aktualnie ekipy w polskiej koszykówce należy poszukać w innym mieście. A w pierwszej kolejności wypadałoby kierować oczy na Trójmiasto. Anwil w czwartek przegrał mecz w 23. kolejce z Polskim Cukrem Startem. W Lublinie było 88:80 dla gospodarzy. Jedno spotkanie to zbyt mało na wyciąganie daleko idących wniosków, dlatego włocławianom warto przyjrzeć się w perspektywie dziewięciu ostatnich występów. 26 grudnia w spotkaniu z Legią jako lider przegrali pierwszy raz w sezonie i od tamtego występu mają bilans pięciu zwycięstw i trzech porażek, a szczególną uwagę zwraca to, że przegrywali właśnie z zespołami, które plasują się tuż za nimi w tabeli – z Treflem i Kingiem Szczecin, który wydaje się odzyskiwać mistrzowską formę. Na tym zespole najmocniej odbiło się chyba nowe doświadczenie w postaci łączenia występów w lidze oraz w Basketball Champions League. King był już uznawany za drużynę, która dryfuje w kierunku bycia ligowym średniakiem. Wątpiono w umiejętności trenerskie Arkadiusza Miłoszewskiego i zdolności rozgrywającego Andrzeja Mazurczaka.
Jednak po zakończeniu przygody w pucharach zespół ze Szczecina w końcu złapał odpowiedni rytm. Ma za sobą sześć wygranych z rzędu i chyba spróbuje zaatakować pierwsze miejsce po sezonie zasadnicznym, szczególnie że ma lepszy (o punkt!) bilans bezpośrednich meczów z Anwilem. Największą mocą imponuje – przynajmniej nam – Trefl Sopot. Szczególnie dlatego, że ten zespół wie, jak wygrywać z czołówką. W tym roku ma za sobą wygrane z Kingiem, Anwilem, Stalą Ostrów Wlkp., a w sobotę w stolicy okazał się zdecydowanie lepszy od Legii, zwyciężając 85:70.
Stołeczna ekipa jest w jakiś sposób usprawiedliwiona. Świetnie zagrała u siebie w Pucharze Europy FIBA z Bilbao Basket, a w środę będzie bronić na wyjeździe 19-punktowej zaliczki (83:64). Stawką jest awans do półfinału rozgrywek. Legia wciąż ma szansę powtórzyć wyczyn Anwilu z poprzedniego sezonu, który jako pierwsza polska ekipa w historii zdobył europejskie trofeum. W lidze kosztowało go to jednak wiele – do play-off przystępował z siódmego miejsca i już w pierwszej rundzie zmierzył się z późniejszym mistrzem kraju ze Szczecina. Ćwierćfinał rozgrywany był już po zakończeniu rywalizacji w pucharach i obie ekipy stoczyły wyrównaną i stojącą na wysokim poziomie serię. Tabela po prostu nie zawsze oddaje rzeczywisty układ sił w lidze. RT