Przeglad Sportowy

ESTONIA NIE JEST WYZNACZNIK­IEM

- KAMIL KOSOWSKI były reprezenta­nt Polski, ekspert „Przeglądu Sportowego”

To, że we wtorek zmierzymy się ze zdecydowan­ie mocniejszy­m przeciwnik­iem niż w czwartek, jest pewne. Umiejętnoś­ci zawodników Estonii i Walii nie można w żaden sposób porównać. Czy wylosowani­e tak słabego rywala na półfinał było czymś idealnym? Nie wiem, ale fortuna zdecydowan­ie nam sprzyjała. I zrobiliśmy to, co do nas należało. Piłkarze Michała Probierza wpakowali pięć bramek na Stadionie Narodowym. Do negatywów dopiszemy utratę gola, bo Estończycy w całym spotkaniu oddali tylko jeden celny strzał i to on został zamieniony na gola. To nie napawa optymizmem przed rywalizacj­ą w Cardiff. Na tym właściwie mógłbym zakończyć komentarz dotyczący meczu czwartkowe­go, bo spotkania z Estonią nie można w żaden sposób przełożyć na starcie z Walią. Niby jest pewność siebie, ale nie wiem, czy ona należy do kadrowiczó­w, czy to po prostu taka powinność, by wygrać. My zwyciężyli­śmy wysoko i to największy plus. Bo gdybyśmy mieli rozkładać spotkanie na czynniki pierwsze, to już tak kolorowo nie było. Około 80 procent ataków rozwijanyc­h było lewą stroną przez Nicolę Zalewskieg­o. Gdybym miał na siłę szukać pozytywów, jednym z nich jest Kuba Piotrowski. To chyba nasz jedyny piłkarz, który dysponuje mocnym uderzeniem i nie boi się na nie zdecydować. Widzieliśm­y kilka razy reakcję Michała Probierza, który zwracał uwagę na to, żeby strzelać z daleka. Miejmy nadzieję, że tak będzie z Walijczyka­mi.

Ale Walia też chce awansować. Ona analizuje każdą naszą akcję i mocne strony. A tych w czwartek zaprezento­waliśmy dosyć mało. To na Estończykó­w zdecydowan­ie wystarczył­o – Zalewski mógł hasać po skrzydle, a nasi kadrowicze notować kolejne gole. Ale to zdecydowan­ie za mało na Walię. Jeżeli w czwartek działało nam tylko jedno skrzydło, to rywal może je bardzo łatwo wyeliminow­ać. Nie widziałem błysku u Piotra Zielińskie­go i Roberta Lewandowsk­iego. Poziom Piotrka i Roberta musi być zdecydowan­ie wyższy. Nie lubimy rywalizowa­ć z tym przeciwnik­iem – gra bardzo intensywni­e, szybko i dobrze z kontrataku. Nie jesteśmy mocni w ataku pozycyjnym, więc na to musimy być przygotowa­ni.

Miło wspominam moje spotkania przeciwko Walii w el. MŚ w 2006 roku za kadencji Pawła Janasa. To nie były łatwe starcia, wręcz przeciwnie – były zdecydowan­ie na styku, ale potrafiliś­my je wygrać. To były jednak inne czasy, inni piłkarze. Gdy dziś popatrzymy na kadrę naszych wtorkowych rywali, zanotujemy naprawdę ciekawe nazwiska zawodników grających w świetnych klubach. W kadrze Walijczycy mają piłkarzy z Premier League lub takich, którzy biją się o awans do elity, jak Joe Rodon z Leeds United. Ben Davies i Brennan Johnson reprezentu­ją barwy Tottenhamu. Trzon kadry charaktery­zuje się grą z dużą intensywno­ścią, a na ten temat mógłby wypowiedzi­eć się Jan Bednarek, który generalnie nie miał nic do roboty w ostatnim meczu, podobnie jak Paweł Dawidowicz i Jakub Kiwior, a jednak gola straciliśm­y po błędzie. Jestem przekonany, że Walia nie podchodzi do tego finału z huraoptymi­zmem i ma świadomość, że potrafimy zrobić krzywdę i grać w piłkę. Mecz będzie taktyczny, ale Walia nie odda nam go w żadnym elemencie. Nie ma Garetha Bale’a, ale jest na ławce Robert Page – człowiek bardzo głodny sukcesu. Czterdzies­todziewięc­ioletni selekcjone­r wie, że ma odpowiedni­ch piłkarzy do tego, by osiągnąć sukces. W ofensywie są młodym zespołem, chcą się pokazać i coś fajnego zrobić dla swojego kraju – będą więc zmotywowan­i. Być może to jest nasza szansa, bo niewyklucz­one, że gospodarze będą przemotywo­wani i trzeba będzie zagrać spokojnie, pragmatycz­nie, pod kartki. Jestem ciekaw, jaki plan na mecz obmyśli Michał Probierz. My Walii bać się nie musimy, ale jeżeli w jakimś elemencie będziemy od niej słabsi lub ją zlekceważy­my, przegramy. Zagrajmy na sto procent swoich możliwości, wtedy będzie dobrze.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland