Bestia z Rzymu pojedzie na EURO?
26-letni Michael Folorunsho to nowa twarz w kadrze mistrzów Europy. Droga pomocnika Verony do reprezentacji Włoch była bardzo kręta i dopiero w tym sezonie zadebiutował w Serie A.
Po prawie 19 latach kadra Włoch poleciała do Stanów Zjednoczonych, by zagrać dwa towarzyskie mecze. Ostatni raz zdarzyło się to w czerwcu 2005 roku. Wtedy Azzurri zmierzyli się z Serbią i Czarnogórą oraz z Ekwadorem. Ówczesny selekcjoner Marcello Lippi na te spotkania powołał kilku zawodników, którzy do tamtej pory nigdy nie założyli koszulki reprezentacyjnej – wtedy byli to Cristiano Lucarelli (snajper Livorno), Franco Brienza (napastnik Palermo) i Carmine Coppola (pomocnik Messiny). W takich okazjach zwykle szkoleniowiec chce obserwować z bliska nowych piłkarzy i sprawdzić, czy mają potencjał, żeby brać udział w kolejnych wyzwaniach, jakie czekają kadrę. Nic więc dziwnego, że na starcia z Wenezuelą (mecz odbył się w nocy) i z Ekwadorem aktualny trener Luciano Spalletti też postawił na kilka nowych twarzy. Debiutują Raoul Bellanova (wahadłowy Torino), Lorenzo Lucca (napastnik Udinese) i Michael Folorunsho (pomocnik Verony). Historia „Folo” jest ciekawa i niebanalna.
Nigeryjskie korzenie
Zawodnik urodził się w Rzymie w 1998 roku w mieszanej rodzinie – mama jest Włoszką, a tata Nigeryjczykiem. Michael wychował się w dzielnicy Tor Vergata, gdzie zaczął kopać piłkę ze starszym bratem Giancarlo. Początkowo grał z nim na osiedlowych boiskach, później dołączył do stołecznego klubu Pro Roma. Tam rozpoczęła się jego piłkarska przygoda, która potem rozwinęła się w zespołach Vigor Perconti, Tor Sapienza i Savio Calcio. Do tego ostatniego klubu dzisiejszy reprezentant Włoch trafił w 2013 roku. Folorunsho był nastolatkiem, wyróżniał się niesamowitą siłą i mocnym uderzeniem z dystansu. Nieprzypadkowo niedługo po jego przybyciu do Savio władze klubu włączyły piłkarza do zespołu z chłopakami starszymi od niego. Dlatego na Michaela uwagę zwróciło Lazio, które już rok później sprowadziło go do swojej akademii. Zawodnik, kibic Biancocelestich, spełnił w ten sposób swoje marzenia. W swoim ukochanym zespole spędził łącznie trzy lata. W Primaverze szkolił go Simone Inzaghi. Kiedy w 2017 roku objął posadę trenera pierwszej drużyny, zastępując zwolnionego Stefano Piolego, zdecydował się powołać „Folo” na mecz Pucharu Włoch z Interem. Pomocnik nie wszedł wtedy na boisko, ale był już zadowolony z tego, co osiągnął, bo to wydawało się stanowić pierwszy krok na najwyższym szczeblu rozgrywek. Tylko się wydawało, ponieważ po zakończeniu sezonu Lazio postanowiło nie przedłużać jego umowy.
Z trzeciej ligi na szczyt
Primavera to liga, na którą patrzy wielu szkoleniowców Serie B i Serie C. W tym gronie znajduje się Gaetano D’agostino, który latem 2017 roku objął stery trzecioligowego Virtus Francavilla z Apulii. – Widziałem w Michaelu potencjał, dlatego postawiłem na niego – uzasadnił swój wybór gazecie „Messaggero Veneto”. Na początku nie było jednak kolorowo, bo pomocnik nie dostosował się automatycznie do nowej rzeczywistości. Miał 19 lat i jego charakter nie należał do najłatwiejszych. D’agostino wyrzucił go z drużyny na dwa tygodnie. – Porozmawiałem z nim, kiedy ponownie dołączył do zespołu. Powiedziałem mu, że jeśli mnie posłucha, dotrze do Serie A. Musi mieć odpowiednie podejście do kolegów z ekipy – podkreślił „D’ago”. Folorunsho posiadał wiele atutów, przede wszystkim niesamowite warunki fizyczne. Mierzy 190 cm, waży 90 kg, jest potężny i wytrzymały. – To bestia – a propos, tak określił go, w pozytywnym sensie, selekcjoner Spalletti. We Francavilli rzymianin spędził dwa lata. Drugi rok okazał się dla niego przełomowy: jako półskrzydłowy w ustawieniu 3-5-2 zanotował 7 bramek w 31 spotkaniach. Od listopada 2018 roku trenował go Brunello Trocini, obecny szkoleniowiec LFA Reggio Calabria („starej Regginy” – klubu znanego z Serie A). – Miał żywiołowy charakter, ale znalazłem sposób, żeby nim zarządzać – twierdzi trener w rozmowie z „PS”. – Jak to zrobiłem? Byłem z nim szczery i bezpośredni. I to docenił. W rezultacie w trakcie sezonu dał z siebie wszystko, został jednym z filarów drużyny i latem 2019 roku kupiło go Napoli – dodaje Trocini. Wtedy dyrektorem sportowym neapolitańczyków był Cristiano Giuntoli (obecnie w Juventusie), którego mocną stroną jest od zawsze tropienie utalentowanych zawodników w najniższych ligach. „Folo” podpisał pięcioletni kontrakt z Azzurrimi. Od tamtego momentu grał na wypożyczeniach. Najpierw kolejny rok w trzeciej lidze (w Bari), potem trzy sezony w Serie B: w Regginie (półtora roku), w Pordenone (pół roku) i w Bari (w poprzednich rozgrywkach). Wyróżniał się nie tylko warunkami fizycznymi, ale również wszechstronnością. Udowodnił, że potrafi pełnić rolę półskrzydłowego w systemie gry 4-3-3 (tak jak we Francavilli w kadencji D’agostino i w Bari sezon temu), cofniętego napastnika i w ustawieniu 4-3-1-2 (w Bari), i w 4-2-3-1 (w Regginie oraz obecnie w Veronie) oraz środkowego pomocnika w systemie 4-2-3-1 (w Veronie).
– Według mnie powinien być wykorzystywany w ostatniej tercji boiska – mówi „PS” Carlo Marchetto, były drugi trener Pordenone. – Tam spisuje się najlepiej, bo idealnie wchodzi w tempo i umie strzelić z dystansu. Ważne, że gra jako wolny elektron, aczkolwiek zauważam, że ostatnio urósł pod względem taktycznym – uzupełnia.
Wygląda jak Nainggolan i Milinković-savić
Obecny szkoleniowiec Verony Marco Baroni trenował Michaela w Regginie i latem 2023 roku chciał go mieć ze sobą w Hellasie w Serie A. To ważna postać w karierze zawodnika. Dzięki niemu rzymianin zadebiutował we włoskiej elicie, w której zdobył już cztery bramki. W Veronie jest na wypożyczeniu, latem może wrócić na stałe do Napoli. – Trudno powiedzieć, gdzie jest w stanie dotrzeć, ale biorąc pod uwagę jego postępy, siłę i osobowość, według mnie może dołączyć do którejś wielkiej drużyny – uważa Trocini. – Jest bardzo zdeterminowany, chce wygrywać – dodaje Marchetto.
Gdy popatrzy się na jego umiejętności, Folorunsho przypomina byłego pomocnika Lazio Sergeja Milinkovicia-savicia i byłego pomocnika Romy Radję Nainggolana. Ten ostatni był trenowany przez Spallettiego i świetnie grał pod jego wodzą. Chyba dlatego selekcjoner postawił na „Folo”, który teraz walczy o miejsce w kadrze na EURO. – W ostatnich dniach rozmawiałem z mamą Michaela: życzyliśmy sobie, żebyśmy polecieli do Berlina (tam odbędzie się finał ME – przyp. red.) – mówi „PS” Roberto Belardo, trener reprezentanta Włoch w Savio Calcio. Wszystko jest możliwe – Folorunsho wielokrotnie to pokazywał w trakcie swojej drogi na szczyt.