Przeglad Sportowy

SZYDERA ZAWSZE BYŁA, ZRESZTĄ LEPIEJ, JEŚLI JEST

Po awansie do finałów mistrzostw Europy selekcjone­r zdradza plany na najbliższy okres oraz tłumaczy, jak reaguje na głosy krytykując­e styl gry Biało-czerwonych.

- rozmawiał Grzegorz RUDYNEK

GRZEGORZ RUDYNEK: Lubi pan powtarzać, że jest doświadczo­nym trenerem, w wielu meczach brał udział i trudno pana zaskoczyć. Ale nie uwierzę, że spotkania z Walią nie traktował pan wyjątkowo i nie kosztowało dużo nerwów.

MICHAŁ PROBIERZ: To było ważne spotkanie ogólnie dla polskiej piłki, każdy zdaje sobie z tego sprawę. Generalnie byłem spokojny, bo wiedziałem, że jesteśmy dobrze przygotowa­ni. Jeszcze w trakcie pierwszego meczu barażowego z Estonią po drugim golu dla Polski, kiedy w powtórce realizator zrobił zbliżenie, widać było na pana twarzy poczucie rysującej się ulgi.

Po prostu ucieszyłem się z bramki, a z trzeciej jeszcze bardziej, bo padła po uderzeniu z daleka. To jest element, na który zwracam uwagę, by go doskonalić. Wreszcie podczas trzeciego zgrupowani­a zaskoczyło. O strzałach często pan mówił w trakcie odpraw przy okazji każdego meczu, ale akurat w starciu z Walią, jeśli chodzi o uderzenia, było średnio. Nie do końca, przecież był przepiękny strzał Jakuba Piotrowski­ego. Było uderzenie Roberta Lewandowsk­iego, dwa–trzy razy Karol Świderski nie sięgnął piłki. Celnego nie było, ale uważam, że rozegraliś­my dobry mecz.

Co pana bardziej cieszy po meczu z Walią: organizacj­a gry, co podkreślił pan po spotkaniu, czy zaangażowa­nie w grę? Zespół nie odpuścił nawet na moment.

Jedno i drugie, oba elementy są ważne. Drużyna rozwija się w tych dwóch aspektach, nie można poświęcić się jednemu i zapomnieć o drugim. Ważne, że większość zawodników tworzących trzon jest regularnie dostępna, a wtedy wszystkim jest łatwiej.

Już teraz w głowie ma pan pewnie kilkanaści­e nazwisk zawodników, których zabierze na EURO. Oczywiście są piłkarze, których cały czas biorę pod uwagę i to jest normalne. Czekają nas mistrzostw­a Europy, a tam zabiera się najlepszyc­h z najlepszyc­h. Zakłada pan powołanie jakiegoś młodszego piłkarza, który poziomem jeszcze nieco odstaje, ale widzi w nim pan potencjał, że może być ważnym punktem drużyny na przykład za rok?

Na razie to myślimy o kwestiach organizacy­jnych. Przygotowy­wać do turnieju będziecie się w Warszawie?

Możliwe, ale najpierw musimy ustalić szczegóły, posprawdza­ć, czy to będzie możliwe.

Nie przewiduje pan takich atrakcji jak przed mistrzostw­ami w Rosji, kiedy do Arłamowa piłkarze przylatywa­li helikopter­ami i witały ich setki kibiców?

Podchodzim­y do tego spokojnie, przygotowa­nia tutaj na miejscu (w Warszawie – przyp. red.) wyglądają inaczej.

I tak nie uniknie się pompowania balonika.

Tym będziemy martwić się później.

W Niemczech bazą ma być Poczdam lub Brema.

Jeszcze nie ma decyzji, podjęta zostanie w przyszłym tygodniu po wizycie na miejscu.

Po co reprezenta­cja Polski pojedzie na mistrzostw­a Europy? Będziemy chcieli rozegrać dobre mecze, pokazać się jako zespół z charaktere­m i oby nasi kibice nas wspierali.

Jerzy Engel przed mistrzostw­ami świata w 2002 był odważniejs­zy w deklaracja­ch.

Każdy z uczestnikó­w startuje z tego samego pułapu. Na starcie ma zero punktów i chce zagrać jak najlepiej. A u nas jak coś się zadeklaruj­e, to potem nie wszystkim to odpowiada. Pasowałby panu grecki scenariusz z EURO 2004? Zamknięta, defensywna gra, jaką wprowadził Otto Rehhagel, ale dająca wyniki? Gdyby to się powtórzyło w naszym wykonaniu, byłby pan szczęśliwy?

Oczywiście.

To jest odpowiedź.

W czasie pompowania balonika niedzielny kibic spojrzy na kadrę, zobaczy, że mamy piłkarza z Barcelony, Juventusu, Napoli, Arsenalu i pomyśli, że półfinał to minimum.

Taki kibic weźmie gazetę i przeczyta, w jakich klubach występują piłkarze z innych zespołów. Jest pan w stanie spozycjono­wać naszą drużynę na dziś? Jesteśmy europejski­m średniakie­m? Mocnym średniakie­m z aspiracjam­i? Zobaczymy. Teraz najważniej­sze jest odpowiedni­e przygotowa­nie i żeby wszyscy byli zdrowi. To będzie kluczowe po zakończeni­u sezonu ligowego.

Z jednej strony będzie pompowanie balonika, z drugiej – pewnie pojawi się szydera i przypomina­nie, żeby nie było trzech meczów: otwarcia, o wszystko i o honor.

Szydera zawsze była, zresztą lepiej, jeśli jest, niż jej nie ma. Trzeba się na to przygotowa­ć i nie żyć tym. A że niektórzy nie zmienili o mnie zdania? Nic na to nie poradzę. Mogę tylko być sobą. Na siłę nie będę nikogo uszczęśliw­iał.

Kiedyś reagowałby pan na to bardziej elektryczn­ie.

Czasy się zmieniają, dziś patrzę na to z innej perspektyw­y. Teraz jest tyle kanałów, media społecznoś­ciowe, że trzeba umieć z tym żyć.

Czyta pan to, co się pisze? Czasami czytam, posłucham różnych komentarzy. Nie jestem z tych, którzy nie są otwarci na głosy innych. Zawsze z takich dyskusji można wyciągnąć coś dla siebie. Krytyka jest wskazana. Jeżeli jest uzasadnion­a, to OK. Inaczej to walenie w kogoś dla samego walenia. Ktoś ze mną rozmawia, krytykuje, a nawet meczu nie obejrzał i nie wie, na jakich pozycjach występują zawodnicy.

Bywa, że nawet racjonalną krytykę niektórzy odbierają za hejt.

Jeśli ktoś tylko krytykuje, nie dostrzega żadnych pozytywów, a nie jest tak, że one nigdy nie występują, to jest coś nie w porządku.

Mimo braku strzałów za pozytyw można uznać, że w ofensywie piłkarze mają swobodę w grze.

Strzały były, ale niecelne. Gdybyśmy w ogóle ich nie oddawali, byłoby słabo. A my groźnie uderzaliśm­y. Można strzelić z 30 metrów celnie prosto w ręce bramkarza albo jak Jakub Piotrowski niecelnie, ale tak, że stadion zamilkł. A co do swobody, nigdy w żadnym klubie, w którym pracowałem, nie ograniczał­em zawodników. Jeśli piłkarz minie przeciwnik­a w akcji jeden na jednego i strzeli gola, nie będę miał pretensji. Powtarza pan też, że ważne jest, aby zawodnicy grali. W przypadku Piotra Zielińskie­go nie jest to oczywiste. Wierzę, że będzie grał. Ma teraz trenera, który zna go z Empoli. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Cieszy pana perspektyw­a, że przed EURO będzie miał więcej czasu, by popracować z piłkarzami?

Tego czasu też nie będzie nie wiadomo ile. Chcemy skompletow­ać kadrę, dopasować zawodników i zobaczymy, jak to będzie funkcjonow­ać. Zapowiedzi­ał pan, że przed przygotowa­niami będzie chciał skorzystać z doświadcze­nia Adama Nawałki. Tak. Skoro był na wielkich turniejach z reprezenta­cją Polski,

Wciąż mam w Niemczech dużo znajomych, już się odzywali, żeby bilety na mecze im załatwić. Ale już powiedział­em im, że marne szanse.

 ?? ?? Pod wodzą Michała Probierza reprezenta­cja Polski jeszcze nie przegrała meczu.
Pod wodzą Michała Probierza reprezenta­cja Polski jeszcze nie przegrała meczu.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland