Przeglad Sportowy

KONIEC Z OSTATNIĄ ŁAWKĄ. POWALCZMY O ŚWIADECTWO Z PASKIEM

- DARIUSZ DZIEKANOWS­KI 63-krotny reprezenta­nt Polski

Nadkładają­c trochę drogi, bo przez baraże, nie oszczędzaj­ąc nerwów kibiców – bo po rzutach karnych, ostateczni­e awansowali­śmy do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Dziś emocje trochę opadły, więc na wtorkowy mecz z Walią można spojrzeć nieco chłodniejs­zym okiem, już bez różowych okularów.

Co dobrego było w grze naszej drużyny? Zacznijmy od pochwał dla głównego bohatera tego spotkania, czyli Wojciecha Szczęsnego. Dwie świetne interwencj­e w trakcie gry i obroniony rzut karny – los w końcu oddał Wojtkowi to, co zabierał mu w przeszłośc­i w innych ważnych momentach. Mam tu na myśli czerwoną kartkę w inauguracy­jnym spotkaniu z Grecją podczas EURO 2012 czy kontuzję już w pierwszym spotkaniu (z Irlandią Północną) podczas EURO 2016. Z punktu widzenia bramkarza trudno wyobrazić sobie bardziej filmowe zakończeni­e tego kluczowego spotkania niż to, którego byliśmy świadkami – obroniony rzut karny w ostatniej serii. Dobrze, że tak się stało, bo Wojciech Szczęsny na to zasłużył. Jego kariera klubowa była do tej pory zdecydowan­ie bardziej efektowna od tej reprezenta­cyjnej. Miejmy nadzieję, że zakończy ją mocnym akcentem podczas turnieju w Niemczech.

Jakiś czas temu bramkarz Juventusu zadeklarow­ał, że EURO 2024 będzie końcem jego reprezenta­cyjnej kariery. Pytany o to po meczu z Walią, będąc wciąż pod wpływem euforii po sukcesie, mimo wszystko potwierdzi­ł swoje zamiary. Szkoda, ale nie ma też co rozdzierać szat – jeśli piłkarz podejmuje taką decyzję, to raczej jest ona przemyślan­a i pewnie ostateczna.

Mecz z Walią rozpoczęli­śmy w takim samym składzie jak rozegrany kilka dni wcześniej w Warszawie półfinał play-off z Estonią (5:1). To pierwsza taka sytuacja od prawie ośmiu lat. A jak wiadomo, jeśli chodzi o drużynę – czy to klubową, czy tym bardziej reprezenta­cyjną – istotne są wzajemne zrozumieni­e na boisku i zaufanie. Na wypracowan­ie tego podczas zgrupowani­a jest niewiele czasu, więc minuty spędzone razem w meczu są bezcenne. Jeśli zespół wygrywa i nikt specjalnie nie wyróżnia się na minus, to trenerzy kierują się zasadą, że zwycięskie­go składu się nie zmienia. Przed spotkaniem z Walią zastanawia­łem się, czy Michał Probierz postawi na Jana Bednarka, który był winny utraty gola z Estonią, czy zdecyduje się na kogoś innego. Wyszedł Bednarek, który w Cardiff także wyglądał na najsłabsze ogniwo bloku defensywne­go. Bartosz Salamon, który go zastąpił, prezentowa­ł się solidniej, wprowadził więcej spokoju. Generalnie w obu meczach solidność i determinac­ja były na poziomie, którego trzeba wymagać od tej drużyny. Na plus selekcjone­rowi zapisuję postawieni­e w środku boiska na dwóch piłkarzy: Bartosza Slisza i Jakuba Piotrowski­ego. Były to bowiem nieoczywis­te wybory.

Co mamy do poprawy? Każdy kibic chyba widział, że nawet mając większy potencjał ofensywny od rywali, nie mieliśmy niczego do zaoferowan­ia z przodu. Właściwie nie zagroziliś­my poważnie bramce Walijczykó­w. Tak naprawdę tylko raz kibice poderwali się z siedzeń, gdy Karolowi Świderskie­mu zabrakło kilku centymetró­w, by znaleźć się w wybornej sytuacji do strzelenia gola. To zdecydowan­ie za mało, gdy weźmie się pod uwagę, że mamy w składzie jednego z czołowych rozgrywają­cych Serie A Piotra Zielińskie­go

i jednego z najlepszyc­h napastnikó­w świata – Roberta Lewandowsk­iego. Możemy więc chwalić zespół za solidność w grze defensywne­j, ale jeśli chodzi o kreatywnoś­ć, próby przejmowan­ia inicjatywy i stwarzanie jakiegoś zagrożenia, to niestety wyglądało to słabo. Nie mamy specjalnie innego pomysłu niż próby ataku skrzydłami, tak jak to było w meczu z Estonią, kiedy to Nicola Zalewski nękał rywali rajdami. W spotkaniu z Walią też był jednym z najbardzie­j wyróżniają­cych się graczy ofensywnyc­h.

Wiadomo, że w barażach liczy się skutecznoś­ć, końcowy wynik, a nie styl i piękno gry. Teraz mamy przed sobą mistrzostw­a Europy, dlatego w najbliższy­ch meczach towarzyski­ch (z Ukrainą oraz Turcją) trzeba popracować nad tym, żeby podczas rywalizacj­i z Holendrami i Francuzami podnieść poziom gry ofensywnej na miarę naszych, niemałych przecież, możliwości. Nie chciałbym powtórki z mundialu w Katarze, kiedy w meczach fazy grupowej od patrzenia na grę naszej drużyny bolały zęby... Jestem zdania, że na turnieje mistrzowsk­ie jedzie się nie tylko po wynik, lecz także po to, żeby pokazać na tych wielkich scenach piłkarski kunszt. Nie chcę już więcej słyszeć, że walczymy przede wszystkim o wyjście z grupy i cel uświęca środki. Przed nami impreza, podczas której każdy z uczestnikó­w będzie chciał zaprezento­wać to, co ma najlepsze. Oczekuję, że nasza drużyna nie będzie zachowywał­a się jak uczniowie, którzy siadają w ostatnich ławkach i chowają się za plecami kolegów. Jedziemy tam po to, by udowodnić, że w tej klasie nie tylko nie znaleźliśm­y się przypadkow­o, lecz także mamy ambicje powalczyć o świadectwo z paskiem.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland