Odbudować modę na Śląsk
KAROL BUGAJSKI: W sześciu wiosennych meczach Śląsk Wrocław zanotował trzy porażki, dwa remisy. Wygrał tylko raz. Kryzys?
PATRYK ZAŁĘCZNY (PREZES ŚLĄSKA WROCŁAW): Chyba nie nazywałbym tego kryzysem. To po prostu nie za bardzo fartowny początek rundy wiosennej. Nie jest tak, że Śląsk źle gra i źle się prezentuje. Z opinii wielu kibiców i ekspertów wynika, że potrafimy dobrze grać w piłkę i robimy to w tym momencie, ale brakuje nam szczęścia. Oddajemy po 15–18 strzałów, ale piłka w meczach, w których możemy zdobyć trzy punkty, a nie jeden, nie przekracza linii bramkowej. Patrząc w przyszłość i biorąc pod uwagę wykonywaną pracę, myślę, że nastroje są optymistyczne. Będziemy robić wszystko, aby w kolejnych meczach zdecydowanie poprawić skuteczność, bo widzimy, że jest to element, który kuleje.
Czy nie jest tak, że Śląsk jesienią miał więcej szczęścia, niż na to zasługiwał, a wiosną sytuacja jest odwrotna? Może w takim razie nie podium, tylko spokojne piąte lub szóste miejsce będzie zasłużonym wynikiem z przebiegu całego sezonu? Pamiętajmy, z jakiego pułapu w tym sezonie wystartował Śląsk. Byliśmy tuż po utrzymaniu w PKO BP Ekstraklasie. Ten projekt wciąż jest budowany, zmieniły się władze, przyszedł nowy-stary trener, zmienił się dyrektor sportowy, jest to na pewno długofalowa wizja. Myślę, że nie możemy zmarnować tego, co udało nam się osiągnąć jesienią, czyli przewagi nad resztą stawki walczącą o puchary. Według mnie w tym momencie nie można powiedzieć, że nie zasługujemy na nie lub o nie nie gramy. Presja jest duża, takie same są oczekiwania kibiców. Drużynę stać, aby zająć przynajmniej czwarte miejsce, co przy założeniu, że zespół z góry tabeli zdobędzie Puchar Polski, da przepustkę do Europy. To jednak nie zmienia faktu, że twardo stąpamy po ziemi oraz dostrzegamy mankamenty i w kolejnych oknach transferowych będziemy uzupełniali naszą kadrę.
Czy odbyła się jakaś wychowawcza rozmowa z dyrektorem sportowym Davidem Baldą, by dał sobie spokój z buńczucznymi deklaracjami składanymi w internecie?
Nie. Oczywiście, rozmawiamy ze sobą w zasadzie codziennie, pracujemy w gabinetach znajdujących się obok siebie, widujemy ze sobą i mamy wspólną wizję. David sam zrozumiał, że w pewnych sytuacjach lepiej dać sobie chwilę odpoczynku od mediów społecznościowych i skoncentrować się na merytoryce, bo stricte merytoryczne wpisy, które zamieszcza, cieszą się dużą popularnością. Zdradza niuanse, o których ludzie niebędący w środku klubu nie wiedzą. Myślę, że takie rzeczy powinny wypływać od dyrektora sportowego. David kiedyś był skautem, dobrze rozszyfrował rynek i przeanalizował swoje wpisy, co jest dobre, a co złe. Postanowił na chwilę odejść w cień, ale nie było tak, że ktoś mu powiedział, że teraz nie może się wypowiadać.
Czy frekwencja jest dla pana zadowalająca? Zimą w klubowych mediach społecznościowych mocno promowany był hashtag #Kompletnaśląsk3, który zachęcał do wypełnienia stadionu na meczu z Pogonią (0:1). Później on zniknął i nawet zsumowana frekwencja z tego spotkania oraz kolejnego ze Stalą (0:1) nie dała kompletu. Na mecz z Puszczą przyszło 15 tys. ludzi. Nie ma pan poczucia, że kiedy zespół po raz pierwszy od dawna walczy o mistrzostwo, frekwencja powinna być większa i to bez względu na to, kto przyjeżdża do Wrocławia? Na pewno bym sobie tego życzył, aby tych kibiców było więcej. Średnia z tego sezonu wynosi powyżej 20 tys. Gdy porówna się ją z poprzednimi rozgrywkami, jest to przeskok o kilka pięter.
Ale jesienią Śląsk rozegrał u siebie wszystkie najciekawsze mecze: z Legią, Lechem, Rakowem, Zagłębiem. Teraz zostały mu m.in. Warta i Radomiak.
Robimy mnóstwo akcji marketingowych, w których zachęcamy kibiców do przyjścia na stadion. Moda na Śląsk musi zostać zbudowana. Mamy wielu sympatyków, którzy zawsze przychodzą na stadion i są z klubem na dobre i na złe. Dysponujemy też statystykami, z których wynika, że wiele tysięcy osób to nowi fani. To pokazuje, że przed klubem wiele do zrobienia. Do tego w przyszłości, mam nadzieję, że niedalekiej, będziemy robić dużo akcji wyjazdowych, bo Śląsk musi być klubem nie tylko Wrocławia, ale także wychodzić z ofertą poza miasto. Musi to być długofalowa strategia i współpraca z kibisię cami. Należy ponownie zbudować zaplecze, które zostało utracone, bo – nie oszukujmy się – tak się stało, nad czym ubolewam.
Jak wyglądają rozmowy na temat wygasającego kontraktu Erika Exposito? Wygląda, jakby w wielu wiosennych meczach myślami był poza boiskiem. Powiem szczerze, że będąc na miejscu Erika, starałbym się być w jak najlepszej dyspozycji pół roku przed wygaśnięciem kontraktu. Nie mówię tego tylko przez pryzmat naszych rozmów, które trwają. Erik wie, na jakie pieniądze z naszej strony może liczyć i wyższej oferty od nas nie dostanie, bo mamy pewne zasady. Nie chcemy tworzyć wielkich kominów płacowych. Wielokrotnie w polskich klubach były stosowane takie praktyki i nigdy nie kończyło się to pozytywnie. Natomiast, czy Erik gorszą dyspozycją nie obniża sobie szans na transfer do lepszych klubów? Pewnie tak.
Może łatwiej będzie go zatrzymać w Śląsku.
On wie, na co może liczyć, więc możliwe, że zda sobie z tego sprawę, iż mógłby też w Śląsku zostać i wziąć się jeszcze bardziej za siebie, jeśli chodzi o formę. Może zaraz zdarzyć się tak, że w jednym meczu strzeli od razu trzy gole i poprawi swój dorobek (jesienią Exposito zdobył 14 bramek – przyp. red.). Zresztą przełamać muszą się też inni napastnicy, którzy wiosną nie trafiają do siatki. Erik zdecydowanie zdaje sobie sprawę, o co gra. Stawka jest naprawdę wysoka.
Pamiętajmy, z jakiego pułapu w tym sezonie wystartował Śląsk. Byliśmy tuż po utrzymaniu w PKO BP Ekstraklasie. Ten projekt wciąż jest budowany.
Wybory samorządowe to jest to, na co czeka się w Śląsku z drżeniem serca i dużym zainteresowaniem?
Nie. W Śląsku Wrocław o tym w ogóle nie rozmawiamy, to coś, co dzieje się poza nami. Nie jesteśmy żadnym elementem układanki.
Ale macie swojego faworyta. Mamy, bo trudno, żeby faworytem nie była osoba, która dba o ten klub. Trzeba pamiętać, że gdyby nie miasto, to nie wiadomo, gdzie Śląsk Wrocław by był. Dopiero w tym sezonie udaje się pozyskiwać sponsorów, którzy zostawiają swoje pieniądze w klubie. Na tym polu wykonana została ciężka praca.