Przeglad Sportowy

DRAGOMIR OKUKA MOJA LEGIA ZAWSZE MUSIAŁA WALCZYĆ

Nie prowadziłe­m Legii na jej wyższym poziomie finansowym, grającej na pięknym stadionie. Jeżeli mam być szczery, to trochę żal, że nigdy nie dostałem takiej propozycji, bo na pewno potraktowa­łbym ją prioryteto­wo. Ale może jeszcze będę pracować w Polsce. T

- Rozm. Antoni BUGAJSKI

– Co u pana słychać? DRAGOMIR OKUKA: Żyję sobie w Belgradzie, zdrowie dopisuje. Oglądam mecze, spotykam się ze znajomymi, prowadzę z rodziną restauracj­ę.

– Czyli lokalu na świętowani­e 70. urodzin nie musiał pan szukać.

Pewnie, że jest co świętować, ale jeżeli ktoś myśli, że w związku z tym już nieodwołal­nie zostałem emerytem, to jest w błędzie. Przez kawał życia byłem trenerem i nieźle mi to wychodziło, więc ciągnie wilka do lasu. Czuję, że mógłbym wrócić na ławkę trenerską.

– Kiedy ostatnio pracował pan w zawodzie?

W Chinach. Spędziłem tam wiele lat, zresztą z sukcesami. Już w 2011 roku podjąłem pracę w Jiangsu Sainty. Zdobyłem z nim wicemistrz­ostwo kraju, byliśmy gorsi tylko od Guangzhou Evergrande, które prowadził Marcello Lippi. Właśnie po tym sezonie zostałem trenerem roku. Nie narzekałem na brak ofert, podejmował­em się nowych wyzwań, wracałem do tych Chin, bo nie ukrywam, że miałem wyrobioną markę. Gdy jednak wybuchła pandemia COVID-19, postanowił­em wrócić do Belgradu. Odpocząłem fizycznie i jeszcze bardziej psychiczni­e. Gdyby ktoś teraz zadzwonił z propozycją pracy, na pewno bym się nad nią poważnie zastanowił.

– Telefon z jakiegoś serbskiego klubu też byłby dobry?

No właśnie że nie z Serbii. Pod uwagę brałbym tylko oferty zagraniczn­e.

– Dlaczego nie z Serbii?

Bo w Serbii warto by było prowadzić Crveną Zvezdę, Partizan albo kadrę narodową. Na żadną z tych opcji nie ma szans. Inne mnie nie interesują. Potrzebuję dużych wyzwań, więc myślę o zagranicy.

– To może o Polsce też?

Czemu nie? Polska to dla mnie ciekawy kierunek. Nie zapomniałe­m waszego języka, staram się być na bieżąco z ligowymi wynikami, czasem obejrzę jakiś mecz Ekstraklas­y. Oczywiście przede wszystkim ze względu na Legię, bo ona wciąż przykuwa moją uwagę. Interesuje mnie też los Aco Vukovicia w Piaście. W poprzednim sezonie świetnie sobie radził. Teraz jest trochę gorzej, ale to charaktern­y trener, na pewno sobie poradzi, warto mieć do niego zaufanie.

– A co pan myśli o tej obecnej Legii?

Niestety nie idzie jej w tym sezonie dobrze. Spodziewał­em się, że będzie znacznie lepsza po przerwie zimowej, ale ciągle jest kłopot, może nawet większy. To, w jaki sposób odpadła z Molde w Lidze Konferencj­i, jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Zakładałem,

że od tej pory zacznie lepiej punktować w ligowych rozgrywkac­h, bo tylko na nich się skupi, ale ciągle nie jest tak, jak powinno. Ja wiem, że mecz z Widzewem to wielkie, prestiżowe starcie, że Widzew mocno się na nie mobilizuje, ale to nie może usprawiedl­iwiać porażki Legii. A tych potknięć było znacznie więcej.

– Dlaczego Legia ma

Tego nie wiem, bo musiałbym być w środku. Wiem natomiast, że Legia to największy klub, jeśli chodzi o potencjał rozwojowy, możliwości finansowe i bazę kibiców. Ona powinna zawsze bić się o mistrza, ale nie tylko w sferze deklaracji. Jeżeli Legia przez trzy lata nie będzie mistrzem Polski, to oznacza, że dzieje się coś złego, ludzie za nią odpowiedzi­alni muszą reagować. Ona w Polsce powinna być jak Crvena Zvezda w Serbii. Na razie główna różnica jest taka,

tyle potknięć? że Crvena Zvezda zdobyła mistrzostw­o kraju w sześciu ostatnich latach.

– Trzeba docenić, że Legia awansowała do 1/16 finału Ligi Konferencj­i Europy.

Tylko to działa teraz na jej obronę, ale Legia co roku powinna kwalifikow­ać się przynajmni­ej do Ligi Europy, a od czasu do czasu grać w Lidze Mistrzów. Ja nie fantazjuję, tylko mówię o potencjale Legii. Liga Konferencj­i to dla Legii za mało. Oczywiście nie będzie żadnych szans na nic więcej, jeżeli nie poradzi sobie na krajowym podwórku. To musi być zespół zbudowany na solidnych i trwałych podstawach.

– Ale Legia musi sprzedawać piłkarzy…

Crvena Zvezda też sprzedaje ważnych piłkarzy, czasem nawet taniej niż Legia, bo słyszałem, że Albańczyk Muci poszedł do Besiktasu za 10 mln euro. Ale Crvena Zvezda potrafi zainwestow­ać uzyskane pieniądze w kolejne transfery. Na początku tego sezonu sprowadził­a piłkarzy za 4 i za 5 mln euro. Ja rozumiem, że sytuacja finansowa obydwu klubów może być różna, nie wnikam w to. Zwracam tylko uwagę, jak to powinno funkcjonow­ać, żeby klub sprzedając piłkarzy, jednocześn­ie wciąż skutecznie dbał, by zespół ciągle trzymał wysoki sportowy zespół. Przecież te inwestycje zwracają się również dzięki stałej obecności w rozgrywkac­h europejski­ch. Z grubsza zasada jest taka, że jeżeli sprzedasz zawodnika za 6 milionów, powinieneś sprowadzić jednego albo dwóch, którzy kosztują po 1 albo nawet 2 miliony. Tak robi w Serbii Crvena Zvezda i tak robi Dinamo Zagrzeb w Chorwacji. Jestem przekonany, że Legia musi iść tą drogą. Legia w Polsce najbardzie­j nadaje się do takiego funkcjonow­ania. Drugim takim klubem w waszym kraju jest Lech Poznań. Tak to widzę, obserwując i analizując z Belgradu.

– A gdy panu Legia składała ofertę w marcu 2001 roku, to też była mowa, że ma być najlepsza w Polsce?

Doskonale pamiętam telefon od Andrzeja Zarajczyka, prezesa Pol-motu, który był właściciel­em Legii. Powiedział mi bardzo konkretnie: „Zależy nam, żeby Legia regularnie grała w europejski­ch pucharach”. Może by mówił o mistrzostw­ie Polski, ale musiał być realistą. Najmocniej­sza była Wisła Kraków finansowan­a przez Bogusława Cupiała, która miała największy budżet, sprowadzał­a reprezenta­ntów kraju, w zasadzie kogo chciała.

– W pierwszym sezonie, w którym przejął pan drużynę już po starcie rundy wiosennej, zajęliście trze

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland