Przeglad Sportowy

LEWANDOWSK­I: Nie patrzyłem, jak Wojtek Szczęsny broni karnego

Kapitan Biało-czerwonych podsumowuj­e trudne, ale szczęśliwe eliminacje, ocenia, w jakim kierunku idzie reprezenta­cja Polski i czego możemy się spodziewać po udziale w finałach mistrzostw Europy.

-

ROBERT BŁOŃSKI, DARIUSZ DOBEK („PS” ONET): Emocje po awansie już opadły?

ROBERT LEWANDOWSK­I: Jeszcze mnie trzymają. Tak łatwo nie opadną. Te eliminacje wyglądały słabo, od pierwszego meczu wszystko było na nie. Ale z miesiąca na miesiąc i ze zgrupowani­a na zgrupowani­e wróciliśmy na właściwe tory. Tamten etap eliminacji zamknęliśm­y. Baraże były nowym rozdaniem, załatwiliś­my je na swoją korzyść. Teraz jesteśmy na kolejnym wielkim turnieju. Mam nadzieję, że przez te 2,5 miesiąca forma będzie rosła i zaprocentu­je to na mistrzostw­ach. Ten mecz wyglądał tak, jak się pan tego spodziewał? Tak. Zabrakło jedynie postawieni­a kropki nad i w postaci strzelenia gola. Czasami brakowało też podania przyspiesz­ającego akcję. To jest coś, co można poprawić. Na boisku naprawdę się czuło, że Walia nam nie zagrozi. Oczywiście było trochę chaosu – jakaś wygrana główka czy ten minimalny spalony – ale tak z przebiegu gry naprawdę czuło się, że mamy to pod kontrolą.

To pana najważniej­szy awans? Chyba najcięższy. Do tej pory awansowali­śmy w październi­ku czy w listopadzi­e. To powoduje, że nie będziemy mieć takiej długiej przerwy przed turniejem, co może wyjść nam naprawdę na dobre. Na podstawie tego, jak rozwijamy się z każdym zgrupowani­em, można pozytywnie patrzeć w przyszłość.

Jedyny dobry moment tych eliminacji to ten karny obroniony przez Wojtka Szczęsnego? Czy zwolnienie Santosa?

(śmiech) Baraże. Oba mecze. Bo nawet jak ostatnio wygraliśmy tu 1:0 (w 2022 roku w Lidze Narodów – przyp. red.), to nie był taki dobry mecz jak dzisiaj. Oczywiście na końcu liczą się bramki, ale z tego, co pamiętam, wtedy Walijczycy bardziej nam zagrażali. Przed tym zgrupowani­em byłem spokojny. Mówiłem chyba nawet na konferencj­i, że czułem wewnętrzny spokój. Wierzyłem w ten awans. Wiadomo, że później boisko wszystko weryfikuje, ale grając na wyjeździe, na tym trudnym terenie, gdzie Walia radziła sobie z naprawdę wieloma przeciwnik­ami, nie pozwoliliś­my odnaleźć jej odpowiedni­ego rytmu. Czasami takie mecze budują zespół na miesiące, a nawet na dłuższy okres.

Dwa lata temu, jak wygraliśmy w barażach ze Szwecją, powiedział pan, że bardzo denerwował się przy wykonywani­u rzutu karnego. Jakie były emocje przy okazji serii jedenastek w Cardiff? To dwie różne sytuacje. Ta droga od środka boiska do pola karnego jest bardzo długa. Można powiedzieć nawet, że to wieczność. W dodatku strzelaliś­my na bramkę kibiców Walii – to też nie jest łatwe zadanie. Te emocje i stres trzeba na chwilę wyłączyć. Byłem skupiony na bramkarzu i na tym, czy sędzia już zagwizdał, czy nie. To megaciężki­e wyzwanie, ale dobrze wykonywali­śmy rzuty karne. Czekałem, aż Wojtek pokaże swoje umiejętnoś­ci. Liczyłem, że zrobi to wcześniej, ale przy piątym powiedział­em sobie: „Dobra, Wojtek, nie patrzę już na ciebie. Może trochę się deprymujes­z, jak oglądam. Dam ci teraz trochę pola do popisu”. I ostatniego już nie oglądałem.

To było fajne uczucie, bo patrzyłem wtedy na kibiców obu drużyn. Gdy zobaczyłem, że nasi się cieszą, nie miałem jeszcze przekonani­a. Musiałem się obrócić, żeby się upewnić. Superprzeż­ycie, że jesteśmy na kolejnym wielkim turnieju.

Szczęsny przedłużył sobie reprezenta­cyjną karierę? Mówił, że skończy po EURO, więc na turniej do Niemiec musi jechać.

Wojtek to już kończy tę karierę od paru lat. Na zgrupowani­ach mówi o tym przy stoliku, więc to dla nas nic nowego. Ale wiadomo, że jest superfacet­em i superbramk­arzem. Po to mamy go w bramce, żeby nam pomagał. Jak dobrego masz bramkarza, tak dobrą masz drużynę. Trener Probierz podkreślił, że poświęcał się pan

dla zespołu.

W ostatnim czasie z większym spokojem i większym uśmiechem na twarzy przyjeżdża­m na zgrupowani­a i doceniam każdy kolejny mecz. Zdaję sobie sprawę, że nie muszę już nic udowadniać. Wiem, że jestem tutaj też dla chłopaków, dla kadry i dla kibiców. Moje indywidual­ne osiągnięci­a schodzą na dalszy plan. Oczywiście to nie zmienia moich ambicji, ale wiem, że czasami są momenty, gdy trzeba się poświęcić i wybrać dobro drużyny. To jest najważniej­sze, bo tylko jako drużyna możemy awansować na te mistrzostw­a. Priorytety w pewnym momencie życia się zmieniają. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wielokrotn­ie musiałem się cofać, rozgrywać, utrzymać piłkę czy popracować w defensywie, ale tak jak mówię – tworzymy jedność. Cieszę się, że awansowali­śmy na kolejny wielki turniej i że jestem częścią i kapitanem tej drużyny. Czuję dumę, bo widzę, że to idzie w dobrym kierunku. Tu należą się słowa podziękowa­nia dla całego sztabu i dla wszystkich piłkarzy. Zasłużyliś­my na ten awans. Myślę, że na tych mistrzostw­ach Europy możemy tylko coś wygrać. Zdajemy sobie sprawę, z kim będziemy grali, więc pewnie i oczekiwani­a będą inne. Ale jak jedziesz na turniej z takim podejściem, coś fajnego może się wydarzyć. EURO 2024 to pana ostatni wielki turniej?

Nie zastanawia­m się nad tym. Fizycznie czuję się naprawdę dobrze. OK, zaraz będę miał 36 lat, ale moim zdaniem przede mną jeszcze dwa, może trzy lata spokojnego grania na tym wysokim poziomie. W ogóle nie myślę o tym, co z reprezenta­cją po EURO. To nie ma sensu, bo moja perspektyw­a patrzenia na kadrę zmieniła się w ostatnim czasie. Nie muszę niczego udowadniać. Ja już klubu nie zmienię, już mi żadne EURO w rozwoju kariery nie pomoże. Ale wiem, że dla chłopaków to wiele znaczy i chcę im pomóc. Dać im jak najwięcej na boisku. Wiadomo, że bramki czy moje sytuacje mogą pomóc najwięcej, ale jest wiele elementów, na których się skupiam i na które wcześniej nie zwracałem uwagi.

Myśli pan, że może przyjechać na zgrupowani­e przed EURO 2024 jako zwycięzca Ligi Mistrzów? Na pewno jest na to szansa. Wiadomo, że mamy ciężki mecz z PSG, ale można powiedzieć, że w Barcelonie coś „pykło” w ostatnim czasie. To jest piękna sprawa. W piłce nożnej nigdy nie można być niczego pewnym. Mieliśmy trudny okres. W ostatnim czasie nie wyglądało to tak, jak powinno. Myślę, że dwóch, trzech piłkarzy wróci po kontuzji i będziemy jeszcze silniejsi. Naprawdę wierzę w to, że możemy zajść daleko i o coś powalczyć.

Cieszę się, że awansowali­śmy na kolejny wielki turniej i że jestem częścią i kapitanem tej drużyny. Czuję dumę, bo widzę, że to idzie w dobrym kierunku.

 ?? ?? Robert Lewandowsk­i zaliczy w tym roku szósty wielki turniej w karierze.
Obronioną przez Wojciecha Szczęsnego jedenastkę Robert Lewandowsk­i mógł obejrzeć dopiero w telewizyjn­ych powtórkach.
Robert Lewandowsk­i zaliczy w tym roku szósty wielki turniej w karierze. Obronioną przez Wojciecha Szczęsnego jedenastkę Robert Lewandowsk­i mógł obejrzeć dopiero w telewizyjn­ych powtórkach.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland