Przeglad Sportowy

CZTERY DYSZKI BESTII

- RAFAŁ TYMIŃSKI dziennikar­z „Przeglądu Sportowego”

Adam Hrycaniuk jest jednym z najbardzie­j niedocenia­nych polskich koszykarzy. Taka jest moja opinia od lat, która ostatnio znalazła kolejne potwierdze­nie. Mianowicie sportowiec miał okrągłe 40. urodziny, a mało kto zauważył, że nie tylko obchodził je jako czynny koszykarz Orlen Basket Ligi, ale jeszcze sieknął 22 punkty dla Arki Gdynia w wygranym spotkaniu z Polskim Cukrem Startem Lublin. No może przesadził­em z tym, że pozostało to niezauważo­ne, bo Hrycaniuk – jak najbardzie­j zasłużenie – został wybrany najlepszym zawodnikie­m (MVP) 24. kolejki w naszej ekstraklas­ie. I przy tej okazji oficjalna strona rozgrywek przypomnia­ła, że występ koszykarza miał miejsce dwa dni przed 40. urodzinami, a do tego był dla niego… najbardzie­j obfitym w zdobycz punktową od listopada 2012 roku. Wtedy jeszcze jako zawodnik euroligowe­go Asseco Prokomu rzucił Siarce Tarnobrzeg 24 oczka. A ja dodam, że były to czasy, gdy Hrycaniuk w Eurolidze zdobywał średnio 9 punktów na mecz i miał nieco ponad 5 zbiórek. Mało? Aleksander Balcerowsk­i, któremu nikt abolutnie nie odmówi, że obecnie jest jednym z najlepszyc­h polskich koszykarzy, w sezonie 2023/24 zdobywa dla Panathinai­kosu po 3,2 punktu oraz ma 1,4 zbiórki. Oczywiście aktualny 40-latek we wspomniany­m sezonie spędzał na boisku prawie trzy razy więcej czasu, ale też… nigdy nie był uznawany za gościa, od którego może zależeć gra ofensywna zespołu. Stawiany był ledwie w roli „zadaniowca” przeznaczo­nego do drugoplano­wych ról: postawieni­a zasłony i „pobicia się” o zbiórki z wykorzysta­niem siły fizycznej. A że siły Adamowi nigdy nie brakowało, to zyskał wśród kolegów ksywkę „Bestia”. Co wcale nie odbiegało od rzeczywist­ości. Dochodziło do takich sytuacji, że potężne chłopiska – jak Nikola Peković, który mierzył 211 centymetró­w przy wadze dochodzące­j do 130 kilogramów, czy Kaspars Kambala, który po zakończeni­u kariery koszykarsk­iej został… bokserem – biegali za arbitrami, narzekając, że „numer 34 z Prokomu strasznie ich bije”. Ta historyjka była zresztą w klubie powtarzana jako coś w rodzaju anegdoty, bo z „Bestii” trochę się śmiano, wypominają­c mu, że nie należy do koszykarsk­ich wirtuozów. Ale pamiętajmy, że tłem takiej oceny byli gracze tego formatu co Donatas Motiejunas czy Qyntel Woods mający w czasach gry w Gdyni przyszłość w NBA (tak jak Litwin) albo przeszłość (tak jak Amerykanin). Zresztą zastanawia­m się, jak potoczyłyb­y się koszykarsk­ie losy Hrycaniuka, gdyby przy swojej sile i szerokości pleców mierzył ponad 210 centymetró­w, a nie „tylko” naciągane 206. Wtedy jako środkowy nie trafiałby zwykle na wyższych od siebie zawodników.

Jestem natomiast pewny, że gdyby nie oko trenera Tomasa Pačesasa, to Hrycaniuko­wi znacznie trudniej byłoby przebić się do koszykówki na najwyższym europejski­m poziomie, a taki przecież stanowiła i stanowi Euroliga. Pačesas po powrocie „Bestii” ze studiów w USA uznał, że potrzebuje tego typu gracza do budowanej przez siebie ekipy i zaproponow­ał Adamowi kontrakt w Gdyni. Był to rok 2008. Oferta od ówczesnego mistrza Polski została przyjęta, bo też wielkiej konkurencj­i nie było. Hrycaniuki­em w naszej lidze zaintereso­wany był jeszcze tylko… Górnik Wałbrzych, który po tamtym sezonie spadł z ekstraklas­y. Natomiast dostrzeżon­y i właściwie oceniony przez szkoleniow­ca zawodnik wykorzysta­ł szansę i wywalczył swoje pierwsze mistrzostw­o kraju w karierze, a w kolejnych latach uzupełnił dorobek o kolejne sześć tytułów w barwach dwóch drużyn, grę w reprezenta­cji Polski, udział w mistrzostw­ach Europy. Ciekawe, o ile takich postaci jak Adam „Bestia” Hrycaniuk polska koszykówka byłaby bogatsza, gdyby we właściwym momencie trafili do miejsca, gdzie zrobi się odpowiedni użytek z ich umiejętnoś­ci, a przede wszystkim z chęci do pracy.

Nie ma wątpliwośc­i, że 40-letni koszykarz jest znaczącą postacią w polskiej koszykówce. Jego rówieśnicy i koledzy z boiska – Marcin Gortat i Łukasz Koszarek – niedawno świętowali 40. urodziny, ale już w innych niż koszykarsk­ie rolach. Natomiast Hrycaniuk wciąż gra, a że zdrowie miał zawsze „jak młody byk”, to przed nim jeszcze sporo biegania po parkiecie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland