Pamiętam takie zdjęcie…
berg – 15,11), a w 1956 został już w Zabrzu mistrzem kraju z rezultatem 15,60. Reprezentujący wtedy OWKS Wrocław Schmidt był wtedy trzeci (14,45).
– Wysłano mnie na igrzyska olimpijskie do dalekiego Melbourne – z nutką nostalgii w głosie wraca do wspomnień Malcherczyk. – Pamiętam, że lecieliśmy tam należącym do KLM turbośmigłowym samolotem Super Constellation, mając po drodze dwa noclegi i międzylądowania w Manili i Darwinie. Żebyśmy się przyzwyczaili do różnicy czasu między Polską i Australią, trener Starzyński urządzał nam w Spale treningi o drugiej w nocy. To były czasy czysto amatorskiego sportu. Wyjeżdżając za granicę, mieliśmy dzienną dietę w wysokości dwóch dolarów. Na co dzień trzeba było jakoś się utrzymać. Mnie wojsko zatrudniało jako instruktora sportu, Józek natomiast był na etacie górnika. Nie bez rozbawienia wspominam, jak bardzo zazdrościliśmy biegaczowi Zbyszkowi Makomaskiemu, który kupił sobie skuter i na nim przyjeżdżał na treningi w bielańskiej AWF. Śmialiśmy się, że jako debiutujący kierowca umie skręcać wyłącznie w prawo…
W latach 1956–57 Malcherczyk aż osiem razy po kolei poprawiał rekord Polski, dochodząc do 15,83 m. W 1958 roku rekordzistą kraju został już Schmidt, przekraczając 16 metrów (16,06), by zdobyć w Sztokholmie wspomniany tytuł mistrza Europy z rekordem 16,43. Rok później Malcherczykowi udało się odzyskać miano rekordzisty skokiem na 16,44, ale później już nie miał szans w rywalizacji z dużo lepszym od siebie przyjacielem.
Laura Tyszko, wychowanka trenera Edwarda Szymczaka (na zdjęciu z prawej) w jego akademii skoku o tyczce przy AZS AWFIS Gdańsk, ma dopiero 17 lat, ale w tym roku uzyskała wynik 3,90 m, najlepszy w Polsce wśród zawodniczek do lat 20. Laura trenuje dopiero dwa i pół roku i może pójść w ślady dawnych wychowanek Szymczaka – Moniki Pyrek i Anny Rogowskiej.