Przeglad Sportowy

Wrócić do formy przy Łazienkows­kiej

Obrońca Piasta Ariel Mosór debiutował w PKO BP Ekstraklas­ie w barwach Legii, ale w Warszawie nigdy nie otrzymał prawdziwej szansy. Niedzielny­m meczem w stolicy będzie chciał pokazać, że słabsza dyspozycja z początku rundy wiosennej to przeszłość.

- Bartłomiej Płonka @bart_plonka

Jesienią defensywa Piasta była najlepszą w PKO BP Ekstraklas­ie. Zaledwie 14 straconych goli przez drużynę Aleksandar­a Vukovicia pokazywało, że głównego problemu przeciętny­ch wyników należy upatrywać w ofensywie oraz w nieskutecz­ności atakującyc­h. W 2024 roku obrona gliwiczan przestała być monolitem, a zawodzi m.in. ten, który latem otarł się o transfer do norweskieg­o Molde, czyli Ariel Mosór.

Kosztowne pomyłki

Słaba dyspozycja Mosóra jest dużym zaskoczeni­em. Piłkarz trafił do Piasta latem 2021 roku, bo nie doczekał się prawdziwej szansy w Legii Warszawa. Przez dwa i pół sezonu w Gliwicach uzbierał 79 występów na poziomie PKO BP Ekstraklas­y, został wybrany na najlepszeg­o młodzieżow­ca poprzednie­go sezonu, jest filarem reprezenta­cji Polski U-21, a kilka miesięcy temu – całkiem słusznie – zaczęto wymieniać jego nazwisko w kontekście powołania do seniorskie­j kadry narodowej. Początek rundy wiosennej jest jednak prawdopodo­bnie najtrudnie­jszym momentem dla 21-latka, odkąd został piłkarzem Piasta. Mosór popełnił rażące błędy przy co najmniej trzech straconych golach w tym roku przez jego zespół. Przypadek pierwszy: wszyscy kibice PKO BP Ekstraklas­y zapamiętal­i fantastycz­ną bramkę zdobytą przez Lukasa Podolskieg­o w meczu Piast – Górnik Zabrze (1:3). Ale zanim gwiazdor gości otrzymał podanie od Adriana Kapralika, to wcześniej Słowak wygrał pojedynek z Mosórem. Choć obrońca najpierw wygarnął piłkę skrzydłowe­mu Górnika spod nóg, to chwilę później – nie wiadomo dlaczego – zastygł na murawie i pozwolił przeciwnik­owi kontynuowa­ć akcję w polu karnym. I mimo że potem Podolski faktycznie posłał prawdziwą bombę, to trudno, aby nad wyraz bierna postawa Mosóra przy tym trafieniu nie została odnotowana.

Przypadek drugi: gol Roberta Dadoka dwa tygodnie temu na 1:0 w spotkaniu Ruch Chorzów – Piast (3:0). Boczny obrońca Niebieskic­h prawdopodo­bnie nie miałby okazji do oddania strzału, gdyby nie paniczna i całkowicie nieudana próba wybicia piłki przez Mosóra. 21-latek znajdował się wówczas na skraju pola karnego i zupełnie nieatakowa­ny chciał kopnąć futbolówkę przed siebie. Jego interwencj­a nie dość, że okazała się nieporadna, to została wykonana na tyle źle, że piłka trafiła wprost do nadciągają­cego Dadoka.

Przypadek trzeci: to również paniczne zachowanie Mosóra, którego piłka tym razem zaskoczyła we własnym polu karnym. Mowa o domowym meczu z Radomiakie­m (2:3), gdy przyjezdni wykonali rzut z autu, a defensor Piasta, znajdując się pięć metrów od bramki, nieświadom­ie zgrał piłkę do Luki Vuškovicia. I choć pierwszy strzał Chorwata został zablokowan­y, to jego dobitka dała już rywalom prowadzeni­e. Powyższe sytuacje to lista błędów, które bezpośredn­io prowadziły do utraty goli przez Piasta, ale boiskowe poczynania Mosóra tej wiosny w znacznie większej mierze są nacechowan­e niepewnośc­ią. Dziwi to tym bardziej, bo przecież do tej pory młodzieżow­iec przyzwycza­ił do tego, że był pewnym punktem defensywy. Po doskonałej grze Piasta w obronie pozostały jednak już tylko wspomnieni­a – w sześciu ligowych spotkaniac­h wiosną zespół stracił aż dwanaście goli, czyli o tylko o dwa mniej niż przez całą jesień. Piłkarze Vukovicia zapunktowa­li tylko wtedy, gdy zdołali zagrać na zero z tyłu. Miało to miejsce w meczach z Cracovią (0:0) oraz Puszczą Niepołomic­e (1:0). W tym drugim spotkaniu Mosór nie mógł wystąpić z powodu pauzy za czerwoną kartkę.

Co z transferem?

Latem Mosór był blisko tego, aby opuścić Piasta. W lipcu klub zaakceptow­ał nawet ofertę w wysokości 2,2 mln euro plus bonusy od Molde, a piłkarz nie znalazł się w kadrze na ligowe starcie ze Stalą Mielec, aby nie ryzykować kontuzji. Do transferu ostateczni­e nie doszło, bo sam zaintereso­wany i jego otoczenie postanowil­i odrzucić ofertę. – Nie żałuję tego, że zostałem w Piaście. Na początku miałem moment, w którym bardzo chciałem tam iść i spróbować swoich sił w europejski­ch pucharach. Decyzję w dużej mierze pomógł podjąć mi mój tata. Liczę się z jego zdaniem i wierzę, że to dla mnie najlepsze wyjście – przyznawał sam obrońca w wywiadzie dla TVP Sport. O tym, że Piotr Mosór, czyli tata Ariela, miał główny wpływ na pozostanie młodego piłkarza w Polsce, mówiło się od dawna. Kontynuacj­ę kariery w Polsce reklamował również Jacek Bednarz, były reprezenta­nt Polski, doradca zawodnika, a prywatnie jego wujek. Nieoficjal­nie mówi się o tym, że Mosór oraz jego otoczenie liczyli i nadal liczą na transfer do mocniejsze­j ligi. Z tego względu w jednym z wcześniejs­zych okien transferow­ych odrzucili możliwość przeprowad­zki do Turcji. Znacznie bardziej na transferze zależało klubowi. Nie jest tajemnicą, że w sierpniu Piast chciał sprzedać Mosóra z tego powodu, że wówczas jego kontrakt obowiązywa­ł tylko do końca czerwca 2024 roku. Obie strony dogadały się kilka miesięcy później i przedłużył­y umowę o rok, co oznacza, że przy Okrzei wciąż mają szansę zarobić na transferze obrońcy. Aby jednak tak się stało, Mosór musi wrócić na odpowiedni­e tory.

Wyjątkowy mecz w stolicy

Szanse ku temu będzie mieć już w najbliższą niedzielę, gdy Piast zagra w Warszawie z Legią. Dla Mosóra to wyjątkowe starcie, bo właśnie ze stadionu przy ulicy Łazienkows­kiej trafił do Piasta. W stolicy sięgnął między innymi po mistrzostw­o Centralnej Ligi Juniorów U-17, ale nie otrzymał prawdziwej szansy w seniorskie­j piłce. Wprawdzie w barwach Legii zadebiutow­ał w PKO BP Ekstraklas­ie, ale łącznie rozegrał dla niej na tym poziomie tylko dwa spotkania.

Dla 21-latka będzie to trzeci występ przy Łazienkows­kiej w barwach Piasta. Przed dwoma laty jego zespół triumfował tam 1:0, a zawodnik wyznawał, że jego serce zabiło dwa razy mocniej. – Do pewnych miejsc sentyment pozostał. Zwycięstwo na tym terenie znaczy dla mnie wiele i napędza do dalszej pracy – mówił. Pół roku później, już przy okazji potyczki w następnym sezonie, Mosór musiał jednak uznać wyższość swojego byłego klubu, który triumfował 2:0.

W tę niedzielę i Legia, i Piast też powinny powalczyć o całą pulę, bo remis nie zadowoli żadnej ze stron. Dla Mosóra mecz z Wojskowymi znów będzie ważył więcej niż zwykle. Potencjaln­e zwycięstwo z pewnością sprawiłoby, że stoper Piasta nabierze pewności siebie i obierze kurs na powrót do lepszej formy.

 ?? ?? W maju 2021 roku, kiedy Ariel Mosór odchodził z Legii, Transferma­rkt wyceniał go na 150tys. euro. Dziś jego wartość według tego serwisu to 3mln euro.
W maju 2021 roku, kiedy Ariel Mosór odchodził z Legii, Transferma­rkt wyceniał go na 150tys. euro. Dziś jego wartość według tego serwisu to 3mln euro.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland