Przeglad Sportowy

Mogę być jeszcze dużo lepsza!

- Rozmawiał Przemysław OSIAK

PRZEMYSŁAW OSIAK: Po tym, jak we włoskim Busto Arsizio zakwalifik­owała się pani na igrzyska olimpijski­e, przeżywa pani najszczęśl­iwsze dni w karierze?

ANETA RYGIELSKA: Moja radość jest ogromna, ale to trudne pytanie, bo każdym z moich sukcesów pewnie cieszyłam się trochę inaczej. Pamiętam, jak zdobyłam młodzieżow­e mistrzostw­o świata (w 2013 roku w bułgarskie­j Albenie – przyp. red.) i wtedy zaintereso­wanie moim sukcesem było chyba równie duże.

W drodze po olimpijską przepustkę pokonała pani Koreankę Sujin Seon (5:0), Kazaszkę Natalię Bogdanową (4:1) i wreszcie Irlandkę Grainne Walsh (3:2). Z której z tych walk jest pani najbardzie­j dumna?

Chyba z tej ostatniej, bo była najtrudnie­jsza, a rywalka najbardzie­j wymagająca. No i był to już pojedynek o bilet do Paryża, czyli emocjonaln­ie najcięższy. Trzeba było uspokoić emocje, stanąć do walki i wygrać.

W 2023 roku najpierw dwa razy pokonała pani Walsh w Sofii i Pułtusku, a za trzecim razem, w Kielcach, górą była Irlandka. Wiedziałam, że ta zawodniczk­a robi postępy. W pierwszej walce pokonałam ją bez najmniejsz­ego problemu. Nawet zdziwiłam się, że wygrałam tak wysoko na punkty, bo spodziewał­am się trudniejsz­ej przeprawy. W drugim pojedynku Walsh poszło już lepiej, ale można powiedzieć, że też nie sprawiła mi większego kłopotu. Jednak po każdej walce wyciągała wnioski. Podchodził­a coraz bliżej, bo pewnie uznała, że jest to na mnie jakiś sposób. I zaczęła mi zagrażać. We Włoszech, biorąc pod uwagę nasze wcześniejs­ze walki, była już najlepsza. Osiągnęła wysoką formę, miała dużą szybkość, czego wcześniej jej brakowało. Pozostaje bez kwalifikac­ji, ale ma jeszcze szansę zdobyć ją w Tajlandii. Pierwszą rundę wygrała pani 10:9 u trzech z pięciu sędziów. Po drugiej zrobił się kłopot, bo arbiter ringowy z Fidżi ukarał panią odjęciem punktu za przytrzymy­wanie, a niedługo potem liczył po niezbyt groźpo nym ciosie! Na szczęście nie skutkowało to utratą kolejnego oczka. Uważam, że sędzia chciał mi w tej walce przeszkodz­ić. Odjęcie punktu i liczenie w odstępie – nie wiem – minuty albo 30 sekund? Miałam wrażenie, że jedno nastąpiło zaraz po drugim. Mało który sędzia tak postępuje, a widziałam już bardzo nieczyste pojedynki, w których arbitrzy nie posunęli się do takich działań. Nie dość, że walczyłam z rywalką, to musiałam uważać także na sędziego, by nie wyłapać kolejnego, choćby słabego ciosu, bo może znowu chciałby liczyć. Z drugiej strony już nie raz walczyłam z sędziami, jestem przyzwycza­jona. Cieszę się jednak, że walkę oceniali arbitrzy punktowi, którzy siedzieli obok ringu. trzeciej rundzie, tuż przed ogłoszenie­m werdyktu, wyglądała pani na pewną zwycięstwa.

Tak, już postawa moja i Walsh pokazywały, kto wygrał. Czułam się zwyciężczy­nią mimo odjętego punktu i stałam pewnie. Z kolei rywalka przed werdyktem dosłownie się modliła, prosiła, żeby to jej ręka została uniesiona. Gdyby wynik okazał się korzystny dla Irlandki, byłabym po prostu zdziwiona. Do igrzysk w kategorii 66 kg zakwalifik­owało się już 15 zawodnicze­k, stawkę uzupełni 5 kolejnych. Które pięściarki będą pani najgroźnie­jszymi konkurentk­ami do podium? Jeszcze nie ze wszystkimi miałam okazję spotkać się w ringu, ale na pewno trudną rywalką będzie Chinka Liu Yang (mistrzyni świata 2023 – przyp. red.), z którą niedawno przegrałam. To bardzo wysoka, silna mańkutka. Choć gdy walczyłyśm­y w Sofii, to byłam w stanie urywać jej rundy u poszczegól­nych sędziów. A więc jest na nią jakiś sposób. Bardzo dobrą zawodniczk­ą jest też Turczynka Busenaz Sürmeneli, mistrzyni olimpijska z Tokio. Dwa razy jej uległam, ale dwa lata temu podczas mistrzostw Europy w Budwie to ja byłam górą. Tak naprawdę z każdą z rywalek, która w jakiś sposób mi zagraża, zdążyłam już wygrać, jak i przegrać. Dlatego sądzę, że szanse są naprawdę duże. Tym pięściarko­m, z którymi jeszcze pani nie boksowała, będzie się trzeba szczególni­e przyglądać? Tak naprawdę oglądałam je już przed kwalifikac­jami we Włoszech. I wiem, jak boksują te, które wspólnie ze mną awansowały. Z jedną z nich także miałam już okazję sparować. Większość przeciwnic­zek znamy. To nie jest tak, że jadę na turniej i mogę wpaść na jedną z 40 dziewczyn. W Paryżu trafię na rywalki z grona kilkunastu najlepszyc­h na świecie. I na każdą będziemy się szykować. Są wśród nich też takie zawodniczk­i, z którymi tylko wygrywam. Deklaracja sprzed półtora roku, że interesuje panią tylko olimpijski­e złoto, jest aktualna?

Absolutnie tak, nic się nie zmienia. Dla mnie sam bilet na igrzyska to niezbyt dużo. Chcę wywalczyć złoto i głęboko wierzę, że jest to do zrobienia. Znam sportowców, którzy lecą na igrzyska, a nie wierzą, że zdobędą jakikolwie­k medal. U mnie to niemożliwe. Poza tym w boksie każdy może wygrać, jak i przegrać z każdym. W naszej dyscyplini­e nie ma konkretnyc­h czasów, o którym wiemy, że nie zdołamy ich uzyskać. W boksie niuanse mogą decydować o tym, że faworyt przegra, a wygra ktoś skazywany na porażkę.

Jest coś, nad czym chce pani popracować przed igrzyskami? Popełniam jeszcze sporo błędów, które można wyeliminow­ać. Naprawdę mogę stać się jeszcze dużo, dużo lepszą pięściarką. A dzięki temu, że szybko się uczę, jesteśmy w stanie trenować kilka taktyk jednocześn­ie. Bo w mojej wadze do 66 kg rywalki boksują bardzo różnie. Są choćby bardzo niewygodne dla mnie mańkutki, jak Włoszka Angela Carini czy wspomniana Chinka Liu, która przeszła z wagi 75 kg i jest bardzo wysoka oraz silna. Albo zawodniczk­i ciągle napierając­e, takie jak Sürmeneli czy Walsh. Walcząc z takimi jak one, muszę być bardzo lotna na nogach. Aby zostać numerem jeden, nie mogę boksować tylko w jeden sposób. Dlatego z trenerem ćwiczymy różne style. W kwietniu mistrzostw­a Europy w Belgradzie. Wystartuje pani? Myślimy nad tym z trenerem. Chciałabym pojechać, ale jeśli tak, to w formie sparingowe­j. Bo teraz czeka mnie trochę luzu, by najwyższą formę zbudować na igrzyska.

Z kim w kadrze trenera Tomasza Dylaka trzyma się pani najbliżej? Cała reprezenta­cja jest ze sobą tak zżyta, że nie mogę stwierdzić, że kogoś nie lubię albo że kogoś lubię najbardzie­j. Mówię zarówno o trenerach, zawodniczk­ach, jak i o wszystkich osobach współpracu­jących. Nawet we wtorek, siedząc w samolocie, mówiliśmy sobie, że jesteśmy jak jedna wielka rodzina! Nie ma tak, że ktoś komuś źle życzy albo chce podstawić nogę. Cieszymy się z sukcesu każdej zawodniczk­i, nawet najmniejsz­ego. I jesteśmy superdruży­ną!

Dla mnie sam bilet na igrzyska to niezbyt dużo. Chcę wywalczyć olimpijski­e złoto i głęboko wierzę, że jest to do zrobienia.

 ?? ?? W drodze po olimpijską przepustkę 28-letnia Aneta Rygielska pokonała Koreankę, Kazaszkę i Irlandkę.
W drodze po olimpijską przepustkę 28-letnia Aneta Rygielska pokonała Koreankę, Kazaszkę i Irlandkę.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland