Przeglad Sportowy

Jak wyjść na prostą, to podczas derbów

Dla Lecha Poznań nie ma bardziej przystępne­go rywala od Zielonych. Kolejorz od lat ma na nich patent.

- Cezary Kolasa @c_kolasa

Wprzeszłoś­ci, gdy Lech musiał ekspresowo ratować sytuację, poprawić morale w szatni, zdobyć cenne punkty, wyjść na prostą po kryzysie, mecze z Wartą Poznań były najlepszą receptą na przezwycię­żenie wielopozio­mowego impasu. Zieloni nie potrafią wygrywać spotkań z Kolejorzem, mają bardzo duże problemy ze zdobywanie­m bramek w rywalizacj­ach z Lechem. Ostatniego gola Warta strzeliła im 14 maja 2022 roku, czyli niespełna dwa lata temu, gdy Lech był na ostatniej prostej do zdobycia upragnione­go, pierwszego od siedmiu lat tytułu mistrzowsk­iego. Ostatnia wygrana z Kolejorzem? Też 14 maja, tyle że 1995 roku. W barwach Zielonych zagrał 18-letni wówczas Maciej Żurawski, późniejszy król strzelców Ekstraklas­y i kapitan reprezenta­cji Polski. Autora tego tekstu nie było jeszcze na świecie.

Rywal idealny

W trzech ostatnich sezonach Warta nie zdobyła nawet punktu w spotkaniu z Lechem. Przed poprzednim­i derbami Poznania rozmawiali­śmy z trenerem Dawidem Szulczkiem. 33-latek podkreślał, że nie zaprząta sobie głowy niekorzyst­nym bilansem w spotkaniac­h derbowych. – Ambicja i determinac­ja zawsze jest taka sama. Za każdym razem szykujemy się tak, żeby wygrać. Nie ma znaczenia, czy w przeszłośc­i przeciwko Lechowi zdobywaliś­my punkty i bramki, czy nie. Mamy plan, chcemy go wdrożyć, staramy się wyciągać najlepsze rzeczy i eliminować te, które nam się nie sprawdzały – przekonywa­ł we wrześniu ubiegłego roku Szulczek. – Nie koncentruj­ę się na tym, czy rywale mają problemy, czy nie, tylko jak funkcjonuj­ą na boisku – dodawał szkoleniow­iec Zielonych. Wypowiedzi archiwalne, ale sytuacja jest bardzo podobna. We wrześniu 2023 roku Lech był w dużym kryzysie. Zespół Johna van den Broma odpadł z eliminacji Ligi Konferencj­i Europy po dwumeczu ze Spartakiem

Trnawa, by później przegrać ze Śląskiem (1:3) oraz zremisować z mizernym i nieskutecz­nym wówczas Górnikiem (1:1). Kolejne spotkanie – z Zielonymi – miało więc szczególne znaczenie. Trzeba było wyjść na prostą. I Kolejorz wyszedł, pokonując Wartę 2:0 po bramkach Filipów: Marchwińsk­iego i Dagerståla. Rezultat derbów Poznania był także kluczowy pod koniec ubiegłego sezonu, gdy trzeba było się rozgrzać przed pierwszym spotkaniem ćwierćfina­łu LKE z Fiorentiną i zdobyć w dobrym stylu trzy punkty. W sezonie mistrzowsk­im 2021/22, za czasów Macieja Skorży, zwycięstwo w Grodzisku Wielkopols­kim nad Zielonymi (2:1) miało niebagatel­ne znaczenie w zdobyciu tydzień później tytułu mistrza kraju.

Podobnie jak w poprzednim meczu między tymi drużynami, w Lechu może zabraknąć kapitana drużyny Mikaela Ishaka, który w tym roku jeszcze nie zagrał w oficjalnym spotkaniu. We wrześniu pod jego nieobecnoś­ć napastniki­em został w zastępstwi­e Filip Marchwińsk­i i poradził sobie świetnie. W trzech spotkaniac­h ligowych z rzędu (przeciwko Warcie, Stali oraz Rakowowi) 21-latek zanotował trzy bramki i jedną asystę, ale nie każdy uważa, że wystawiani­e go do gry jako dziewiątki jest dobrym pomysłem. – Funkcjonow­anie tylko w ataku go ogranicza. Jest ustawiony wyżej, co wymusza na nim mniej ruchów do piłki, a więcej za plecy obrońców. Ustawienie o pół piętra niżej daje mu możliwości działania w półprzestr­zeniach i kreowania opcji gry z nim w wysokim ataku pozycyjnym, w większej liczbie kierunków – podkreślał w niedawnej rozmowie z „PS” Marek Marciniak, były pracownik akademii Lecha, który współpraco­wał z reprezenta­cją Belgii na mistrzostw­ach świata w 2018 roku.

Brak Szweda w ostatnich tygodniach jest bardzo odczuwalny. W dłuższej perspektyw­ie klub raczej będzie musiał poszukać nowego napastnika, który miałby zadanie skutecznie odciążyć ofensywnyc­h pomocników. – Z nim w składzie Kolejorzow­i było łatwiej. To skuteczny, zdobywając­y wiele bramek zawodnik, który absorbował obrońców rywali bardziej niż obecni napastnicy. Dlatego łatwiej grało się tym, którzy byli ustawieni za nim. Może dlatego strzelali więcej goli? – przekonywa­ł przed tygodniem dwukrotny król strzelców ligi w barwach Lecha Jerzy Podbrożny.

Jak wytrzymać presję?

Obecnie prowadzona przez Mariusza Rumaka drużyna przechodzi trudne chwile. Sam trener nie wytrzymuje presji i choć używa spokojnego języka, daje się wciągać w dziennikar­skie gierki i zaczyna strofować żurnalistó­w. Warto, by 46-latek szanował poznańskic­h dziennikar­zy, dla których Lech to coś więcej niż tylko klub z ich miasta. Pójście z nimi na otwarte starcie może szkoleniow­cowi tylko zaszkodzić.

Rumakowi, by zrealizowa­ć upragniony cel, pozostało do końca sezonu dziesięć spotkań ligowych. Jeśli nie zdobędzie mistrzostw­a, trzeciej szansy w Lechu nie dostanie pewnie nigdy. To także dla niego najważniej­szy moment w rozgrywkac­h – 46-latek optymistyc­znie rozpoczął rundę wiosenną – od zwycięstw nad Zagłębiem i Jagielloni­ą. I kiedy wydawało się, że zyskał zaufanie piłkarzy, gdy zebrał ciepłe opinie ze strony fanów, Lech wpadł w dołek: odpadł z Fortuna Pucharu Polski, poniósł klęskę w Częstochow­ie (0:4) i w konsekwenc­ji wpadł w duży kryzys.

I co słychać w wypowiedzi­ach Rumaka, wkradły się także nerwy. Dla niego to być albo nie być. Zimowa oferta od właściciel­i Kolejorza, by poprowadzi­ł Lecha, była dla 46-latka nie tylko ogromną szansą, ale także olbrzymim prezentem. Dla wielu osób Rumak nie powinien zostać pierwszym trenerem. Może przejść do historii, ale zmiana ustawienia to za mało, by podnieść puchar.

DANIEL SOBIS: Jak się czuje strzelec jednego z najważniej­szych goli w ostatnich latach dla Widzewa Łódź?

FRAN ALVAREZ: Można to sobie wyobrazić. Po 24 latach braku wygranej nad Legią zdobywam bramkę, która daje nam zwycięstwo. To jedno z tych trafień, które zapamiętam do końca kariery. Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważny jest to mecz dla nas, ale przede wszystkim dla naszych kibiców. Cieszę się, że mogłem strzelić decydujące­go gola i że odnieśliśm­y tak istotne zwycięstwo w tym spotkaniu.

Czy przed meczem studiował pan trochę historii polskiej piłki i zdawał sobie sprawę, jak ważny jest to mecz dla kibiców obu drużyn?

Tak, oczywiście. Już tydzień przed meczem czuło się atmosferę tego spotkania. Było intensywni­e, specjalnej motywacji nie potrzebowa­liśmy, wiedzieliś­my, ile lat Widzew czekał na wygraną nad Legią. Najważniej­sze, że wszystko skończyło się dla nas znakomicie. Gol na wagę trzech punktów nad odwiecznym rywalem, w dodatku w 93. minucie, smakuje naprawdę wyjątkowo.

Była wielka radość w szatni po meczu?

Tak, olbrzymia! To jest taka nagroda dla wszystkich i każdego z osobna za ciężką pracę, jaką wykonujemy na treningach. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało się po 24 latach przełamać tę niemoc.

Jak się pan czuje w Widzewie i w Łodzi? Można powiedzieć, że w stu procentach zaklimatyz­owany?

Czuję się znakomicie. Zwłaszcza imponujące jest to, kiedy mecze rozgrywamy na własnym stadionie, a on wypełnia się po brzegi. Ludzie tu żyją piłką nożną, to dla piłkarza jest duże ułatwienie. Kibice rozpoznają mnie na ulicy, robią zdjęcia, proszą o autograf, to wszystko jest dla nas bardzo miłe. Łódź jako miasto jest także bardzo ładne, ma wiele udogodnień. Dla mnie osobiście to pierwsze doświadcze­nie grania w piłkę poza Hiszpanią. Ale już muszę przyznać, że jestem z tego ruchu zadowolony. Czuję się fantastycz­nie i w klubie, i w mieście. Jeśli chodzi o drużynę, to jasne, chcielibyś­my być trochę wyżej w tabeli, ale robimy wszystko, aby tak się stało.

Dzwonił pan do Jordiego Sancheza i pytał o opinię przed podpisanie­m kontaktu? Oczywiście. Przyjaźnim­y się, odkąd wspólnie graliśmy w Albacete. Kiedy dostałem ofertę z Widzewa, porozmawia­łem z Jordim o jego doświadcze­niu w tym klubie. Odpowiedzi­ał mi bardzo krótko: „nie zastanawia­j się, tylko podpisuj kontrakt”. Nie żałuję, że mu zaufałem. Zresztą klub okazał mi też duże zaufanie, a także pomoc i profesjona­lizm. To wszystko złożyło się na to, że nie miałem wątpliwośc­i przed podpisanie­m kontraktu. Jordi wspólnie z Widzewem pomogli mi w szybkiej aklimatyza­cji i w sprawach administra­cyjnych, więc wszystko przebiegło sprawnie.

Jest pan fanem polskiej kuchni?

Lubię bardzo próbować różnych kuchni, polska także mi smakuje, można zresztą znaleźć tu wszelkiego rodzaju potrawy. Mi najbardzie­j odpowiadaj­ą pierogi.

Czy Widzew Łódź i PKO BP Ekstraklas­a to tylko przystanek w pana karierze? Zobaczymy, jak się wszystko potoczy, ale kiedy tutaj przychodzi­łem, to oczywiście miałem w głowie, że to jest krok do przodu w mojej karierze, że nadszedł idealny moment, aby wyjechać z Hiszpanii. Mam zamiar nadal ciężko pracować, a co pokaże przyszłość, dopiero się okaże. O co właściwie walczy Widzew w tym sezonie?

Mógłbym skłamać, że walczymy o awans do europejski­ch pucharów, bo przecież przed sezonem mieliśmy takie marzenia. Niestety, nie wszystko ułożyło się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Jeszcze cztery kolejki temu znajdowali­śmy się w niezbyt dobrej sytuacji, ale po trzech wygranych położenie stało się dla nas dużo lepsze. Naszym celem teraz jest szybko zapewnić sobie utrzymanie i wygrywać mecz za meczem, tak aby znaleźć się jak najwyżej w ligowej tabeli.

Jak dogaduje się pan z Danielem Myśliwcem, trenerem Widzewa?

Bardzo dobrze, mimo młodego wieku to trener z wielką wiedzą piłkarską. Ma jasny plan na grę i drużynę. Poza tym jest to trener, który lubi mieć bliski kontakt z piłkarzami, pomaga nam bardzo nie tylko na boisku. Nie zawsze w świecie futbolu zdarzają się takie osoby, dlatego cieszę się, że ja mogłem na taką trafić.

A jak u pana wygląda sytuacja z językiem polskim?

Znam trochę słów. Jest to trudny język, ale z szacunku do kraju i ludzi, którzy tu mieszkają, staram się go nauczyć na tyle, na ile mogę. Poznanie języka polskiego także pomaga w szybkiej adaptacji.

Teraz szybki test. Najlepszy bramkarz, obrońca, pomocnik i napastnik w PKO BP Ekstraklas­ie według Frana Alvareza?

Jest ich kilku, ale najlepszym obrońcą dla mnie jest Juan Ibiza z mojego zespołu. Najlepszym pomocnikie­m jest Nene z Jagielloni­i, to znakomity piłkarz. A najlepszym napastniki­em oczywiście Jordi Sanchez. Jak po wygranej z Legią przebiegaj­ą przygotowa­nia do meczu z Cracovią? Przygotowu­jemy się do tego meczu tak samo jak do każdego innego. Ekstraklas­a to bardzo trudna liga, jest duża rywalizacj­a, więc nastawieni­e mamy zawsze takie samo – wygrywać każdy najbliższy mecz. Obie drużyny się znają bardzo dobrze, musimy być skoncentro­wani, bo jeden błąd czasami doprowadza do straty punktów. Ostatnio mamy dobrą serię, więc plan jest taki, aby to podtrzymać i z Krakowa wywieźć trzy punkty.

Mógłbym skłamać, że walczymy o awans do europejski­ch pucharów, bo przecież przed sezonem mieliśmy takie marzenia. Niestety, nie wszystko ułożyło się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Gol na wagę trzech punktów nad odwiecznym rywalem, w dodatku w 93. minucie, smakuje naprawdę wyjątkowo – opowiada bohater Widzewa Łódź.

 ?? ?? Kolejorz jest zdecydowan­ym faworytem piątkowych derbów Poznania.
Kolejorz jest zdecydowan­ym faworytem piątkowych derbów Poznania.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Fran Alvarez jest zachwycony atmosferą na domowych meczach Widzewa.
Fran Alvarez jest zachwycony atmosferą na domowych meczach Widzewa.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland