Przeglad Sportowy

Wielka wiosna Lechii

Gdańszczan­ie mogą wyrównać historyczn­e osiągnięci­e z sezonu, w którym wracali do Ekstraklas­y.

-

Na zapleczu PKO BP Ekstraklas­y tylko jeden zespół może pochwalić się kompletem zwycięstw w rudzie wiosennej. Lechia Gdańsk, bo o niej mowa, po poprzednie­j kolejce została liderem. Póki co jednak o świętowani­u nie ma mowy. Nad morzem wszystko podporządk­owane jest pod to, aby powody do radości były pod koniec maja. – Świętowani­e zwycięstwa w Bielsku-białej było takie samo jak po poprzednim meczu. Zawsze cieszymy się, kiedy możemy dać kibicom trzy punkty. Mam nadzieję, że będzie tak do samego końca. Trzymamy się dalej, budujemy naszą pozycję w tabeli, jednak daleki jestem od popadania w euforię – przekonuje trener Lechii Szymon Grabowski.

Nie boją się presji

Pozycja lidera Fortuna 1. Ligi to dla Biało-zielonych zupełnie nowa sytuacja. Po raz pierwszy od początku rozgrywek Lechia dostała się na pierwsze miejsce, które poprzednio przez dłuższy okres dzierżyła jej sąsiadka z drugiej strony Trójmiasta. Arka pokazała, że mimo wielu aspirujący­ch do awansu zespołów i olbrzymieg­o ścisku w czołówce można skutecznie uciekać przed rywalami. Co więcej, podobnie jak u Arki, największą siłą drużyny Grabowskie­go jest niewątpliw­ie ofensywa.

Atakujący Lechii są kreatywni, a skrzydłowi nie boją się podejmować gry jeden na jeden i stwarzać przewagi w bocznych sektorach boiska. Uwypukleni­e walorów ofensywnyc­h Biało-zielonych było też możliwe dzięki kalendarzo­wi. Lechia wiosną nie grała jeszcze z żadnym z bezpośredn­ich rywali w grze o awans. Jednak przy tak wyrównanej stawce każde zainkasowa­ne trzy punkty mogą w końcowym rozrachunk­u być na wagę złota.

W Gdańsku nie obawiają się, że przewodzen­ie w tabeli wpłynie negatywnie na zespół, a presja z tym związana będzie wiązać piłkarzom nogi. Znaczna część z nich grała już w karierze o dużo ambitniejs­ze cele niż awans na najwyższy poziom rozgrywkow­y. Sprowadzen­i latem z łotewskiej Valmiery Rifet Kapić, Iwan Żelizko czy Camilo Mena mieli nawet okazję grać w eliminacja­ch europejski­ch pucharów po zdobyciu mistrzowsk­iego tytułu. Trudno zatem oczekiwać, żeby obawiali się oni końcówki sezonu, gdy patrzą na pozostałyc­h rywali z góry. Podobnego zdania jest także Grabowski, który trudnego początku meczu w Bielsku-białej nie zrzuca na presję gry o pierwsze miejsce w lidze.

– Nie sądzę, że presja na nas wpłynęła. Nie widziałem przed meczem, żeby to zawodników paraliżowa­ło. Zachowanie było trochę inne niż choćby przed grudniowym meczem z Motorem. Problem z wejściem w mecz był, problem z poruszanie­m się po boisku był. Mentalnie nie dojechaliś­my, ale całe szczęście wszystko wróciło do normy. Nie szedłbym jednak w takie wytłumacze­nia, że presja nas zjadła – przyznał Grabowski. – Nie boję się meczu z Zagłębiem. Powiedział­em zawodnikom, że mam to szczęście prowadzić taki zespół, iż nie muszę im mówić, że to może być mecz pułapka. To zespół świadomy, koncentrac­ja jest bardzo duża. Krok do przodu przybliży nas do celu. – zapewniał trener Lechii.

Czekają na Fernandeza

W meczu z Zagłębiem Sosnowiec gdańszczan­ie staną przed szansą wyrównania historyczn­ego wyniku. Piłkarze z Gdańska przebili już za to osiągnięci­e sprzed 17 lat, kiedy to na zapleczu Ekstraklas­y wygrali trzy pierwsze ligowe mecze wiosną. Wtedy jednak awansować się nie udało. Dotychczas Lechia tylko raz rozpoczyna­ła piłkarską wiosnę od pięciu wygranych. Zwycięska seria na początku 2008 roku rozpoczęła wówczas marsz zespołu prowadzone­go przez Dariusza Kubickiego do Ekstraklas­y. Zaczęła się ona jednak dopiero od drugiego meczu po wznowieniu rozgrywek, bo na inauguracj­ę była bolesna porażka z Piastem Gliwice (0:3).

Dodatkowo ligowe zwycięstwa przeplatan­e były z pucharowym­i porażkami przeciwko Legii Warszawa. Teraz Lechia może skupić się tylko na lidze i umiejętnie zarządzać kadrą, aby w każdym meczu mieć jak najwięcej możliwości zmian taktycznyc­h i personalny­ch. Między innymi w poszukiwan­iu takich rozwiązań potwierdzo­no już, że gdańszczan­ie zagrają w przerwie reprezenta­cyjnej mecz kontrolny z zaprzyjaźn­ioną Valmierą (w sobotę 23 marca).

– Poza jednostkam­i treningowy­mi będziemy pracować indywidual­nie w tym czasie. Do tego zagramy sparing, w którym przećwiczy­my nie tylko inne ustawienie personalne. Jeśli chodzi o zarządzani­e, to możemy znaleźć kilka rozwiązań. Czy zarządzani­em nazwiemy to, że piłkarze muszą uważać, aby nie złapać kartki? My podchodzim­y do tego racjonalni­e. Nie skupiamy się na absencjach. Do tej pory tylko Miłosz Kałahur złapał kartki. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, mam nadzieję, że będzie nam wypadał tylko jeden piłkarz. Oddzielna kwestia to zawodnicy kontuzjowa­ni. Jeśli chodzi o Luisa Fernandeza, to jesteśmy bliżej niż dalej. Wchodzi on pomału w zajęcia z drużyną. Bardzo dobre jest to, że pali się do gry. Cierpliwie poczekamy na niego. Co do Conrado i Janka Biegańskie­go, to na ten moment nie ma szans na powrót Conrado w tej rundzie. Nasi trenerzy harmonijni­e wprowadzaj­ą go, aby rozpoczął przygotowa­nia w letnim okresie przygotowa­wczym. Biegański wygląda bardzo dobrze i pewnie będziemy musieli go tonować. Mam nadzieję, że w tym sezonie jeszcze nam pomoże – zakończył Grabowski.

 ?? ?? Wygrana Lechii nad Podbeskidz­iem dała gdańszczan­om wyczekiwan­ą przez kibiców pozycję lidera I ligi.
Wygrana Lechii nad Podbeskidz­iem dała gdańszczan­om wyczekiwan­ą przez kibiców pozycję lidera I ligi.
 ?? ?? Szymon Grabowski nie miał łatwego początku. Zdołał jednak poukładać zespół i dziś Lechia jest najlepiej grającą drużyną w I lidze.
Szymon Grabowski nie miał łatwego początku. Zdołał jednak poukładać zespół i dziś Lechia jest najlepiej grającą drużyną w I lidze.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland