ORVOŠOVA: Oddam moje nagrody za Puchar Polski
Gabriela Orvošova to jedna z najlepszych siatkarek PGE Rysic w tym sezonie. – Czuję, że nadchodzi gra o największą stawkę – mówi atakująca kadry Czech.
BARTŁOMIEJ PŁONKA: W sobotnim półfinale Pucharu Polski zagracie z ŁKS Commercecon Łódź. To rywal, którego znacie świetnie, w ostatnich latach regularnie mierzycie się z nim w meczach o najwyższe cele.
GABRIELA ORVOŠOVA (ATAKUJĄCA PGE RYSIC RZESZÓW): Czekamy na ten mecz już miesiąc i cieszymy się, że wreszcie nadchodzi. Spotkania z ŁKS zawsze są wyrównane i nacechowane emocjami. Robimy wszystko, aby przygotować się do niego jak najlepiej.
W Rzeszowie czuć presję na wynik po czterech latach ze srebrem mistrzostw Polski? Każdy w Rzeszowie marzy o złotym medalu TAURON Ligi i Pucharze Polski. Niektórzy już nie chcą tego srebra i absolutnie się tym nie zadowolimy. Na razie nie odczuwamy wielkiej presji na wynik, ale kiedy dojdzie do najważniejszych meczów, z pewnością to się zmieni. Niedawno oglądałam Final Four Pucharu Polski siatkarzy w Krakowie. Teraz to nas czeka turniej finałowy tych rozgrywek. I to mnie nakręca, daje się odczuć ekscytację, że nadchodzi gra o wysoką stawkę.
Nie szkoda wam, że zagracie w Nysie, a turniej mężczyzn odbył się w TAURON Arenie, gdzie podczas finału na trybunach zasiadło ponad 13 tysięcy kibiców?
Męska siatkówka w Polsce jest bardziej popularna niż kobieca i zdaję sobie z tego sprawę. Trochę szkoda, że występujemy w Nysie, ale z drugiej strony lepiej grać w mniejszej hali, która będzie pełna, niż w większej, która nie zapełni się w stu procentach.
Jeśli pokonacie ŁKS, w finale Pucharu Polski być może zmierzycie się z BKS Bielsko-biała, pani pierwszym klubem w Polsce. Co zachęciło panią do tego, aby w 2020 roku wybrać Bielsko-białą?
Przede wszystkim chciałam zrobić krok naprzód, a Bielsko-białą od Ołomuńca dzielą niespełna dwie godziny jazdy samochodem. Dzięki temu nie miałam większych obaw przed wyjazdem. Teraz trochę powiększyłam ten dystans od domu, bo jestem w Rzeszowie! A wracając do samego transferu, Jana Napolitano-šenkova, świetna siatkarka, z którą grała w Ołomuńcu, poleciła mi włoskiego menedżera, który pomógł mi w tych przenosinach. Przedstawił mi konkretny plan na mnie i znalazł klub, w którym otrzymam szansę gry, a nie będę tylko rezerwową.
Jak dużą rolę u atakującej odgrywają myślenie i głowa?
Trzeba sporo myśleć i mieć odpowiedni mental, ale są też takie chwile, że warto ryzykować i uderzać z całej siły. Miałam już taką sytuację, kiedy zagrałam miękko i przegrałyśmy dość ważny mecz. Wyciągnęłam wnioski i dzisiaj w tamtej sytuacji nie wstrzymałabym ręki.
Mówi pani o czwartym meczu finałowym TAURON Ligi z ŁKS w poprzednim sezonie, który zespół z Rzeszowa przegrał 2:3, zgadza się?
Tak. Uważam, że z każdej przegranej można wyciągnąć coś dobrego. Wspomina się to niezbyt dobrze, ale teraz nie zmienimy już wyniku, możemy tylko się czegoś nauczyć. Tamta sytuacja siedziała mi w głowie przez kilkanaście dni. Pamiętam to do dzisiaj, bo stawka meczu była ogromna. Mam nadzieję, że nie powtórzę takich błędów.
Była pani zaskoczona tym, że rzeszowski klub w trakcie sezonu ogłosił odejście trenera Antigi? Nie do końca. Już wcześniej pojawiały się plotki, że może do tego dojść. Uważam, że ogłoszenie tej informacji w trakcie sezonu było dobrą decyzją, bo wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja i sprawa jest postawiona jasno. Wiadomość nie wpłynęła negatywnie na zespół. Ma pani pięć statuetek w tym sezonie TAURON Ligi. To najlepszy wynik razem z Julią Nowicką i Mackenzie May.
To miłe uczucie, kiedy zostajesz MVP meczu. Ale najważniejsze jest dla mnie dobro zespołu. Oddałabym te pięć statuetek za zdobycie Pucharu Polski w weekend.