Przeglad Sportowy

KADROWY PARALIŻ I KADROWA RUTYNA

- MICHAŁ ZARANEK publicysta „Przeglądu Sportowego”

Za tydzień o tej porze reprezenta­cja będzie już po pierwszym meczu barażowym z Estonią. Będzie właśnie szykowała się do decydujące­go o awansie do mistrzostw Europy spotkania z Walią lub Finlandią albo piłkarze ze wstydem zaczną się rozjeżdżać do swoich klubów. W tę drugą możliwość nie chce się wierzyć, nawet po tak fatalnych wynikach w eliminacja­ch. Wszystko zależy jednak od tego, w jakiej dyspozycji przyjadą nasi piłkarze na krótkie zgrupowani­e kadry.

Na razie oceniać ich formę możemy tylko na podstawie występów w drużynach klubowych. A to wcale nie jest miarodajna opinia. Nie mam pojęcia, skąd się to bierze, ale jest jakoś tak ostatnio, że ci reprezenta­nci, którzy w jakimś okresie błyszczą w swoich klubach, nie potrafią potwierdzi­ć tej dobrej formy w meczach kadry lub tracą ją tuż przed przyjazdem do Polski. Długo takim bijącym po oczach przykładem był Piotr Zieliński. Zachwycano się nim w Napoli, regularnie zawodził w reprezenta­cji. Teraz nawet nie wiadomo, czego się po nim spodziewać, bo gdy ogłosił odejście z Neapolu, stracił miejsce w zespole. Ale spójrzmy z kolei na Roberta Lewandowsk­iego. W swoim pierwszym sezonie w Barcelonie podbił Hiszpanię – wygrał ligę i Superpucha­r, został królem strzelców Laligi, zdobywał bramki we wszystkich rozgrywkac­h. A w kadrze strzelił tylko dwa gole w mistrzostw­ach świata, ani jednego w kraju. Sebastian Szymański robił furorę w Turcji, lista klubów, które chcą go kupić, robi wielkie wrażenie. Dwanaście bramek i czternaści­e asyst – jak na pomocnika to imponujące. Ale zbliżają się mecze reprezenta­cji i forma Szymańskie­go znika w zastraszaj­ącym tempie – od połowy stycznia to już trzynaście meczów bez liczb, w ostatnim spotkaniu zagrał minutę... Turcy mogą sobie pluć w brodę, że nie sprzedali go zimą. Ale co to nas obchodzi, my potrzebuje­my go w formie z końcówki zeszłego roku, a nie z początków obecnego. W Turcji odrodził się także Krzysztof Piątek, w pięciu kolejkach ligowych na początku roku strzelił sześć goli. Ale już dopadł go kadrowy paraliż – trzy mecze z pustym przebiegie­m. Aż strach pomyśleć, czy po przyjeździ­e na zgrupowani­e podobna niemoc nie spotka Jakuba Kiwiora, który doskonale spisuje się ostatnio w Arsenalu walczącym o mistrzostw­o Anglii. To odwieczny dylemat wszystkich selekcjone­rów: kierować się aktualną formą piłkarzy i powoływać tych, którzy się wyróżniają w obecnej chwili, czy stawiać na sprawdzony­ch, dobrze się rozumiejąc­ych i zgranych, bo na wprowadzan­ie nowych do drużyny nie wystarczy ledwie tylko kilka tych dni przygotowa­ń. Postawić na wybijające się indywidual­ności czy mieć zgraną drużynę? Wydaje się, że zwolenniki­em tego drugiego rozwiązani­a jest kapitan reprezenta­cji. Kilka dni temu Lewandowsk­i powiedział, że chciałby, aby w kadrze na mecze barażowe znalazł się Kamil Grosicki, z którym w drużynie narodowej występuje już od kilkunastu lat.

Ma to sens. W końcu Estonia, Walia czy Finlandia to nie są piłkarskie potęgi. Do ich pokonania może wystarczyć wzajemne zaufanie i rutyna, kilka dobrze sprawdzony­ch w przeszłośc­i akcji, zagrań na pamięć, wiedza o tym, czego można się spodziewać po partnerze i na co go stać. A eksperymen­ty, szukanie nowych rozwiązań i połączeń, budowanie zespołu na przyszłość zostawić na okres po zakończeni­u rozgrywek klubowych, gdy będzie o wiele więcej czasu na pracę z reprezenta­ntami przed mistrzostw­ami Europy. Oczywiście, jeśli wygra się te dwa barażowe mecze.

A jeśli któryś z nich się przegra, to i tak już nie będzie wyboru. Trzeba wszystko zaorać i posiać na nowo.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland