Przy stole nadszedł czas na XXI wiek
Samuel Kulczycki i Katarzyna Węgrzyn wywalczyli w rozgrywanych w Gdańsku mistrzostwach Polski złote medale w grze pojedynczej. Oboje stawali na podium po trzy razy – także w deblach i mikście. Tylko brąz wywalczyli w singlu faworyci – Jakub Dyjas i Natali
Pierwszy raz w historii polskiego ping-ponga zdarzyło się, że złoto wśród mężczyzn i kobiet w jednym roku wywalczyli zawodnicy urodzeni w XXI wieku. Przy czym zarówno dla Samuela Kulczyckiego, jak i dla Katarzyny Węgrzyn nie są to pierwsze takie tytuły. On, urodzony w 2002 roku, był już mistrzem w 2021 roku, ona – rocznik 2001 – już drugi raz z rzędu obroniła tytuł i jeśli za rok powtórzy sukces, zostanie drugą zawodniczką w tym stuleciu, która czterokrotnie z rzędu zdobyła mistrzostwo Polski. Poprzednio ta sztuka udała się Xu Jie (2005–08) i Natalii Bajor (2018–21).
W singlu mężczyzn, jak rzadko kiedy, właściwie nie było sensacji. W półfinałach zameldowała się czwórka zawodników o najwyższych umiejętnościach z Polaków, nie licząc nieobecnego w Gdańsku z powodu kontuzji Miłosza Redzimskiego. O ile dla Kulczyckiego złoto to już nie pierwszyzna, o tyle pierwszy raz w finale MP zameldował się młodszy od niego o rok Maciej Kubik. Pingpongista Zugbrücke Grenzau (w MP reprezentuje Dekorglass Działdowo, podobnie zresztą jak Kulczycki i Jakub Dyjas) może się nabawić kompleksów, bo już drugi raz w tym roku przegrał z kolegą decydujący pojedynek – poprzedni w młodzieżowych ME z Redzimskim.
Duże rozczarowanie w Gdańsku, gdzie na co dzień trenuje, przeżył Dyjas. Podwójny obrońca tytułu (w grze pojedynczej i podwójnej) skończył turniej singla tylko z brązem (przegrał półfinał z Kulczyckim), a w deblu z Patrykiem Lewandowskim odpadli już po pierwszym meczu z Szymonem Malickim i Tomaszem Tomaszukiem. pań w finale pierwszy raz w życiu wystąpiła Zuzanna Wielgos. Urodzona w 2005 roku kadrowiczka wyeliminowała w półfinale Bajor, co stanowiło dużą niespodziankę. W decydującym siódmym secie Bajor prowadziła 10:7, ale Wielgos doprowadziła do 10:10, a ostatni punkt na 12:10 zdobyła niestety zagraniem po siatce. Niestety, bo taki sposób odniesienia zwycięstwa raczej wyklucza radość triumfatora (taki dobry obyczaj pingpongowy). Zresztą w ogóle u kobiet tej radości nie było, bo Katarzyna Węgrzyn, wygrywając finał nawet się nie uśmiechnęła. Dziwnie to wyglądało.
Może brak radości był spowodowany wcześniejszą sensacyjną porażką w finale debla.
Z siou strą Anną miały szansę na trzecie złoto z rzędu, ale lepsze okazały się Agata Zakrzewska i Martyna Lis. Niepokoi porażka w półfinale miksta pary Kulczycki, Wielgos. Ten duet już niedługo ma reprezentować Polskę w olimpijskich kwalifikacjach w Havirzowie. Jak mamy liczyć, że Samuel i Zuzanna poradzą sobie z zagranicznymi rywalami, skoro w Gdańsku nie dali rady Tomaszowi Kotowskiemu i Katarzynie Węgrzyn? Zresztą pogromcy nawet nie wygrali finału, bo lepsi okazali się Marek Badowski i Bajor – pierwszy raz w karierze w tej konkurencji. WOJCIECH OSIŃSKI